Intryga, powielane schematy i srebrna krew - Czerwona Królowa - VICTORIA AVEYARD

3/31/2015

Nieokrzesana buntowniczka Mare Barrow żyje w okrutnym świecie, który dzieli ludzi na tych lepszych - Srebrnych, oraz gorszych - Czerwonych. Niespodziewanie dziewczyna trafia na dwór królewski, gdzie okazuje się, że jest połączeniem czegoś niemożliwego. Jest zarówno Czerwoną jak i Srebrną.



"Tak jest urządzony ten świat. Czerwoni służą, Czerwoni pracują, Czerwoni walczą.
 Do tego się nadają. Do tego są stworzeni."

Od tego momentu jej życie ulega całkowitej zmianie. Musi przywdziać maskę kogoś, kim nie jest, a jednocześnie nie zatracić siebie pośród królewskiego przepychu. Jej pojawienie się jest niezwykłą okazją do osiągnięcia wielu, do tej pory nieosiągalnych, celów nie tylko przez władców państwa, ale także ich przeciwników.


"Czerwoną Królową" miałam okazję czytać jeszcze na długo przed premierą, jednak dość sporo czasu zabrało mi zebranie myśli i stwierdzenie co tak naprawdę o niej sądzę. Moją opinią próbowały zachwiać liczne akcje marketingowe promujące tę powieść i ogólne budowanie mega pozytywnego wizerunku tej książki. Jednak nie było to w stanie zmienić odczuć, które towarzyszyły mi w trakcie lektury, a tym bardziej tych po, bo to właśnie one kształtują większość mojej opinii o danej pozycji.

Zastanawiam się skąd tyle tak pozytywnych opinii, wychwalania pod niebiosa? Czyżby ze strachu przed wydawnictwem? Moim zdaniem "Czerwona Królowa" jest co najwyżej średnia. Jest zmiksowaniem  wszystkim dobrze znanych motywów, fabuła jest strasznie naciągana i w większości przewidywalna. Po prostu nie ma w niej nic, czego bym już nie czytała. Nie wywołała u mnie eksplozji pozytywnych emocji, jak należy się spodziewać po wielu opiniach, które krążą po internecie. Wręcz przeciwnie - jej lektura strasznie mnie nużyła. Oczywiście, przyznam, że kilka fragmentów było całkiem ciekawych, ale to nie wystarczy, by przekonać mnie do tej pozycji.

"Dawno temu tata nazwał nas mrówkami, czerwonymi mrówkami prażącymi się w srebrnym słońcu. 
Niszczy nas potęga innych, przegrywamy walkę o nasze prawa, ponieważ nie jesteśmy nadzwyczajni."

"Czerwona Królowa" jest zbiorem chwytliwych motywów, więc myślę, że tym, którzy jeszcze nie są nimi znudzeni ta książka się spodoba. Powieść przypomina mi wiele innych książek, m.in. oczywiście "Igrzyska Śmierci", "Rywalki", "Szklany tron", "Niezgodna", "Cień i kość", "Czas Żniw" i jeszcze wiele, wiele innych. Co prawda są to same zacne, w większości moje ulubione lektury, więc czemu "Czerwona Królowa" nie spodobała mi się równie mocno? Odpowiedź jest prosta: za duża mieszanka tego, co już było. Żadnego powiewu nowości, no i te bezustanne zachwalanie tej książki.


Pyskata, bezczelna główna bohaterka, której życie nie oszczędzało, dostała szansę by zrobić coś wielkiego. Dzięki niesamowitemu przypadkowi odkryła w sobie niezwykłą moc... I dzięki niej oraz swojej nowej pozycji dostała okazję, by wpłynąć na świat i stać się kołem napędowym dla rebelii. Poza tym jest zamieszana w trójkąt, a w sumie nawet czworokąt (!) miłosny. A wszystko to wplątane pomiędzy nauki etykiety, knucie intryg, zwiedzanie pałacu, ćwiczenia i wiele innych motywów, o których już gdzieś kiedyś czytałam...

"Prawda się nie liczy. Liczy się tylko to, w co wierzą ludzie."

Jeśli chodzi o stronę "techniczną", to nie mam zastrzeżeń do stylu autorki, który jest bardzo lekki. Przyznam nawet, że potrafi w ciekawy sposób tworzyć opisy i chwilami budować napięcie. Mimo to przez większość czasu nudziłam się przy tej książce. Niestety kolejną rzeczą na minus jest to, że w tej historii jest za dużo naciągania. Wiele elementów jest ze sobą połączonych w bardzo naiwny sposób, co bardzo mnie irytowało.

"Czerwona Królowa" nie podbiła mojego serca. Raczej powiedziałabym, że wystawiła je na próbę - ile jeszcze zniosę? Pomimo fajnego fragmentu, który posłużył za opis książki, okazało się, że całość nie wygląda tak ciekawie... Biorąc pod uwagę ile książek przewija się przez rynek wydawniczy, to nie mogę polecić tej książki jako czegoś fenomenalnego. Bo to już było... I to nie raz...

Autor: Victoria Aveyard
Gatunek: Młodzieżowa/ Science-fiction
Wydawnictwo: Otwarte/Moondrive
Liczba stron: 488

 

Zobacz także:

9 komentarze

  1. Moje serce podbiła :) Nie mogę do końca dojść co takiego mnie urzekło, jednak ta książka (według mnie) coś w sobie ma! Ale to fakt, ze często miałam wrażenie, ze czytam fragment jakiejś innej dobrze znanej mi książki... Mimo to, ode mnie dostaje +
    Zapraszam do siebie ;) moja recenzja jest pochlebna, ale każdy ma własne zdanie, twoje jest bardzo ciekawe i myślę że bd zaglądać do ciebie częściej żeby poczytać inne recenzje
    http://zyjemyslowami.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  2. Sama nie wiem, może kiedyś się skuszę:)

    OdpowiedzUsuń
  3. W sumie brzmi kusząco...Ale skoro mówisz, że to tylko powielanie schematów to sobie ją jednak odpuszczę.

    OdpowiedzUsuń
  4. Też od dawna chce tą książkę,ale większość recenzji jest raczej negatywnych i sama już nie wiem ;)
    Ale wole sie sparzyć na własnych doświadczeniach:)
    Zapraszam do siebie http://www.bookicons.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  5. Zamierzam sobie kupić tę książkę, ale dopiero po maturze :D

    OdpowiedzUsuń
  6. @Camille Dark

    Chciałaś chyba napisać, że większość recenzji jest właśnie POZYTYWNYCH :)

    OdpowiedzUsuń
  7. @aleksandra_czyta

    Hahaha :) Ja myślę, że okładkę ma taką średnią, jak i treść :D

    OdpowiedzUsuń
  8. Raczej nie przeczytam, to nie moją bajka :) pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń