Recenzja gry planszowej - Jishaku

13 stycznia


Kontynuując naszą przygodę z grami planszowymi, postanowiliśmy sięgnąć po kolejną. Na niniejszą grę trafiliśmy przypadkowo i od początku nas zainteresowała, ponieważ nie przypomina żadnej dotychczas nam znanej. Produkt ten jest, trzeba przyznać, dość nietypowy. Nie mamy tu pionków, nie rzucamy kośćmi i nie poruszamy się po planszy, czyli nie ma to za wiele wspólnego ze standardowymi planszówkami. Tutaj natomiast rozgrywki prowadzi się za pomocą... magnesów.
W "Jishaku" nie ma jako takiej planszy, mamy tu natomiast niepozorny kawałek gąbki, który przypomina nieco kształtem wytłoczki do jajek. Gąbka ta jest w kształcie niewielkiego prostokąta, obramowanego plastikiem. Jest to właśnie nasza mata, na której umieszczamy również niepozorne - magnesy. W każdym pudełku mieści się ich 18 sztuk. Niewielkie, o 8 wariantach kształtu, błyszczące kamyczki. I to jest cały zestaw niezbędny do rozgrywki, która przebiega następująco...

Wszystko oczywiście zależne jest od ilości graczy. W każdym razie magnesy zawsze dzielimy tak, by każdy gracz miał ich tyle samo przed rozpoczęciem rozgrywki. Następnie musimy wybrać 1 spośród 4 wariantów (opisanych na króciutkiej - bo jednostronicowej - instrukcji), według którego będziemy grać. A później wystarczy już tylko umieszczać nasze kamyczki na macie i - w zależności od wybranego wcześniej wariantu - możemy starać się pozbyć się magnesów lub zebrać ich jak największą ilość. No, bo jak to z magnesami bywa - lubią się przyciągać, więc nie lada wyzwaniem jest temu zapobiec lub w jakikolwiek sposób na to wpłynąć. 

Chyba największym wyzwaniem jest typ rozgrywki dla jednego gracza, gdy usiłujemy umieścić na "gąbce" wszystkie 18 magnesów. Potrzeba do tego ogromnej cierpliwości. Przerobiliśmy chyba wszystkie możliwe strategie i warianty, które zostały przybliżone w instrukcji. Graliśmy pojedynczo, we dwójkę i w trójkę. Na pewno największą frajdę sprawia rozgrywka w większym gronie, jednak nie zmienia to faktu, że gra ciekawa jest tylko na chwilę. Bardzo szybko się nudzi i nie dostarcza zbyt wiele rozrywki. Niewielki rozmiar zestawu pozwala na zabranie ze sobą gry "w teren" i jest to niewątpliwy atut. Na uznanie zasługuje także wykonanie. Wszystko wygląda przyjemnie dla oka, łącznie z opakowaniem. Należy jednak przestrzec wszystkich, że gra niebezpieczna jest dla małych dzieci, z uwagi na to, iż magnesy są niewielkich rozmiarów i łatwo można je połknąć. Choć sami, oczywiście, nie próbowaliśmy ;) Pozostając jeszcze przy tym aspekcie, to rekomendowany wiek graczy, to 14+, co jest nie do końca zrozumiałe. Bo niby dlaczego? W "Jishaku" z powodzeniem mogą grać wszystkie dzieci, które fazę "wkładania wszystkiego do buzi" mają już za sobą. Dla przykładu - ośmiolatek radzi sobie świetnie, a niekiedy nawet rozkłada na łopatki starszych graczy.


Gra dobra jest na spotkania towarzyskie, jako element zajęcia na chwilę, czy pewnej odskoczni. Niewątpliwie jest nowatorska i potrafi wzbudzić zaciekawienie osób, które wcześniej nie miały z nią jeszcze styczności. Jednakże nie polecamy jej na długie zimowe wieczory, czy na biwaki, bo po prostu można umrzeć z nudów. Rozgrywka trwa tu naprawdę bardzo krótko, a poszczególne warianty nieco ją ubarwiają, jednakowoż... no, ile można układać kamyczki? 


Tytuł: Jishaku
Gatunek: Gra planszowa / logiczna / zręcznościowa 
Wydawca: Trefl
Ilość graczy: 1+
Rekomendowany wiek: 14+ (mocno zawyżony)
Ocena: 5/10

Zobacz także:

3 comments

Łączna liczba wyświetleń