Gdy
chodzi o polskiego mola książkowego, to nieznajomość dorobku
literackiego autora, którym jest Rick Yancey, nie jest przejawem
barbarzyńskiej ignorancji. Wręcz przeciwnie - jest czymś w pełni
zrozumiałym. Na naszym rynku możemy znaleźć zaledwie dwa dzieła - oba
nagrodzone za oceanem - natomiast u nas zapomniane, skierowane do
młodszego odbiorcy.
O samym autorze można by
napisać tyle, ile mówi się o nim przez ostatni rok. Od czasu gdy
pozostawił pracę w 2004 roku, by oddać się powieściopisarstwu minęło 9
lat do przełomu, jakim okazała się powieść, która jest tematem
dzisiejszej ballady...