Recenzja filmu - Minionki rozrabiają

1/06/2014

Jakoś ostatnio coraz częściej oglądam filmy animowane. Może to poniekąd dlatego, że mam w tej materii spore zaległości, ale może to również zasługa tego, iż dzisiejsze produkcje tego typu są po prostu świetnie wykonane! Pod względem estetycznym, oczywiście. Serio, dzisiejsze animacje naprawdę wychodzą genialnie! Natomiast jeśli chodzi o inne aspekty, cóż... W przypadku filmu pod tytułem "Minionki rozrabiają" (kto wymyśla te polskie tytuły?! - oryg. "Despicable me 2") nie było tak świetnie, jak się spodziewałem. Czyli innymi słowy: "Jak zareklamować produkt, a sprzedać coś całkiem innego". Przejdźmy do rzeczy...


Film ten, jak można było wywnioskować (a raczej jak producenci nas mamili) z reklam, czy samego tytułu miał traktować o rozrabiających Minionkach. Tych żółtych, pokracznych i zabawnych stworkach. Ale tak naprawdę historia opowiada dalsze losy głównego bohatera, czy raczej - głównego złoczyńcy, Gru, który przemianował się na dobrodzieja i ojca trzech małych dziewczynek. Owszem, mamy tu Minionki - ulubieńców publiczności - mamy tu ich naprawdę sporo. Jednak w żaden sposób nie tłumaczy to tytułu, którym uraczyli nas w naszym kraju miodem i mlekiem płynącym. Ja rozumiem, że już tytuł pierwszej części został skopany: "Jak ukraść księżyc" (oryg. "Despicable me"). Ale ok - rozchodziło się tam o kradzież księżyca, no i otarło się to również o politykę (Pff...). Wszystko fajnie i pięknie, tylko jak tu teraz z "Jak ukraść księżyc" zrobić tytuł do drugiej części filmu, gdzie nic takiego już się nie dzieje? Ha, panowie tłumacze! Producenci położyli was na łopatki. No nic, no trudno. Da się to jakoś przetrawić. Tylko że każdy widz, który miał do czynienia z jakimikolwiek reklamami tejże produkcji, w momencie gdy zasiada przed ekranem jest święcie przekonany, że to naprawdę będą ROZRABIAJĄCE MINIONKI! Do cholery, no... Dobra, to może zostawmy już tę kwestię.


A więc fabuła opowiada dalsze losy Gru. Pokracznego złoczyńcy, który ukradł księżyc, ale zrozumiał, że w głębi serca to jednak jest dobry i dobro czynić od tej pory będzie. Jego trzy pocieszne córeczki oraz wścibska koleżanka usiłują znaleźć mu jakąś pannicę, a żeby dopełnić obraz pełnej i szczęśliwej rodzinki. Gru nie jest jednak z tego zbytnio zadowolony, a jego egzystencja dobrodzieja nieco zaczyna mu się nudzić... Przyjmuje zatem tajną misję od pewnej organizacji. Jego zadanie ma polegać na odnalezieniu skradzionego mutagenu. Ów specyfik sprawia, że nawet najbardziej przyjazne stworki (ot, choćby i Minionki) zmieniają się w rządne krwi potwory. No dobra, może nie jest aż tak źle. W każdym razie, ofiary, którym substancję tę zaaplikowano, stają się dość nieobliczalne i dzikie niczym sam Diabeł Tasmański rodem z kreskówek Warner Bros. Cała ta sytuacja szybko zaczyna nabierać poważnego formatu, gdyż w niebezpieczeństwie jest także rodzina głównego bohatera, w tym też i - oczywiście - armia żółtych rozrabiaków.

Generalnie film jest całkiem ciekawy. Akcja raczej się nie dłuży, a tytułowe Minionki (ach, nie mogę oprzeć się złośliwości) sporo rozrabiają i często śmieszą. Z czasem jednak odnosi się wrażenie, że twórcy aż na siłę wpychają przerywniki "do śmiechu" i powoli efekt zaczyna się odwracać. Zamiast rozbawienia pojawia się irytacja... Film w wersji dubbingowanej jest przyzwoicie zrobiony, co raczej wychodzi naszym rodakom często (często też nie wychodzi... więc nie wiem jaka jest zależność), a żywe kolorki animacji cieszą oczy. Na ekranie dzieje się sporo, a najwięcej uwagi przywłaszczają sobie oczywiście wspomniane już niezliczoną ilość razy Minionki. Sam oglądałem tę produkcje z zaciekawieniem, ale - mające uchodzić za śmieszne - gagi robiły się coraz durniejsze i zupełnie niepotrzebne. Myślę, że młodzi widzowie będą z animacji zadowoleni, choć niektóre sceny być może skierowane są do tych starszych (takie tam... aluzje różnego rodzaju). Film ma swoje wzloty i upadki, więc do najlepszych go nie zaliczam. Mimo tego, całkiem przyjemnie się go oglądało.

No i ciekawostka... Podobno wytwórnia pracuje nad osobnym filmem dotyczącym już FAKTYCZNIE Minionków... Miałby on prawdopodobnie wyjść pod koniec tego roku. Ja nie mam nic przeciwko. I z chęcią takowy film bym obejrzał, bo przecież zasiadając do tegoż tutaj byłem niemal pewny, że to właśnie o Minionkach film będę oglądał. A tu fail. Zmyła... No dobra, już się gniewać nie będę. Zastanawiam się tylko jak ten nowy film nazwą... Czyżby "Minionki rozrabiają 2"? :D A może "Teraz to już faktycznie my. Minionki"?

Trochę ponarzekałem, no dobra... W każdym razie film mi się nawet, nawet spodobał. Nie było może bombowo, ale miło było obejrzeć. I nawet głębszy sens to wszystko miało, i nawet nieco śmiechu i te małe żółte, pocieszne tic-taci... Film polecam, a co tam!

Myślę, że i duży, i mały widz będzie miał z tego radochę. Nie spodziewajcie się rewolucji w gatunku filmów animowanych, ale obejrzeć się opłaca.


Tytuł: Minionki rozrabiają (Despicable me 2)
Gatunek: Film animowany / Komedia / Familijny
Wytwórnia: United International Pictures
Czas trwania: 1 h 38 min
Ocena: 6/10

Zobacz także:

5 komentarze