Recenzja książki "Miasteczko Nonstead"?

3/02/2013

Niniejsza książka jest dość trudna do zdefiniowania. Mam tu na myśli konkretny gatunek, pod który można by ją precyzyjnie podpiąć. Według mnie - nie jest to horror pełną gębą, bo nie zawiera w sobie wyjątkowo brutalnych lub odrażających scen, ani zwykła historia kryminalna. Określiłbym ją raczej Powieścią Grozy, ale że oficjalnie taki gatunek nie istnieje - zostańmy przy standardowych regułach. Niech będzie: Horror / Thriller / Kryminał  choć to nieco naciągane. Od razu wspomnę - okładka jest świetna!



A więc, Miasteczko Nonstead...



"To cholerne miasto kryje w sobie coś, co niszczy ludzi.
                                                                     Jednego po drugim."

Wyjąłeś mi to z ust bracie! Właśnie do tego chciałem nawiązać. Chwila, chwila... Kto to powiedział?!


...
...

Halo...?

...
...

Ekhem, ten tego...
Na czym to ja...? A, już wiem!
Miasteczko Nonstead...

Miejsce na uboczu. Na pozór zwykłe, zwyczajne. Dziura zabita dechami, powiedziałbyś pewnie. Jednak to miejsce posiada niesamowitą aurę i nie jest to, niestety, ta z gatunku tych milusińskich. Nonstead kryje w sobie Coś. Coś groźnego, chwytającego za serce i za gardło jednocześnie. Coś, co przyprawia o dreszcze na plecach. Sprawia, że mimowolnie obracasz się za siebie, by sprawdzić czy...


"Gdziekolwiek jesteś, 
                                 dopadnę cię..."
...
...

Czy ktoś tu jest?
Halo?

...
...

Uf, uf... Co to ja...?
Ach tak... 

Nonstead. Mieszkańcy tej mieściny żyją sobie całkiem zwyczajnie. Jest jak w każdym innym miejscu, rzekłbyś. Chodzi się do pracy, robi zakupy, wpada się do knajpy na kilka głębszych... Otóż trzeba ci wiedzieć, że to tylko pozory. Bowiem każdy członek tej niewielkiej społeczności nosi w sobie jakiś ciemny sekret. Coś, co nie daje im w nocy spać, co w dzień zaprząta myśli...

Poradzę ci coś. Głęboko w lesie jest pewne miejsce. Pewien stary dom... Nie chodź tam. Powiadają, że mieszkał tam kiedyś taki... A zresztą, co ja ci będę gadał! Po prostu dobrze ci radzę - nie zapuszczaj się w tamte okolice. Tam nie jest bezpiecznie. Nie warto kończyć w taki sposób...

Mówią, że w Nonstead pojawił się jakiś obcy. Angol chyba. Zresztą, czort go wie! Nazywa się Wayne, czy Nathan. Zresztą nie wiem. Różne rzeczy o nim wygadują. Słyszałem, że wtyka swój brytyjski nochal w nie swoje sprawy. Zaczął prowadzić dochodzenie, wypytuje ludzi o różne ciemne sprawki. Chyba wyniuchał, że coś tu śmierdzi... A bodaj by go...! A zresztą, sam się pewnie doigra... Nie jeden przypłaci to wszystko życiem. Jestem tego pewny.

„Mane, tekel, fares.”

...
...
.

Być może mój tekst jest nietypowy, ale Miasteczko Nonstead wywróciło moje postrzeganie świata do góry nogami. Ten niesamowity klimat, jaki udało się stworzyć Mortce za pomocą świetnie prowadzonej narracji... Książka jest genialna w swej lekkości i prostocie, bo czyta się płynnie i bez "zgrzytów". Autor wrzuca czytelnika w swoją opowieść i podejrzewam, że nikt nie będzie w stanie się oderwać od lektury. Uwaga - uzależnia. Wsiąkniesz.

Po przeczytaniu najlepiej skonsultuj się z lekarzem lub terapeutą... 
Będzie musiał pomóc ci się otrząsnąć.

Polecam wszystkim, bez wyjątku!
Autor: Marcin Mortka
Gatunek: Horror / Thriller / Kryminał
Wydawnictwo: Fabryka Słów
Liczba stron: 304
Ocena: 8/10
Recenzja bierze udział w wyzwaniu "Czytam fantastykę".

Zobacz także:

7 komentarze

  1. Nie czytałam jeszcze nic tego pana, ale może wkrótce się skuszę.

    OdpowiedzUsuń
  2. chętnie bym się zabrał ale nie ma czasu i miejsca

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No cóż, w każdym razie - warto sięgnąć!

      Usuń
  3. Mam na półce, a tym samym w planach. A Twoja nietypowa recenzja sprawiła, że chciałabym sięgnąć już teraz, zaraz, ale Mortka jeszcze będzie musiał poczekać na swoja kolej :(

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cieszę się, gdy to co piszę wpływa w jakimś stopniu na innych :) Jeśli pomogłem i zachęciłem, to jestem ukontentowany, szczerze mówiąc :)

      Polecam książkę po stokroć!
      W ogóle - cała twórczość M. Mortki za wszech miar godna jest polecenia! Lubię faceta. I jako autora, i jako człowieka - bardzo w porządku :)

      Usuń
  4. Witam!
    Na wszelkie bóstwa! Istniejące, bądź nie - wszystko jedno! Lat mam 24, a poczułem się jak sześćdziesięciolatek...
    "Według mnie - nie jest to horror pełną gębą, bo nie zawiera w sobie wyjątkowo brutalnych lub odrażających scen"
    Jak bardzo ja się z tym nie zgadzam. I uważam, że mam ku temu wszelkie podstawy, pozwolę sobie podeprzeć się na ramionach gigantów, mimo żem niegodzien dostąpić takiego zaszczytu. Poe, Lovecraft, Grabiński, King i wielu innych przewracają się w grobie. No może nie wszyscy, ale Ci, którzy już pod ziemię trafili, robią to na pewno.
    Horror to nie stek flaków, gałek ocznych i śluzu. Piła to (góra wymiocin, ale to moja opinia) nie horror. Taki gatunek, o którym mam wyrobioną opinię (nie mam zamiaru jej narzucać, tak tylko wspominam mimochodem) zwie się gore. W prawdziwym horrorze pojawiają się gałki oczne, odcinane penisy oraz wyrywane serca, ale są to tylko atrybuty, im rzadziej używane, tym lepiej świadczy to o autorze. Podstawą horroru jest klimat; obcowanie z nieznaną i niesamowitą siłą, która niekoniecznie sprzyja ludzkości.
    Cieszy mnie, że twórca recenzji zachęca do przeczytania książki, w której (jak rozumiem) udało się autorowi stworzyć typowy dla horroru klimat bez posuwania się do tanich chwytów. Ja czuję się zmotywowany, książka trafia na listę "Do przeczytania".
    Pozdrawiam i proszę o uszanowanie szlachetnego gatunku, jakim jest horror i nie mieszanie go z gore, bo to nawet w podstawowej definicji, w której raczej brak słowa "klimat", się nie mieści.

    Krzysiek
    __________
    *horror to dzieło, które ma na celu wywołać strach u odbiorcy poprzez opisanie nadnaturalnych zjawisk o zabójczym charakterze.

    OdpowiedzUsuń