W co graliśmy na festiwalu GRAMY?

5/29/2015

Jakiś czas temu, weekendowo (16-17.05) udaliśmy się na największe spotkanie miłośników gier planszowych w Polsce, czyli Festiwal GRAMY...



O festiwalu słów kilka: Po zeszłorocznym festiwalu wiedzieliśmy czego się spodziewać i nie zawiedliśmy się. Oczywiście, stołów jak zwykle brakowało, ale mimo tego w ciągu dwóch dni grania, tylko jedną partię rozegraliśmy na ziemi ;) Gry, tak jak poprzednio, można było zakupić tylko na stoisku Rebel.pl, ale promocje nie były jakieś rewelacyjne, dlatego - tak jak wcześniej zakładaliśmy - do domu wróciliśmy z pustymi rękami. Od początku nastawialiśmy się przede wszystkim na granie, granie, granie... Dlatego nie uważamy tego za jakiś minus. O dostępności jedzenia nie będziemy się rozpisywać, bo nie ma nawet o czym... Dwa/trzy food trucki (z fast foodami) z bardzo małą ofertą. Dla grających od rana do wieczora, to trochę za mało. Edycja zeszłoroczna w Gdańsku pod tym względem miała ciekawszą ofertę. Na szczęście sytuację ratowało CH Riviera, które znajduje się zraz obok. Przejdźmy jednak do najważniejszego i najciekawszego, czyli do gier. W wypożyczalni było ponad 700 tytułów, w tym wiele z nich po kilka egzemplarzy!

Mieliśmy przyjemność zagrać w:

Megawojownicy (nowość)
Wcześniej nie słyszeliśmy o tej grze, ale zaintrygowało nas jej pudełko. A dokładniej to, że zamiast opisu na spodzie pudła, był nadruk przypominający podłogę na arenie... Jak się po chwili okazało, w tej grze walczy się na arenie, którą buduje się właśnie z pudełka! Ekstra pomysł. Rozegraliśmy walki każdą z dostępnych postaci (w trybie 2 osobowym i 3 osobowym) i było fajnie. Chociaż mamy kilka uwag co do równowagi (jak pokonać smoka?:D).


O co chodzi w grze:
Wcielamy się w 1 z 8 postaci i toczymy walkę na arenie za pomocą dostępnych kart. Zabieramy sobie żetony życia. Kto zbierze ich najwięcej - wygrywa.

Budowniczowie: Średniowiecze
Gra, która od początku była na liście "must play". Okazała się bardzo prostą i przyjemną gierką. Jest zapakowana w blaszaną puszeczkę, dzięki czemu plastikowe monety, które się w niej znajdują, wydają dźwięk jak prawdziwe pieniądze :) Fajnie byłoby mieć ją w swojej kolekcji.


O co chodzi w grze:
Budujemy różne budynki, maszyny i w tym celu zatrudniamy budowniczych. Za budowę zdobywamy monety, za które płacimy robotnikom.

Carcassonne
To pozycja, w którą grałam już jakiś czas temu i bardzo mi się spodobała. Jednak mimo moich zachwytów, opisów gry i próśb - Zerr był nieugięty i nie zgodził się na kupno. Pewnie dlatego, że ta gra bardzo przypomina moją ulubioną "Wilki i owce", za którą on nie przepada. Poza tym Carcassonne nie jest zbyt piękna, a on dość dużą wagę przykłada do tego aspektu. Jednak w końcu udało mi się przekonać go, żeby chociaż spróbował w nią zagrać. Niestety, poniosłam klęskę, bo rozgrywka nie była tak fascynująca, jak zapamiętałam...



O co chodzi w grze "Carcassonne":
Budujemy z kafelków trakty, zamki, klasztory i zgarniamy za to punkty.

Mistakos
Inaczej "krzesełka". Gierka zręcznościowa, rozegrana trochę z "braku laku" i mega zmęczenia po całym dniu. Okazała się dość interesująca, odrobinę przypomina Jengę. Ale taką trochę na opak.



O co chodzi w grze "Mistakos":
Budujemy wieże, konstrukcje z plastikowych krzesełek, tak aby się nie zawaliła.

Metropolia
Z początku instrukcja wydawała się zbyt skomplikowana, ale podołaliśmy i w końcu okazało się, że gra jest bardzo prosta i fajna. Jako nowicjusze graliśmy w wersję podstawową (bez dodatku "plus"), popełniliśmy kilka błędów (zbyt szybko zakup drugiej kostki), ale ogólnie bardzo nam się spodobało. Jest to kolejna gierka, która przy jakiejś dobrej okazji wyląduje u nas na półce.


O co chodzi w grze:
Kupujemy różne miejsca (sklep, las itd), dzięki którym mamy zysk i możemy kupować kolejne lokacje. Rozbudowujemy swoje miasto i zgarniamy zyski za wyniki na kościach odpowiadające kartom.

Kragmortha
Już w zeszłym roku ta gra bardzo przykuła naszą uwagę, ale nie mieliśmy pojęcia o co w niej chodzi. Tym razem mieliśmy okazję w nią zagrać i nim się obejrzeliśmy, było już za późno żeby się wycofać. Jest to śmieszna gra towarzyska, w której dostaje się kary! Tak oto skończyliśmy z kartą na głowie i między kolanami, krabimi rękoma, zrośniętymi palcami...


O co chodzi w grze:
Jesteśmy goblinami, które buszują w bibliotece Mrocznego Władcy. Staramy się zebrać jak najwięcej ksiąg, ale naszemu Władcy się to nie podoba i... Wymierza nam kary.

Vudu (nowość)
Myśleliśmy, że "Kragmortha" była hardcorowa, ale byliśmy w błędzie... Dopiero "Vudu" dało nam popalić! Mieliśmy przyjemność zagrać w tę grę z panem ze stoiska Black Monk, który błyskawicznie wyjaśnił nam zasady i prowadził przez całą rozgrywkę. Musieliśmy mieć niezłe miny, gdy pojęliśmy, że znów wpakowaliśmy się w tak szaloną grę :) Tym razem śmiechu było co nie miara! Naprawdę! Rzucaliśmy na siebie klątwy, których nazwy były prześmieszne, a ich działanie tym bardziej. Tak oto skończyliśmy piszcząc jak mysz, chodząc wokół krzesła, drapiąc się po głowie, dziękując zmyślonym fanom, klaszcząc, kaszląc itd... Bardzo fajna gra na spotkanie ze znajomymi :)



O co chodzi w grze:
Rzucamy klątwy na innych graczy i zbieramy artefakty. 

Budowa Zamku (nowość)
Dzień wczesnej oglądaliśmy video recenzję tego tytułu i nasza reakcja (zwłaszcza Zerra) nie była zbyt pozytywna. Ale jak to zwykle bywa, ktoś całkowicie zapomniał, że to była TA gra, no i wylądowała na naszym stoliku. Okazało się, że rozgrywka jest przyjemna i nie wymagająca. Takie trochę "memory", ale bez dobierania w pary.


O co chodzi w grze:
Budujemy zamek, który składa się z 10 elementów (Kafel + 9 kart). Karty należy układać tak, by numery, które się na nich znajdują były coraz większe.

Gwiazdy są w Porządku (nowość)
Zaciekawił nas tytuł, więc postanowiliśmy ją wypróbować. Po walce z instrukcją, przystąpiliśmy do rozgrywki, która z początku wydawała się mega trudna. Nie poddaliśmy się jednak i po chwili zrozumieliśmy jak w nią grać. Gierka jest dość skomplikowana, wymaga dużej koncentracji, myślenia i planowania.


O co chodzi w grze:
Układa się 25 kafli z gwiazdami, księżycami itd., a następnie szuka konkretne układy, dzięki, którym przywołuje się potworki.

Small World Underground
Nie było innej opcji, musieliśmy zagrać w Small World, ale szkoda było nam po raz kolejny grać w podstawową wersję. Dlatego też byliśmy bardzo zadowoleni, gdy w wypożyczalni zobaczyliśmy pudło "Undergound". Co prawda bardzo już sfatygowane i po angielsku, a rozgrywkę musieliśmy przeprowadzić na ziemi... Potem się okazało, że trochę źle graliśmy (tylko dwie "żółte koszulki", znały zasady tej gry, ale nie mogliśmy ich odnaleźć), ale i tak było fajnie.


O co chodzi w grze:
Podbijamy regiony, zwalczamy przeciwnika i zbieramy punkty zwycięstwa.

Lista gier, w które chcieliśmy zagrać była baaaardzo długa, ale wiadomo, że mimo sporej ilości godzin spędzonych na festiwalu, nie ma możliwości by tego dokonać. Bardzo chcieliśmy zagrać w "Lords of Xidit", "Seasons" i jeszcze kilka innych dużych gier, ale zabrakło czasu i cierpliwości do instrukcji... Może jeszcze kiedyś się uda.



W przyszłym roku na pewno znów się udamy na ten festiwal, bo bardzo nam się podobało. Jeszcze nie wiemy czy wybierzemy się na jesienną edycję GRAMY w Gdańsku, która jest znacznie większa - pełno wystawców, nagroda dla gry roku i inne bajery. Mamy jeszcze trochę czasu do namysłu :)

Zobacz także:

0 komentarze