Premiera: 20 czerwca 2014
Idąc dalej, objętym ostatnio, tropem filmów animowanych, natrafiliśmy razem z Zuz na baję pod tytułem dość interesującym - "Prawie jak gladiator". Nie sprawdziwszy jej wcale, nie obejrzawszy zwiastunów, nie przeczytawszy żadnej recenzji... poszliśmy w ciemno, zupełnie na ślepo (zgroza!). Odpaliliśmy film... I miny nam rzedły z każdą upływającą minutą. Sekundy dłużyły się w nieskończoność... Było coraz gorzej i gorzej... Hańba, powiadam! Ścierpieliśmy chyba tylko dlatego, że byłem jeszcze w tzw. "stanie posylwestrowym" (01 stycznia - caaaaalutki dzień w ciepłym łózku) i (choć prawdopodobnie podświadomie) czuliśmy, że szykuje się recenzja typu mega "hejt". Ale nie bezpodstawny to będzie hejt, o nie...
Jakoś ostatnio coraz częściej oglądam filmy animowane. Może to poniekąd dlatego, że mam w tej materii spore zaległości, ale może to również zasługa tego, iż dzisiejsze produkcje tego typu są po prostu świetnie wykonane! Pod względem estetycznym, oczywiście. Serio, dzisiejsze animacje naprawdę wychodzą genialnie! Natomiast jeśli chodzi o inne aspekty, cóż... W przypadku filmu pod tytułem "Minionki rozrabiają" (kto wymyśla te polskie tytuły?! - oryg. "Despicable me 2") nie było tak świetnie, jak się spodziewałem. Czyli innymi słowy: "Jak zareklamować produkt, a sprzedać coś całkiem innego". Przejdźmy do rzeczy...