Recenzja książki "Kroniki Jakuba Wędrowycza"
24 października
Muszę na
wstępie się przyznać, że od dawna planowałem sięgnąć po najpopularniejszą
książkę powszechnie lubianego i znanego polskiego grafomana - Andrzeja
Pilipiuka.
Minęło kilka
lat i w końcu przyszło mi stanąć oko w oko z Jakubem Wędrowyczem -
bimbrownikiem, kłusownikiem i amatorem egzorcystą, wokół którego obraca się
cała akcja książki...
Czemu tak długo broniłem się przed spotkaniem z tymże osobnikiem?
Nie było to spowodowane żadnym uprzedzeniem. To objętość cyklu Pilipiuka nieco
mnie niepokoiła, gdyż trzeba wam wiedzieć, że aktualnie przygody Wędrowycza
rozpisane są na 6 książek, a niebawem, bo 7 listopada ukazuje się tom 7
zatytułowany "Trucizna".
Tak więc zgromadzenie całego cyklu wymaga sporej sumy pieniędzy, a
przeczytanie wszystkich książek zajmuje dość dużo czasu. Można oczywiście
poprzestać na tomie pierwszym, ale ja niestety mam tą przypadłość, że muszę
zawsze mieć komplet...
Niemniej jednak - w końcu zaryzykowałem i postanowiłem
zainwestować w twórczość Pilipiuka, w gruncie rzeczy mało znanego przeze mnie
pisarza, gdyż dotychczas przeczytałem jedynie jego "Wampira z M-3"
oraz kilka opowiadań.
W
"Kronikach Jakuba Wędrowycza" lądujemy w Wojsławicach, czyli zarówno
w rodzinnej miejscowości autora książki, jak i tytułowego bohatera. Cała akcja
podzielona jest na 15 opowiadań, które odgrywają się w latach 90'. Narracja
prowadzona jest z trzeciej osoby.
W owej
książce przyjdzie nam przeżywać nietypowe przygody wraz z Jakubem osadzone w
dość swojskim klimacie. Ubrany w marynarkę SS, z uszatką nasadzoną na głowę i w
gumofilcach Wędrowycz będzie usiłował zwalczyć nieczyste siły, które
zagnieździły się w okolicy, choć nie wszystkim podobają się jego dziwne
zachowania, a znaczna większość nie daje wiary fantastycznym stworzeniom, takim
jak duchy czy wampiry, z którymi główny bohater się zmaga. Rozkopywanie grobów,
picie na umór i konflikty z policją to motywy, które w tej książce występują z
dużą częstotliwością.
Mam jednak
wrażenie, że autor nie do końca przemyślał takie aspekty, jak fabuła i
charakterystyka postaci. Sam główny bohater jest bardzo rozchwianą personą. Raz
występuje jako niedoedukowany i nieco rozczulający staruszek, który nie pojmuje
najprostszych zagadnień i interpretuje je na własne sposoby, a raz jako
człowiek inteligentny, obyty i taki, który przeżył już swoje. Zdarzają mu się
również chwile całkowitego szaleństwa.
A odnośnie
samej fabuły, to według mnie poszczególne opowiadania kończą się, zanim w ogóle
na dobre się rozkręcą. A puenty mają być zabawne, ale z reguły nie wychodzi.
Jeśli ktoś szuka ambitnej literatury, to niestety nie jest to książka dla
niego. Prostota języka oraz samego rozumowania aż bije po oczach. Zauważyłem
ten fakt również w "Wampirze z M-3“, więc sądzę, że jest to celowy zabieg
Pilipiuka, gdyż niejednokrotnie miałem okazję posłuchać wypowiedzi pana
Andrzeja i jest to człowiek inteligentny, który zapewne mógłby pisać ambitniejszą
literaturę. Prawdopodobnie autor stosuje język taki, a nie inny, aby dotrzeć do
większej ilości czytelników, co, nawiasem mówiąc, wychodzi mu wyśmienicie. Lub
po prostu stawia na ilość, a nie jakoś, gdyż od początku swojej kariery
pisarskiej wydał ogromną ilość książek. “Kroniki...” broni jeszcze to, że jest
to jedna z pierwszych książek autora, więc zrozumiałbym, ale wspomniałem już
wyżej, że podobny język występuje także w “Wampirze...”, który wyszedł w roku
2011, więc jest stosunkowo nowy.
Do
zdecydowanych minusów “Kronik Jakuba Wędrowycza” zaliczyłbym jeszcze “wstawki”
między rozdziałami: horoskop oraz przepis na hot-doga. Ten pierwszy nie ma
zupełnie nic wspólnego z fabułą i kompletnie nic z tego nie wynika, natomiast
jeśli chodzi o przepis, to chyba nie łapię tego humoru. Odnoszę wrażenie, że
Pilipiuk nie przepada za psami, gdyż wielokrotnie pojawia się motyw ich
mordowania... Żarty żartami, ale pewne rzeczy po prostu nie są nawet zabawne.
“Kroniki...”
mają jednak bardzo dużą zaletę - oryginalność, co w dzisiejszych czasach, w
których na księgarnianych półkach piętrzą się stosy książek, a jedna podobna do
drugiej, jest dużym plusem. Autor stworzył całkiem nowy gatunek, coś, co
niektórzy mogliby z powodzeniem nazwać naszą polsko-wiejską fantastyką, choć w
gruncie rzeczy fantastyki tam niewiele.
Jeśli ktoś
ma chęć na odrobinę niewymagającej rozrywki i nie szuka ambitnej literatury,
może śmiało sięgnąć po ten zbiór opowiadań nasycony wysokoprocentowym
alkoholem. Moja ocena nie jest zbyt wysoka, ale mam cichą nadzieję, że z
kolejnymi tomami przygód Wędrowycza będzie już tylko lepiej, gdyż potencjał
jest...
Autor: Andrzej Pilipiuk
Seria/cykl wydawniczy: Oblicza Wędrowycza (t.1)
Gatunek: Fantasy / Zbiór opowiadań
Liczba stron: 296
Wydawnictwo: Fabryka Słów
Ocena: 6/10
Ocena: 6/10
0 comments