Recenzja mangi ONE PUNCH MAN

2/27/2017


Obejrzałem sobie ostatnio wszystkie odcinki Człowieka Jednej Piąstki w wersji animowanej i wciągnęło mnie totalnie, co z resztą sami możecie przeczytać >tutaj<. Zarówno na anime, jak i potem na mangę (o której będzie ten wpis), namówił mnie Pan Rysownik. Swój duży udział w tym, że sięgnąłem po czarno-biały komiks japoński miała też Marianna z Koty to zło. Serdeczne dzięki dla was, ludziska! To dzięki wam przeczytałem swoją pierwszą mangę w życiu i... mam ochotę na więcej!

Okładeczka na zielonej ścianie, jak moja miska spaghetti! :P (no dobra, ściana bledsza))

Kto oglądał One Punch Mana, ten wie, że historia opowiada o łysym kolesiu dysponującym ogromną siłą. Facet ten, jak sam mówi: “bawi się w superbohatera” - co z resztą jest dość trafnym stwierdzeniem, bo jego pojedynki z przeciwnikami (jakkolwiek wielcy i potężni by oni nie byli) kończą się przeważnie po jednym uderzeniu.

Tak jak w przypadku anime - nie chciałbym streszczać całej historii, żeby nie zepsuć nikomu zabawy, jaką daje niewątpliwie lektura. Pierwszy raz w moim makaroniastym życiu przeczytałem mangę od deski do deski (tak, wiedziałem że czyta się od prawej, żartownisie!) i mogę z całą stanowczością stwierdzić, że brak koloru w komiksie w ogóle nie przeszkadza, jeśli ma się do czynienia z tak wyśmienicie narysowaną opowieścią.


Dlaczego poleciłbym mangę wszystkim tym, którym spodobała się wersja animowana? Ano chociażby dlatego, że pierwszy tom kosztuje tylko 25 złotych z hakiem, a mamy tutaj kilkaset stron (zabijcie mnie, nie liczyłem!) świetnie rozrysowanej akcji z bodajże dwóch pierwszych odcinków anime (#onepunchmanmangabyłazanimanimestałosięmodne) + historię z dzieciństwa Saitamy. Dla fana must have, a J.P.Fantastica z wydaniem spisała się na medal (chociaż co ja tam wiem, to moja pierwsza manga, nie?).

Dlaczego poleciłbym One Punch Mana 01 wszystkim tym, którzy jeszcze anime nie oglądali, ale są tematem zainteresowani? Otóż jeśli lubicie japońskie komiksy, to myślę, że nie muszę w ogóle tu nic dodawać. Po prostu kupcie i nie będziecie żałować.

A tu zdjęcie ze środeczka, na zaostrzenie apetytu :]

Jeśli nigdy w życiu nie czytałeś mangi, być może tylko przerzuciłeś kilka stron jakiegoś Dragon Balla, czy Pokemonów kilka lat temu i niezbyt ciągnie cię do tego gatunku, to... Cóż, mnie też nie ciągnęło, dopóki nie obejrzałem pierwszego odcinka... A potem kolejnego i jeszcze kolejnego... Teraz z niecierpliwością czekam zarówno na kontynuację serialu animowanego, jak i na kolejny tomik w papierze. Liczę, że i tym razem skapnie tam jakaś historia dotycząca przeszłości głównego bohatera.

Na makarony! Ależ długi mi wyszedł ten wywód. Kończę. 
Lektura była wyśmienita, daję 9/10 misek spaghetti.


Zerknijcie na mojego fejsa, ludziska!

Zobacz także:

0 komentarze