Recenzja gry planszowej Labyrinth: Ścieżki Przeznaczenia

6/22/2015


Labyrinth: Ścieżki Przeznaczenia to projekt, który śledziliśmy od początku... 
No dobra, może niezupełnie, bo jest to drugie wydanie pod tym tytułem. Twórcy postanowili odświeżyć grafikę, wprowadzić nieco modyfikacji i usprawnień, no i wypuścić edycję drugą. Zaczęło się od crowdfundingu, jednak projekt niestety nie wypalił. Let's Play ma jednak niespożyte pokłady uporu, optymizmu i przede wszystkim pasji. Po jakimś czasie gra została wypuszczona na rynek, mimo wcześniejszych niepowodzeń. Wydawnictwo to może świecić przykładem, bo nie poddali się i walczyli do końca. A było warto, oj było!
W Labyrinthcie wcielamy się w jednego z licznych bohaterów, który przemierza nieustannie tajemnicze korytarze, co rusz napotyka się na przeróżne pułapki, zdobywa skarby, ucieka przed potężnym strażnikiem i staje do walki na śmierć i życie z innymi śmiałkami, którzy postanowili zapuścić się w tę plątaninę niebezpiecznych korytarzy.


Gra składa się z mnóstwa przeróżnych elementów, które sprawiają, że rozgrywka każdorazowo przysparza nam nowych wrażeń. W sporym pudełku znajduje się:

  • 6 fragmentów ramki gry
  • 30 sześciokątnych pól planszy
  • 6 sześciokątnych pól klucza
  • 1 sześciokątne pole centralne labiryntu
  • 60 żetonów pułapek
  • 6 żetonów kluczy
  • 8 żetonów Kryształu Losu
  • 24 żetony życia
  • 12 żetonów oszołomienia
  • 21 żetonów zdolności postaci
  • 15 żetonów przedmiotów
  • 12 kart ruchu Golema
  • 15 kart przedmiotów
  • 15 kart postaci
  • 12 kart zdarzeń
  • 15 pionków postaci
  • 1 pionek Golema
  • 7 podstawek do pionków
  • 2 kostki do gry
  • Tabela Labiryntu
  • Instrukcja
Labyrinth nie jest prostą grą, którą ogarniemy w 5 minut - trzeba to przyznać. Choć sami ciągle łapiemy się za nowe planszówki, czy karcianki, to jednak nauczenie się poprawnej gry w Labyrith zajęło nam troszkę czasu. Jednak z każdą kolejną rozegraną partią zasady coraz bardziej się utrwalały, a gra sprawiała coraz więcej frajdy. Dochodziło do tego, że rozgrywaliśmy rewanże wielokrotnie przy jednym posiedzeniu. Za każdym razem partia wyglądała inaczej i zaczęliśmy planować bardziej rozbudowane strategie działania.

Jeśli Monopol sprawił kiedykolwiek, że część rodziny przestała się do was odzywać, a druga połówka obraziła się nie na żarty, to przy Labyrinthcie emocje wzrastają kilkukrotnie. Tutaj nie ma, że boli. Napięcie sięga zenitu!


Przygotowanie do gry zajmuje sporo czasu. Na samym początku rozkładamy ramkę planszy, wybieramy swoją postać (co nie jest takie banalne, bo każda z nich ma inne umiejętności i cechy, które możemy wykorzystać), segregujemy i tasujemy karty oraz żetony, a także pola labiryntu. Umieszczamy pionki w podstawkach, rozdzielamy wszystkim tyle żetonów ile trzeba i możemy zaczynać.

Każdy gracz musi zdobyć klucz (ale nie z pola sąsiedniego) i dotrzeć z nim do portalu, którego strzeże groźny Golem. Brzmi całkiem prosto, ale trzeba się czasem nieźle nagłówkować, szczególnie w kilku ostatnich ruchach. W swojej turze do wykorzystania mamy dwie akcje, a możemy je zużyć na: wyłożenie kafla labiryntu (nigdy nie wiadomo co wylosujemy, chyba że dysponujemy specjalną cechą), przejście na kolejne pole, użycie specjalnej umiejętności, poruszenie golemem, wywołanie zdarzenia, skoczenie na most... Opcji jest naprawdę dość sporo, więc nie będziemy wszystkiego zdradzać.

W Labyrinthcie jest bardzo duża interakcja pomiędzy graczami, mało losowości (nie wiadomo na jaką pułapkę się nadziejemy i jaki kafel wyciągniemy), cała gama różnych możliwości ruchu i planowania strategii do przodu, mnóstwo różnych postaci (z których każda jest na swój sposób interesująca i otwiera nam nowe opcje rozgrywki). Rozegraliśmy partie we dwoje, ale także we cztery i pięć osób. Szczerze musimy przyznać, że we dwójkę nie było tak ciekawie, jak we większym gronie. Na pewno wpływała też na to nasza słaba wtedy znajomość zasad gry. W pięciu graczy jest naprawdę mnóstwo kombinowania i co rusz można zostać cofniętym na pole startowe i w każdym momencie ktoś może wygrać. We czwórkę rozgrywka chyba była najciekawsza i poziom trudności był taki optymalny. Im lepiej ktoś zna zasady, tym ciężej niestety z nim wygrać, ale sprytni gracze mają wyrównane szanse z weteranami, a żółtodzioby powinny szybko opanować o co chodzi, jeśli ktoś im wszystko dobrze wytłumaczy i nie będzie nieporozumień (które się niestety zdarzają, bo niektóre podpunkty czasem są niejasne i dopiero w praktyce orientujemy się o co chodzi). Czas rozgrywki jest naprawdę różny. Bo zdarzały się szybkie partie w czteroosobowym gronie, ale zaraz dochodziło do rewanżu, który okazywał się trwać naprawdę sporo czasu.


Nie mamy niestety porównania między edycją pierwszą, a drugą Labyrinthu, ale z czystym sumieniem możemy polecić tę grę w nowej odsłonie. Gra się naprawdę bardzo przyjemnie i wciąga na długie godziny, szczególnie już po przyswojeniu zasad. Grafika, a przede wszystkim przepięknie wykonane postaci oraz artefakty cieszą oczy i widać, że każdy element był przemyślany i starannie opracowany. 

Gra klimatyczna, rozbudowana, z dużą regrywalnością i mnóstwem możliwości. Zadowoli wymagających graczy i pozwoli wciągnąć się w ten świat na wiele rozgrywek.

Labyrinth otrzymał wyróżnienie graczy w plebiscycie Gra Roku 2012, co jest naprawdę dowodem na to, że warto zainwestować, bo na pewno się opłaci.


Galeria zdjęć:

Zobacz także:

0 komentarze