Recenzja książki "Czekając na Gonza"
05 listopada
Po "Czekając na Gonza" sięgnęłam, ponieważ zainteresował mnie opis, który napotkałam w różnych serwisach książkowych. Ku mojemu zdziwieniu - opis na tyle książki różni się od tego, z którym zapoznałam się wcześniej. Było to trochę mylące i przez chwilę zastanawiałam się czy to na pewno ta książka... Okazało się, że to dopiero początek niespodzianek, jakie ma w sobie "Czekając na Gonza".
Oz wraz z rodzinką przeprowadza się do miejscowości, która okazuje się być kompletną dziurą. Jest mu ciężko odnaleźć się w nowym środowisku. Zwłaszcza, gdy już pierwszego dnia w szkole popełnia straszną gafę, w związku z czym nie tyle robi nienajlepsze wrażenie, ale podpada miejscowej mafii, a jego jedynym kumplem zostaje hobbit. wszystko jeszcze bardziej się komplikuje, gdy Oz odkrywa tajemnicę swojej starszej siostry.
"Jeśli nicość ma jakiś środek, to właśnie znalazłem się w środku
niczego.
(...) Życie nie toczy się tu powoli. Ono zatrzymało się
kompletnie. Zamarło."
"Czekając na Gonza" to pewnego rodzaju dziennik, list do pewnego G., którego nadawcą jest główny bohater. Oz opisuje w nim pierwsze dni w nowym miejscu oraz to, jak wypakował się w wielkie tarapaty. Jednak przede wszystkim opisuje okres oczekiwania na tytułowego Gonza.
Jest to lekka młodzieżówka, która w sumie niby porusza tematykę nastoletniej ciąży, ale nie jest to jakoś dobitnie pokazane, jak mogłoby się wydawać. Co prawda cała akcja krąży wokół tej ciąży, ale historię opowiada nastoletni chłopak, więc w sumie nie zgłębienie tego tematu jest zrozumiałe... Bo co on tam może wiedzieć o tym zjawisku. Z racji tego, że to właśnie Oz jest narratorem historii, należy nastawić się na sporą dawkę śmiechu, zakłopotania z jego strony i masy problemów. Ciężko jest wytrzymać ze starszą siostrą, a jeszcze gorzej, gdy ta spodziewa się dziecka.
Kolejnym motywem, który wybijał się na tle całej historii przedstawionej w "Czekając na Gonza" były fragmenty nawiązujące do legendarnego "Władcy Pierścieni", który w tym wypadku został przedstawiony odrobinę prześmiewczo. Jednakże należy na to spojrzeć z przymrużeniem oka.
Całość czytało się błyskawicznie, gdyż lektura nie należy do najgrubszych, a styl autora jest przyjemny i przejrzysty. Co prawda - "Czekając na Gonza" nie wniosła praktycznie nic nowego do mojego życia, ale była rewelacyjną odskocznią, przy której mogłam się wyluzować i pośmiać.
Autor: Dave Cousin
Gatunek: Młodzieżowa
Wydawnictwo: YA!
Liczba stron: 284
"- Ten jest podobny do Gonza z Muppetów! -
Wskazałem na szczególnie brzydkie, sine dziecko o wyłupiastych oczach.
- A co, jeśli twoje takie będzie?"
Kolejnym motywem, który wybijał się na tle całej historii przedstawionej w "Czekając na Gonza" były fragmenty nawiązujące do legendarnego "Władcy Pierścieni", który w tym wypadku został przedstawiony odrobinę prześmiewczo. Jednakże należy na to spojrzeć z przymrużeniem oka.
"- Panie Frodo!
Ktoś inny dorzucił:
- Nie wiedziałem, że autobus zatrzymuje się w Shire."
Całość czytało się błyskawicznie, gdyż lektura nie należy do najgrubszych, a styl autora jest przyjemny i przejrzysty. Co prawda - "Czekając na Gonza" nie wniosła praktycznie nic nowego do mojego życia, ale była rewelacyjną odskocznią, przy której mogłam się wyluzować i pośmiać.
Autor: Dave Cousin
Gatunek: Młodzieżowa
Wydawnictwo: YA!
Liczba stron: 284
3 comments
Lubię czasem takie właśnie odskocznie :)
OdpowiedzUsuńNo to chyba się skuszę na Gonza - czasami potrzebna mi taka literacka odskocznia :)
OdpowiedzUsuńSpecyficzna lektura... Rzadko po takie sięgam :)
OdpowiedzUsuń