Recenzja książki „Białe trufle”

1/26/2013

Nicole Mary Kelby jest amerykańską pisarką o polskim pochodzeniu. Na swoim koncie ma już kilka nagrodzonych książek, w tym również bestseller „In the company of angels”. Jej najnowsza publikacja – „Białe trufle” to opowieść o życiu jednego z największych szefów kuchni wszechczasów.

Auguste Escoffier uznany został za francuskiego mistrza kuchni. Gotował dla wielu ważnych osobistości i sław. Swoimi potrawami urzekał ludzi i uwodził kobiety. W jego kuchni panowały rygorystyczne zasady, przez co każdy posiłek doprowadzany był do perfekcji. Auguste gotowanie przedkładał nad wszystko inne. Nawet nad swoją rodzinę czy obecną sytuację państwową. Akcja powieści przypada bowiem na burzliwe początki XX wieku, co ma bezpośredni wpływ na przebieg historii.


W „Białych truflach” zawarta została nie tylko historia genialnego kucharza, który odnosił same sukcesy. Ukazane zostały także jego słabości. Escoffier, mimo iż ulega pokusom, którą są dla niego piękne kobiety, jest tak naprawdę bardzo samotny. Żona Auguste’a, Delphina, która pokochała go właśnie dzięki jego niesamowitym umiejętnościom kulinarnym ( dosłownie - „przez żołądek do serca”), z powodu, chorobliwego wręcz, zamiłowania swojego męża do pracy, również została skazana na samotność. Przez wiele lat żyją oddzielnie, z dala od siebie, w cierpieniu.

„Ten, kto nie ma dobrego podejścia do kobiet, nie zostanie nigdy wielkim szefem kuchni.”

Książka ta odkrywa przed nami nieznany dotąd wymiar smaku. Opisy potraw są tak szczegółowe, że praktycznie czułam ich cudowny zapach i aromat. Wszystko jest przygotowywane z pewnego rodzaju czcią i czytając o tych wszystkich daniach byłam ciągle głodna. Autorka ujawnia czytelnikowi kilka kulinarnych sekretów i wiele drobnych rad, dzięki którym potrawy  staną się jeszcze lepsze, a ich przygotowanie stanie się o wiele prostsze.

Słynny Escoffier spełniał marzenie wielu osobistości o byciu nieśmiertelnym. Poprzez przygotowywanie wyjątkowej potrawy i nazywaniu jej po sławnej osobie, gwarantował swego rodzaju wieczne życie i pamięć… a przynajmniej do czasu, gdy kucharze będą w stanie odtworzyć te danie.

Oprawa graficzna „Białych trufli” jest zachwycająca. Zmysłowa okładka, która nawet w dotyku jest niewiarygodnie delikatna. Niestety przez tą delikatność bardzo szybko zobaczyć na niej można odciski nawet czystych palców, dlatego trzeba zapomnieć o podjadaniu przy lekturze. Choć muszę przyznać, że jest to nie lada wyzwanie. Należy wspomnieć też, że pozycja ta spotkała się z bardzo pozytywną opinią znanej aktorki, pani Beaty Tyszkiewicz, z którą w całości się zgadzam.

Czytanie tej książki dla takich łakomczuchów, jak ja, to sama przyjemność. Pozwala spojrzeć w zupełnie inny sposób na potrawy i ich przyrządzanie. Ukazuje przyjemność płynącą z łączenia smaków czy dzielenia się posiłkiem z bliskimi osobami.

Dramat i bezsilność, przeplatane wspomnieniami z lat świetności Escoffiera składają się na poruszającą historię opartą na faktach. Tak jak białe trufle są brylantami kuchni, tak „Białe trufle” winny być brylantem na półce.

Autor: N. M. Kelby
Gatunek: Literatura współczesna
Wydawnictwo: Znak
Liczba stron: 336         

Zobacz także:

6 komentarze

  1. recenzja ciekawa... ale czy ksiazka by mi wpasowala w gusta? ciezko stwierdzic... narazie na pewno po nia nie siegne:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To jest specyficzna książka :) Jak Ci kiedyś wpadnie w łapki to polecam :)

      Usuń
  2. I mnie recenzja bardzo się podoba ale sama książka nie trafia w mój gust :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Trudno jest ocenić tą książke ponieważ jest ona inna niż pozostałe.Mi się podobała zarówno treść jak i okładka

    http://czytamtocodobre.blox.pl/2013/06/Biale-trufle-NMKelby.html

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Każdą książkę trudno jest ocenić, gdyż każda książka jest inna :)

      Usuń