Wywiad z Arturem Wieczyńskim

8/08/2013


Obiecywaliśmy wam wywiad z Arturem Wieczyńskim już sporo czasu temu, bo przy okazji recenzowania jednej z jego książek: "I w ogóle". Różnie to jednak w życiu bywa. Wyjazdy, rozjazdy, szkoła, praca... W końcu jednak udało nam się wszystko zorganizować i z radością prezentujemy wam rozmowę z Arturem Wieczyńskim, pisarzem, malarzem i moim dobrym znajomym. Zapraszamy do lektury!

Recenzjum: Kiedy i jak to się w ogóle zaczęło, że postanowiłeś pisać? Co Cię do tego zmotywowało? 

Artur Wieczyński: Pisać zacząłem jako czternastolatek, a właściwie były to nieudolne próby napisania powieści, która miała nosić tytuł „Kajdany młodości”. Wtedy byłem głęboko przekonany, że tylko taki tytuł powinna mieć moja książka. Zacząłem ją pisać pod wpływem zauroczenia pewną dziewczyną i zapisując z wysiłkiem kolejne kartki, oczyma wyobraźni widziałem jak ona, nie mogąc oderwać się od tekstu, szczerze przeżywa fabułę.  Ten rękopis mam do dziś, śmieszne było wtedy to moje pisanie, ale w tamtych czasach naprawdę wierzyłem, że „Kajdany młodości” to będzie bestseller, he, he. Z tej naiwności jeszcze coś mi zostało i chciałbym jej resztki zachować do końca. Połączona z pracą często przynosi pozytywny efekt.


R: Ile czasu pisałeś swoją pierwszą książkę "I w ogóle"? Jak wyglądały przygotowania i proces?

AW: „I w ogóle” pisałem trochę na raty. Właściwie, to pierwotnie miałem na nią inny pomysł. Miała być bardziej komediowa. Potem jednak koncepcja się zmieniła i kiedy już wiedziałem kim będzie Teodor, to pisanie zaczęło nabierać tempa.
R: Skąd wziął się w ogóle pomysł na fabułę, co było bodźcem? Dlaczego postanowiłeś opowiedzieć o chłopcu, który z każdym kolejnym dniem niszczył swoje własne życie? Czy losy Teodora mają swoje odzwierciedlenie w rzeczywistości?
AW: Kilka razy już ktoś mnie zapytał czy w głównym bohaterze „I w ogóle” jest trochę mnie. Za pierwszym razem pamiętam, że zrobiło mi się nawet głupio, bo Teodor to typek o straceńczym charakterze. Ja natomiast jestem trochę bardziej odpowiedzialny, chociaż w młodości szkoły również nie cierpiałem, tak jak on...

R: Jak to u Ciebie jest? Wiem, że masz mnóstwo zajęć, stąd też i pytanie. Czy traktujesz pisanie jak pracę, masz jakiś konkretny plan dnia, w którym mieści się czas na pisanie powieści?

AW: Staram się być systematyczny kiedy piszę, chociaż ogólnie nie jestem zbyt poukładanym człowiekiem. Często wiele rzeczy odkładam na ostatnią minutę, jednak kiedy piszę, to narzucam sobie pewien reżim. Oczywiście, są momenty totalnej pustki. Wtedy lepiej na chwilę dać sobie spokój, bo można zacząć „grafomanić”, a pisanie o niczym nie ma sensu.

R: Czy masz ulubionych pisarzy, wzorujesz się na którymś z nich? Czy jako autor sam dużo czytujesz?

AW: Jest kilku pisarzy, których książki zrobiły na mnie wrażenie. Np. Cormac Mac Carthy i jego powieść „Droga”, która bardzo mnie wciągnęła i wzruszyła. To historia o podróży przez zniszczony kataklizmem wyjałowiony świat, o pieszej wędrówce ojca z synkiem. Naprawdę wzruszająca opowieść, polecam. Jest jeszcze Thomas Glawinic i jego ponura powieść pt . „Za sprawą nocy”, Jerzy Kosiński i „Malowany ptak”. Lubię też literaturę faktu. Ostatnio czytałem wspomnienia byłego więźnia obozu koncentracyjnego, Abrahama Kajzera. Po lekturze jego przerażających wspomnień naprawdę można docenić to, że żyjemy w takich, a nie innych czasach.

R: Jestem bardzo ciekawy twojej odpowiedzi. Jaki jest Twój ulubiony moment w książce „I w ogóle”? Ulubiony bohater?

AW: Jest parę fragmentów. Na przykład praca Teodora na stacji benzynowej i nieszczęsna libacja zakończona utratą zęba. Swoją drogą - ja, podobnie jak on - w wakacje zarabiałem szorując szyby na stacji benzynowej w Starogardzie Gdańskim, więc wiedziałem o czym piszę. Balangi jednak w "realu" nie było. Bohater? Pan Franciszek z warszawskiej Woli. Powiem tylko, że podobny dziadek naprawdę żył właśnie na Woli i tak samo miał na imię. W „I w ogóle” wiele historii zaczerpniętych jest z rzeczywistości, jednak nie każda z mojego życiorysu.

R: Czy istnieje jakieś przesłanie, które chciałbyś przekazać swoim czytelnikom? Po lekturze Twojej książki mogę stwierdzić, że dała mi ona do myślenia. 

AW: Jestem ostatnim, który chciałby udzielać komuś rad jak żyć i nie chcę dorabiać ideologii do swoich książek, chociaż z drugiej strony - fajnie byłoby, gdyby komuś ten temat dał w porę do myślenia. Pisząc nie chciałbym przede wszystkim zanudzać czytelnika.

R: Wiem, że wydałeś już dwie powieści. Drugi był "Stojak", którego jeszcze nie dane mi było przeczytać. Oczywiście, zamierzam to uczynić niebawem. Czy mógłbyś jednak może nieco przybliżyć tę książkę wszystkim tym, którzy jej nie czytali?

AW: „Stojaka” napisałem dość szybko, bo jeśli wiesz o czym piszesz, to tak jakby ktoś szeptał ci do ucha, a ty musisz to tylko sprawnie opisać. Tak się zdarzyło, że w końcówce lat dziewięćdziesiątych otarłem się o branżę ochroniarską. Było to w Warszawie  i w 80% - 90% „Stojak” to swego rodzaju kronika tamtych wydarzeń.

R: Do kogo kierujesz swą twórczość? Czy jest jakiś główny odbiorca, „statystyczny czytelnik”, do którego chcesz dotrzeć?

AW: Do wszystkich, którzy lubią dobrą książkę, he, he.

R: Nad czym obecnie pracujesz? Z tego, co mi mówiłeś – „usiłujesz” napisać kolejną powieść. Możesz powiedzieć o tym coś więcej? Jakie są Twoje plany na przyszłość, jeśli chodzi o literaturę?
AW: Dobrze powiedziane – usiłuję :) Mam sporo innych zajęć, ale myślę, że pora już coś nowego napisać. Dwa pierwsze rozdziały już są, więc jak narzucę sobie ten wcześniej wspomniany reżim, to coś z tego pewnie powstanie. Teraz, jeśli chodzi o tworzenie czegokolwiek, to sporo maluję dla siebie i innych. Malarstwo to moja druga wielka pasja.
R: Czy z pisania da się „wyżyć”? Nie mam tu na myśli może utrzymywania się, ale czy w dzisiejszych czasach opłaca się pisać książki? Czy czas i trud włożony w proces pisania rekompensuje się w jakiś sposób?

AW: Różnie z tym jest, ale - jak sam dobrze wiesz - ludzie wgapiają się teraz w Internet, itp., a od czytania książek bolą ich oczy. Kiedyś myślałem, że każdy kto napisze powieść staje się automatycznie bogaczem. Teraz wiem, że niezupełnie musi tak być… Tak czy inaczej, jeśli ktoś zabiera się do pisania, bo chce kupić Porsche, niech lepiej da sobie z tym spokój.

R: Może na koniec kilka słów od siebie, np. jakieś rady dla młodych twórców (takich jak ja;)?

AW: Uważam, że trzeba pisać uczciwie. Jeśli chcesz napisać o czymś co cię porusza, to po prostu napisz o tym, ale staraj się pisać prosto i dosadnie. Nikt nie lubi ględzenia, przynudzania, rozwlekania tematu, kiedy można zamknąć to w kilku prostych słowach. Książka wcale nie musi mieć 500 stron. No i, tak jak już wspominałem, fajnie jest pisać o czymś, o czym ma się trochę pojęcia. Ciężko pisać o kacu, kiedy nigdy się go nie przeżyło. Idealnie byłoby najpierw przeżyć, a potem to opisać. Jednak mogłoby to być niebezpieczne dla organizmu... Chociaż spróbować można ;)

Zajrzyjcie na stronę Artura [klik]!

Zobacz także:

5 komentarze

  1. Gratuluję interesującego wywiadu ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Bardzo ciekawy wywiad. Gratulacje :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Wywiad przeczytałam jednym tchem :)

    naczytane.blog.pl

    OdpowiedzUsuń
  4. Nominowałam Was do Verstile Blogger Award w poście są też inne zabawy blogowe, do których zapraszam jeśli nie braliście w nich jeszcze udziału i macie ochotę się pobawi.
    http://ksiazek-swiat.blogspot.com/2013/08/zabawy-blogowe.html

    OdpowiedzUsuń