Jak dostawać rzeczy za DARMO?
28 sierpnia
Znam sposób, by książki, gry, komiksy, gazetki,
kosmetyki, a nawet chipsy dostać za darmo! I to kompletnie się przy tym
nie wysilając! Chcecie wiedzieć jak to możliwe?
No właśnie niemożliwe.
Jednak nie rozumieją tego dzieci z podstawówki (i
nie tylko). Myślą, że wystarczy skopiować cudzy tekst, zdjęcia,
poudawać, że to w 100% ich i zaraz zacznie przychodzić listonosz z
paczkami. A jeśli ktoś się zorientuje, że tekst został
skopiowany z danego bloga, to po prostu przerzucają się na inną stronę.
Jeśli to dalej nie skutkuje, to po prostu kasują bloga i zakładają
kolejnego.
Ostatnio mieliśmy taki przypadek, że chłopiec
skopiował naszą recenzję „Bohaterowie wyklęci”, zmienił tylko jedno
zdanie (my pisaliśmy w liczbie mnogiej, on zastosował pojedynczą). Nawet zdjęcie z naszym
znakiem wodnym sobie "pożyczył", co mnie trochę rozbawiło.
Nietrudno było go odnaleźć w Internecie i poinformować o tym, że to, co
robi jest złe i o całej sprawie "mogą" dowiedzieć się rodzice, policja i
dyrekcja podstawówki, do której dzieciak uczęszcza (ile informacji można
znaleźć na Facebooku). Oczywiście na początku
było oburzenie, że recenzje pisał sam w zeszycie, czego dowodem mogą
być skany. Ale oczywiście tekst usunie, żeby nie robić problemu… Cała
sytuacja byłaby dość zabawna, gdyby nie fakt, że to wydarzyło się
naprawdę i osoby kopiujące czyjś tekst nie zdają sobie
sprawy z tego, ile pracy włożył w to ktoś inny. Ktoś, kto faktycznie ten tekst napisał.
Oczywiście okazało się, że chłopiec ukradł tekst,
bo chciał dostać grę za darmo. A co najlepsze – jego kolega robi
dokładnie to samo. Nie wiem czy to jednorazowy wybryk tamtejszych
dzieciaków, czy może nastała jakaś nowa moda w podstawówkach?
Jeśli to drugie, to nie mam pojęcia jak się przed tym uchronić,
przecież nie będę ciągle sprawdzać, czy ktoś nie ukradł jednego z
naszych X wpisów. Mam nadzieję, że wydawcy i Ci wszyscy inni
dobrodzieje, którzy rozdają rzeczy za „darmo”, to nie robią tego
na piękne oczy i sprawdzają stronę, z którą podejmują współpracę.
Po zapewnieniach młodego delikwenta o tym, że już
nie będzie kradł cudzych tekstów, że zdaje sobie sprawę, że źle zrobił i pełno innych
lamentów rodem z kreskówek, postanowiłam mu odpuścić. I tyle. W końcu to
jeszcze dziecko. Młody tak się ucieszył, że
pochwalił się, że napisał SAM recenzję. Najpierw do zeszyciku, a potem
przepisał na komputer. Zadowolony wysłał mi link... Sprawdzam jeden akapit
i oczywiście wyskakuje mi na innej stronie dokładnie ten sam tekst.
Jestem pewna, że dzieciak ze mnie kpi. On się
tłumaczy, że to blog jego brata, a tę grę odkupił od niego za 10zł, więc może
używać tekstu. Powiem tak... ręce mi opadły i już miałam dość tego
żartownisia, który wykazywał się cwaniactwem i niesamowitą nadpobudliwością (wiadomości z kolejnymi tłumaczeniami wyssanymi z palca napływały z prędkością światła). I znów
zaczęły się wyjaśnienia o tym, że mu przykro,
że już nie będzie, że w ramach kary MOGĘ SOBIE UKRAŚĆ JEGO TEKST(?!). Blablabla.
Oczywiście nie odbyło się bez sprzedania (imię + nazwisko, a nawet
profil na fb - podane jak na tacy) kto jeszcze tak robi.
Strasznie pokręcona sytuacja. Jestem niemal pewna,
że dzieciak nic z tego nie wyniósł i jak tylko kurz opadnie, to znów
zacznie „blogować”. Najgorsze jest to, że nie jest to jedyny delikwent, który się
takimi rzeczami zajmuje. W sieci jest cała masa osób, które
kradną cudze recenzje, zdjęcia, itd...
Nie będę się rozwodzić nad tym, ile pracy wkłada się w
tekst, bo chyba każdy, kto choć jeden napisał, zdaje sobie z tego
sprawę. Już nawet nie chodzi o samo pisanie, ale przeważnie są to
godziny przygotowań, bo przecież trzeba przeczytać
książkę, czy przetestować grę. Potem przemyśleć to, co tak
naprawdę chcemy przekazać czytelnikom i ubrać w słowa te rozbiegane,
nagie myśli biegające nam po głowie…
Nie rozumiem jak można bawić się w takie podkradanie tekstów od innych, przecież prędzej czy później i tak wszystko wyjdzie na jaw...
Co myślicie o tym nieprzyjemnym zjawisku? Często kradną wasze teksty? I najważniejsze - jak sobie z tym radzicie?
Nie rozumiem jak można bawić się w takie podkradanie tekstów od innych, przecież prędzej czy później i tak wszystko wyjdzie na jaw...
Co myślicie o tym nieprzyjemnym zjawisku? Często kradną wasze teksty? I najważniejsze - jak sobie z tym radzicie?
0 comments