Recenzja książki "Kosogłos"
10 listopada
Po przeczytaniu
drugiej części trylogii “Igrzysk Śmierci” cierpiałam na efekt odstawienia.
Odliczałam dni i godziny, do czasu kiedy w moje ręce trafi “Kosogłos”. Na
szczęście moje męczarnie nie trwały tak długo, jak się spodziewałam i już po
kilku dniach byłam szczęśliwą posiadaczką trzeciej, ostatniej części.
“W pierścieniu ognia”
zakończyło się tak, że szczęka mi opadła i dopiero “Kosogłos” pomógł mi się
pozbierać. Ta część jest zupełnie inna od poprzednich. Jest tu więcej
brutalności. Suzanne Collins stopniowo budowała więź z różnymi postaciami, by
teraz, bez żadnych skrupułów, je pozabijać. Wszędzie czuć podstęp, a całość
zachowana jest w dość ponurym nastroju.
Mieszkańcy trzynastego
dystryktu szykują się do przejęcia Kapitolu. W dystryktach trwają walki.
Katniss stała się Kosogłosem - symbolem rebelii. Tylko dzięki niej powstanie
może się udać. Dziewczyna jednak nie jest w dobrym stanie, dwukrotnie walczyła
na arenie, jej dystrykt został zniszczony, a Peta wzięty w niewolę. Mimo tego,
główna bohaterka zdaje sobie sprawę z odpowiedzialności, która na niej ciąży i
dzielnie próbuje poddać się rozkazom dowództwa Trzynastego Dystryktu, w którym
znajduje się wraz z rodziną. W międzyczasie na jaw wychodzi kilka ciekawych
kwestii. Katniss przeżywa upadki i wzloty. To wszystko prowadzi do
nieuchronnego końca władzy prezydenta Snowa.
W tej części
bohaterowie trafiają w pewnym sensie na arenę, przynajmniej tak to kilkakrotnie
określają. Jednak nie usatysfakcjonował mnie opis zdarzeń, które miały miejsce
na rzekomej arenie. Wszystko toczyło się tam bardzo szybko i bez dbałości o
szczegóły. Ostatnie kilkadziesiąt stron (mimo mojego ponownego limitu stron na
dzień) przeczytałam w jeden wieczór. Akcja tak mnie wciągnęła, że musiałam
czytać. Nigdy bym nie zasnęła, po tym czego się dowidziałam. Po raz kolejny
fabuła przeszła moje najśmielsze oczekiwania. To, co autorka zrobiła z moimi
ulubionym bohaterami było bez serca! Na prawdę straszne! Nagłe zwroty akcji
błyskawicznie podnoszą poziom adrenaliny we krwi, aż chce się wskoczyć do
świata z książki i własnoręcznie położyć trupem wszelkich sprawców
wszechobecnych nieszczęść.
Zakończenie mnie
załamało, po doczytaniu ostatniej linijki poczułam ogromną pustkę. To już
koniec losów Katniss...
Katniss,
dziewczyna która igra z ogniem. Wznieciła iskrę, a ta podpaliła całe Panem.
Polecam serdecznie!
Mogę już tylko powiedzieć, że “Kosogłos” jest genialny.
Autor: Suzanne Collins
Gatunek: Science-fiction
Seria/cykl wydawniczy: Igrzyska śmierci tom 3
Liczba stron: 376
Wydawnictwo: Media Rodzina
5 comments
nie czytałam żadnej części igrzysk śmierci, ale przeglądałam pierwszą. nie podobał mi się sposób jej napisania. film natomiast oglądałam i podobał mi się (ewenement na skalę światową!). może kiedyś sięgnę po kolejne tomy, bo nie powiem - spodobała mi się postać Katniss :)
OdpowiedzUsuńTo bez watpienia juz klasyka :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!
Ja też byłam zachwycona "Kosogłosem". Miałam tylko nadzieję, że Katniss wybierze kogoś innego [sic!]. A całą trylogię planuję za jakiś czas przeczytać raz jeszcze. Pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńSkończyłam czytać wczoraj.
OdpowiedzUsuńNajgorszy moment - Katniss i Jaskier "Ona nie żyje!". Oczywiście mowa o Prim, ryczałam całą noc.
Gdy czytałam płakałam, bo czułam ból, jaki mogą czuć bohaterowie. Te wszystkie powstania nie powstania były okropne.
OdpowiedzUsuńŚmierć siostry Katniss, torturowania Peety to była nie doniesienia.
Jak skończyłam czytać o mało co miała bym załamanie nerwowe lub depresje.
Całe szczęście, że film będzie w dwóch częściach, będę miała czas na przygotowanie sie.
Jak film ma być taki sam jak książka to ja dziękuje, bo tego nie zniose