Recenzja książki "Przez burze ognia"

11 marca

Veronica Rossi w styczniu 2012 zadebiutowała książką „Przez burze ognia” - jest to pierwsza część trylogii. School Library Journal uznali ją za jedną z lepszych książek roku, a Studio Warner Bros wykupiło do niej prawa filmowe. Autorka ukończyła studia licencjackie na uniwersytecie UCLA, mieszka w północnej Kalifornii z mężem i dwoma synami. Gdy nie pisze, lubi czytać, malować, i odlicza minuty do czasu, kiedy będzie mogła powrócić do tworzenia wyimaginowanego świata eterowych burz.

Po „Przez burze ognia” sięgnęłam po przeczytaniu licznych pozytywnych opinii, z którymi miałam okazję się zaznajomić. Oczywiście, po raz kolejny moja ciekawość i chęć przekonania się - co jest takiego świetnego w tej książce, również odegrała znaczącą rolę. Wszystko sprowadziło się do tego, że książka wpadła w moje ręce znacznie szybciej, niżbym się tego spodziewała.


Jest to typowa antyutopia, w której świat podzielony jest na dwie części. Jedną z nich jest świat zewnętrzny - pełen „Wykluczonych”, którzy wiodą prymitywne życie pośród szalenie niebezpiecznych eterowych burz. Nieliczni z nich  zostali obdarzeni niezwykłymi darami, takimi jak widzenie w ciemności czy niezawodny słuch. To wszystko pomaga im podczas polowań czy przy kierowaniu plemieniem.

Zupełnie inne życie prowadzą „szczęśliwcy” kapsuły – szczelnej budowli, która chroni mieszkańców przed niebezpieczeństwami z zewnątrz. Jest to rozwinięty technologicznie świat, gdzie wszystko jest zautomatyzowane. Ludzie poprzez specjalne nakładki na oczy łączą się ze „Sferami”, miejscami, w których mogą robić co chcą, być kim chcą i spotykać się z kim mają ochotę. Jednocześnie przebywają w dwóch światach na raz - wspaniałym wirtualnym i w małym, ograniczonym kopułą.

Osiemnastoletni Perry, który żyje poza kapsułą, zmaga się z ciężarem swojego daru - poprzez zapachy wyczuwa emocję innych. Żyje pośród plemienia, którym przewodzi jego brat. Przez serię niefortunnych zdarzeń zmuszony jest opuścić rodzinną wioskę i udać się w samotną podróż. Wkrótce spotyka dziewczynę pochodzącą z kopuły. 

Aria, która do czasu pewnego nieszczęśliwego wypadku żyła w bezpiecznym Reverie, trafiła na zewnątrz, do tzw. „Umieralni”. Jest pewna, że to tylko kwestia czasu, gdy wyda ostatnie tchnienie. Od pewnej śmierci ratuje ją “dzikus” i razem wyruszają w drogę.

„Milion sposobów, by zginąć,
jeden, by przeżyć”

Szybko okazuje się, że prawdziwy świat bardzo różni się od tego prezentowanego w wirtualnych Sferach. Aria każdego dnia ich wspólnej wędrówki odkrywa piękno, a także okrucieństwo  panujące na zewnątrz. Z początku ciężko jest jej zaakceptować nową rzeczywistość, jednak wie, że tylko tak ma szansę przeżyć.

Można zaobserwować niezwykłą przemianę, która zachodzi w obojgu bohaterach. Jest to element książki, który najbardziej mi się spodobał. Poza tym autorka stworzyła fantastyczny świat, który mimo iż opiera się na elementach, które dotychczas były wykorzystywane wielokrotnie (np. kopuły), posiada też wiele nowy elementów. Chociażby zjawisko niszczącej burzy eterowej.

Muszę przyznać, że z początku książkę czytało mi się strasznie ciężko. Nudziła mnie niezmiernie i nie mogłam wczuć się w klimat. Zwłaszcza pierwszy rozdział - myślałam, że nie dam rady przez niego przejść. W sumie, kolejne rozdziały opowiadające o losach Arii  napawały mnie tym samym uczuciem. Dopiero w połowie książki coś się zmieniło i strony przelatywały mi przez palce. Akcja stopniowo narastała, wprost proporcjonalnie do mojego zainteresowania.

Książka podzielona jest na rozdziały ukazujące sytuację raz ze strony Arii, a raz Perrego. Co, jak zauważyłam, jest coraz popularniejsze w książkach tego gatunku. Wprowadzona tu została narracja trzecioosobowa , co trochę jednak mnie zawiodło.

Uważam, że jak na debiut, jest to bardzo dobra książka. Chociaż nie znalazłam w niej niczego specjalnego, żadnych “fajerwerków”. Autorka skorzystała ze znanego już schematu – dwa, zupełnie inne od siebie światy. Postać z „lepszego” świata trafia do tego gorszego, gdzie poznaje miłość. Oczywiście, wyszło to jej na plus, gdyż jest to powszechnie lubiany motyw. Jednak, tak jak mówiłam, niczym specjalnym mnie ta książka nie oczarowała. Została po prostu dobrze rozreklamowana...

„Uśmiechnął się nieśmiało, zanim pochylił się nad nią.
- Są inne rzeczy, które chciałbym robić, gdy jestem z tobą sam na sam. 
Pora odejść od krawędzi.
- Więc je rób.”

Oczywiście, polecam tę książkę, gdyż była to dość przyjemna lektura i chętnie sięgnę po kolejną jej część, by poznać dalsze losy Arii i Perrego. Polecam szczególnie fanom antyutopii! Mi podobała się bardziej niż „Nowa Ziemia”.

Autor: Veronica Rossi
Gatunek: Fantasy
Wydawnictwo:Otwarte
Liczba stron: 368

Zapraszam do zapoznania się z poniższym trailerem oraz z fragmentem “Przez burze ognia”, który został udostępniony przez wydawnictwo w formacie elektronicznym. Przeczytacie go [tutaj].

Zobacz także:

15 comments

  1. Ile już czasu poluję na tą książkę. Od premiery zbieram się, żeby ją kupić :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja uważam, że jest trochę przereklamowana :)

      Usuń
  2. Cóż, trzeba przeczytać :) Kusi mnie ta powieść od dnia premiery :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Mam na nią wielką ochotę i czuję, że muszę się wybrać na książkowe zakupy:)

    OdpowiedzUsuń
  4. Bardzo chciałabym przeczytać tę książkę, a twoja recenzja i trailer jeszcze bardziej mnie zachęciły :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Trailer jest świetny :) Najciekawsze elementy z książki :)

      Usuń
  5. Mam mieszane uczucia, ale chyba przeczytam. Całkiem niedawno czytałam "Niezgodną", też taką antyutopię i myślę, że to coś w tym stylu.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dużo słyszałam o "Niezgodnej" ale nie miałam jeszcze okazji jej przeczytać... Wydaje się być lepsza od "Przez burze ognia"...

      Usuń
  6. muszę powiedzieć, że to pierwsza nie do końca pozytywna recenzja tej książki, z jaką się spotkałam ;p jednak bardzo chętnie przeczytałabym - prawie wszystkie książki od Moona przypadają mi do gustu :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Pewnie dlatego, że nie recenzencka ;) żartuję oczywiście! :) Książka fajna ale... nie aż tak by WSZĘDZIE ją reklamować jaka to super. Przeciętna :)

      Usuń
  7. Super przeciętna..., z drugiej strony czemu nie umilić sobie mroźnych wieczorów czymś lekkim

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Racja :) ale pamiętajmy, że jest tyle świetnych książek, które nie miały tak dobrej reklamy.... :)

      Usuń
  8. No to kolejna pozytywna recenzja, jeszcze nie mialam okazji jej przeczytac.

    OdpowiedzUsuń
  9. Mnie bardzo ciekawi od jakiegoś czasu już. Niedawno trafiła wreszcie na moją półkę, więc będę mogła się z nią zapoznać i stwierdzić, czy mi się podoba, czy po kontynuację raczej nie sięgnę ;)

    OdpowiedzUsuń
  10. Jak dla mnie, książka jest naprawdę świetna. Już nie mogę się doczekać kontynuacji :D

    OdpowiedzUsuń

Łączna liczba wyświetleń