Recenzja filmu - Hobbit. Niezwykła podróż

1/15/2014

Już w grudniu roku 2013 na ekrany kin weszła druga część najnowszej produkcji Petera Jacksona, czyli "Hobbit. Pustkowie Smauga"! Nie mając jednak do tej pory możliwości na wybranie się do kina, postanowiłem obejrzeć jeszcze raz poprzedni film, czyli "Hobbit. Niezwykła podróż". Kinową wersję widziałem zaraz po premierze, ale uznałem, że dobrze byłoby sobie tę produkcję odświeżyć i przejrzeć na spokojnie w zaciszu domowym. Jako fan zarówno twórczości Tolkiena, jak i filmowej trylogii "Władcy Pierścieni" nie będę może zbyt obiektywnym widzem w tym przypadku. Nie uważam jednak "Hobbita..." za majstersztyk kinematografii z dziedziny fantasy, w przeciwieństwie do "Władcy..." i kilka mankamentów na pewno wytknę. Zapraszam zatem :)


Co na pewno każdemu rzuca się w oczy (nawet niezaznajomionemu z książkami J. R. R. Tolkiena, czy z filmami Petera Jacksona), to "świetne przetłumaczony" tytuł przez naszych rodaków. Przeinaczenie ma miejsce i w niniejszej części, ale także i w kontynuacji. Ja rozumiem, że takie dziwne zmiany na pewno nie są stosowane bezmyślnie i być może tytuł przez to staje się bardziej interesujący dla potencjalnego polskiego widza, ale zawsze do tego aspektu muszę się przyczepić. Po prostu, bo mi to się osobiście niezbyt podoba.



"Hobbit. Niezwykła podróż" (lub jak ktoś może woli: "Hobbit. An unexpected journey") opowiada o losach drużyny 13 krasnoludów, czarodzieja oraz hobbita, którzy za zadanie obrali sobie dostać się do odległej Góry Przeznaczenia. Tam też mieści się Erebor, gdzie w przeszłości swą siedzibę miały krasnoludy, lecz zostały przegnane przez potężnego smoka - Smauga. Stwór przywłaszczył sobie kopalnie brodaczy, ale po latach Thorin (wnuk krasnoludzkiego króla) zbiera kompanów, by odbić Erebor i odzyskać utracone skarby. W przygodzie tej postanawia pomóc im czarodziej Gandalf, który werbuje dodatkowo pewnego hobbita - imć Bilbo Bagginsa, mieszkańca Shire. Bilbo, jak każdy inni niziołek, ceni sobie spokój i nie lubi zbyt daleko oddalać się od domu. Można jednak powiedzieć, że przygoda sama pojawiła się na jego progu. Wtargnęła wręcz, w postaci 13 łakomych krasnoludów, do spiżarni i wyjadła całe zapasy. Młody hobbit postanawia jednak przyłączyć się do wesołej kompanii, sam nie będąc pewnym dlaczego... Jednak szybko okazuje się, że brodaci wojownicy nie raz będą potrzebować jego pomocy.

Film jest zrobiony z niesamowitym rozmachem, czego mogliśmy doświadczyć już przy okazji filmowej trylogii o Drużynie Pierścienia, jednak te dwie produkcje znacznie się od siebie różnią. Kontrast polega na tym, że poprzednie filmy Jacksona były niewątpliwie skierowane do starszego odbiorcy, tutaj natomiast mamy po prostu pięknie wykonaną bajkę dla dzieci. W sumie, to nie można się nazbyt dziwić, gdyż Tolkien pisał "Hobbita" właśnie dla tych młodszych, a "Władca..." był już dla dojrzalszych czytelników. Zarówno u Tolkiena, jak i u Jacksona "Hobbit" jest swoistym prequelem, jednak reżyser poszedł jeszcze nieco w innym kierunku, odrobinkę dalej. Dodał tu sporo od siebie. Dzięki temu mogliśmy obejrzeć na ekranie raz jeszcze Froda i leciwego już Bilba (tuż przed jego 111 urodzinami!), co sprawia, że czujemy się tak, jakbyśmy wrócili do starego, dobrego Śródziemia. W fabułę wpleciono także historię Ereboru, gdzie ukazano groźnego smoka (a w zasadzie jedynie jego kilka fragmentów). Pojawił się także Radagast, "kolega po fachu" Gandalfa i poza tym mamy tu naprawdę całą masę nawiązań do "Władcy..." i mnóstwo wydarzeń, które w książkach tak naprawdę nie miały miejsca. Jedni uznają to za wadę, a drudzy za zaletę. Jak zwykle, najwięcej do powiedzenia będą miały osoby, które dzieł Tolkiena nigdy nawet nie otworzyły... Ale to już inna historia.
Jeśli podejść do tej produkcji jak do takiej bajki właśnie, to sprawdza się całkiem nieźle. Mamy historię z jakąś tam mądrością - przemiana Bilba z bojaźliwego hobbita w bohatera, co owocuje docenieniem przez Thorina. Do tego odwaga, honor, pomoc bliźniemu w potrzebie, zwycięstwo dobra nad złem, i tak dalej.  Owszem, można się nieco wynudzić na pewnych, za bardzo rozciągniętych, scenach, ale z drugiej strony mamy tu także sporą ilość akcji. Jackson z jednej chudziutkiej książki zrobił 3 filmy, więc można się było tego spodziewać. Mi osobiście nieco nie odpowiadał klimat taki ala komediowy i zdecydowanie wolałbym, żeby utrzymany został ton podobny do "LOTRa", ale ścierpiałem. Natomiast obsada aktorska była bardzo dobra. Co sprawiało mi największą frajdę podczas oglądania, to wyszukiwanie "smaczków" i możliwość spotkania starych dobrych znajomych - wspomnianego już Froda i Bilba, ale także Gandalfa, Sarumana, Elronda, Galadrieli, Golluma... Nowi bohaterowie też są niczego sobie, choć niektóre kreacje krasnoludów nijak się mają do... krasnoludów. Jest kilka takich postaci, które zdecydowanie są aż zbyt bajkowe, co mocno razi po oczach. Poza tym co najmniej kilku brodaczy podczas filmu nie wypowiedziało ani jednego zdania (nie licząc bełkotliwych okrzyków bojowych, śpiewania czy kłótni przy stole), więc w ogóle nie dało się poznać tych bohaterów.

Generalnie rzecz biorąc, filmowemu "Hobbitowi" bardzo daleko do "Władcy Pierścieni" - przynajmniej w moich oczach. Losy Drużyny Pierścienia chyba nigdy mi się nie znudzą, bo oglądałem je już kilkadziesiąt razy (zdarzył się nawet całonocny maraton w kinie - nie zasnąłem!) i nadal jestem zafascynowany, choć sceny i większość dialogów znam już na pamięć. Na nową produkcję Jacksona poszło tyle pieniędzy, że spodziewałem się czegoś o wiele lepszego. Dostałem w zamian możliwość powrotu do Śródziemia, gdzie wszystko zostało spłycone, przedstawione wydarzenia są nieco nudnawe, a produkcja obdarta jest z tego, co najlepsze, choć i tak nie narzekam za bardzo z powodu niesamowitego sentymentu do tego pięknego świata fantasy. Mimo wszystko - choć już nie z takim wielkim zapałem, to jednak na pewno niejednokrotnie wrócę do tej produkcji. A czego nie mogę się już doczekać, to obejrzenia wszystkich trzech "Hobbitów" i "LOTRów" w chronologicznej kolejności. Co prawda, zajmie to pewnie kilka dni, ale będzie niezwykłym przeżyciem!

Tytuł: Hobbit. Niezwykła podróż (Hobbit. An unexpected journey)
Gatunek: Fantasy / Przygodowy
Wytwórnia: MGM, New Line Cinema
Czas trwania: 2 h 49 min
Ocena: 8/10

Zobacz także:

5 komentarze