Recenzja książki "Sierżant"

06 sierpnia

Powiem szczerze, że po książce spodziewałem się zupełnie czegoś innego. Myślałem, patrząc głównie na okładkę, że będzie to coś w konwencji post apokaliptycznej lub chociaż zbliżonej do tego nurtu. A i owszem. Wzmianki o apokalipsie można się tu dopatrzeć, nie całego globu co prawda, ale jednak. Zaczynając jednak od początku...

Mamy Lancelota, silnego i odważnego głównego bohatera, który z pierwszej osoby wprowadza nas od samego początku powieści w sam środek akcji. Trup sieje się gęsto i to nie tylko na rozgrzewkę, lecz aż do ostatniej kartki. Książka nie jest jednak oparta jedynie na efektownych strzelaninach, magicznych wybuchach i upadających głowach zabitych żołnierzy. Miroslav Žamboch wrzuca nas w wir kryminalnych zagadek, który z każdą stroną powieści powiększa się i zaczyna nabierać rozpędu.

Sierżanta można śmiało przyrównać do powieści Bez Litości, napisanej przez tego samego autora, jednak ta produkcja jest bardziej naszpikowana tajemnicą i niespodziewanymi zwrotami akcji. Gdy w pewnym momencie w głowie rodzi nam się odpowiedź na któreś pytanie, Žamboch dorzuca nam kilka kolejnych łamigłówek.

Oczywiście nie samymi słowami człowiek żyje, tak więc trzeba tu wspomnieć o świetnych grafikach Dominika Brońka, który po raz kolejny udowadnia jak wiele cudów może zdziałać ołówek.

Ta książka zabierze cię do surowego świata magii i maszyn, w którym przyszło żyć sierżantowi Lancelotowi i jego przyjaciołom. Nie zawsze jednak człowiek, któremu na co dzień powierzasz swoje życie okazuje się być tym, za kogo go uważasz.

Autor: Miroslav Žamboch
Gatunek: Fantasy/Science-fiction
Liczba stron: 360
Wydawnictwo: Fabryka Słów
Ocena: 7/10

Zobacz także:

0 comments

Łączna liczba wyświetleń