Recenzja komiksu Kłamca Viva l'arte
16 stycznia
Jakub Ćwiek oficjalnie oświadczył
już, że zakończył swój książkowy cykl o Lokim, nordyckim bogu kłamstwa i ognia,
który pracuje na usługach anielskiej elity. Jednak na pewno zrobił udany
prezent tym, którym ciężko było rozstać się z „Kłamcą” po przeczytaniu
czwartego i ostatniego tomu...
Fabuła komiksu zatytułowanego „Kłamca
Viva l’arte” osadzona jest między pierwszym, a drugim tomem książkowej sagi.
Jakub Ćwiek na własnej skórze przekonał się, że praca nad komiksem znacznie
różni się od pisania książek. Tu nie można operować opisywaniem przedstawionego
świata, danego zdarzenia czy postaci. Tu główną rolę odgrywają wypowiedzi
bohaterów oraz, oczywiście, ilustracje, które muszą mówić same za siebie. A
osobami dbającymi o wizualną część tego projektu byli Dawid Pochopień (rysunki)
oraz Grzegorz Nita (kolory).
Zapewne każdy wyobrażał sobie
postać Lokiego na swój własny sposób, jednak książkowe okładki mocno sugerowały
jego wygląd. Tutaj natomiast bohater przybrał formę, jakiej prawdopodobnie nikt
się po nim nie spodziewał. Cały świat został przedstawiony przez rysownika w
nieco groteskowy, zniekształcony sposób, a Loki, jak to przystało na boga oszustwa
i krętactwa, do tego świata się przystosował. Efekty sam każdy może
zobaczyć. Jedni ten styl polubią, inni skrytykują. Ja, muszę przyznać, nie
gustuję w tego typu ilustracjach, jednak kreska Pochopnia bardzo
wpasowała się w mroczny styl scenariusza, jaki serwuje nam Ćwiek.
Grzegorz Nita również bardzo
dobrze wykonał swoją robotę. Kolorystyka zdecydowanie pasuje do rysunków oraz
fabuły. Nie jest jaskrawo i cukierkowo, a wręcz odwrotnie. Posępnie i złowrogo
nawet, co można policzyć zdecydowanie na plus. Czasem jednak, gdy na planszy
komiksu zbyt wiele się dzieje, kolory nieco się zlewają i akcja staje się mniej
czytelna. Jednak, na szczęście, są to sporadyczne sytuacje.
Natomiast okładka komiksowego
Kłamcy według mnie mogłaby być o wiele lepsza. Owszem, kreska i kolory
wpasowują się w całość projektu, jednak mam wrażenie, że można by było z tego
wycisnąć o wiele więcej, niż panowie przedstawili.
Loki ponownie pokazuje tu swoje
drapieżne oblicze, choć może nieco zmodyfikowane na potrzeby komiksu. Jest
czarny humor, jest ciekawa fabuła, nawiązania do popkultury oraz emocjonująca
walka. I krew. Dużo krwi… I fruwające mózgi też są!
Ćwiek pokazuje, że przygody
książkowego bohatera można również przenieść na karty komiksu i będzie nadal
ciekawie. Mam wielką nadzieję, że „Viva l’arte” to nie był jednorazowy wyskok
pisarza i zdecydowanie mam ochotę na więcej. Może inni autorzy również dzięki
temu zobaczą potencjał, jaki tkwi w komiksach i ujrzymy więcej podobnych
publikacji o losach naszych ulubionych książkowych bohaterów.
Komiks polecam przede wszystkim
fanom Lokiego oraz miłośnikom komiksu. Sądzę, że nie trzeba być zbytnio
obeznanym z czterotomowym cyklem książek, by móc zabrać się za lekturę „Viva l’arte”.
Warto!
Autor: Jakub Ćwiek (scenariusz),
Dawid Pochopień (rysunki), Grzegorz Nita (kolory)
Gatunek: Komiks / Fantasy
Wydawnictwo: Sine Qua Non
Liczba stron: 68
Ocena: 7/10
Recenzja bierze udział w wyzwaniu "Czytam fantastykę".
3 comments
skoro zgłosiłeś w/w recenzję do mojego wyzwania, to zgodnie z jej zasadami prosiłabym o dodanie informacji na końcu, że recenzja bierze udział w wyzwaniu "Czytam Fantastykę"
OdpowiedzUsuńpowinien to być odnośnik do strony wyzwania :)
dzięki i dobranoc :P
Nie ma sprawy ;)
UsuńZrobione i pozdrawiam!
Niestety ja jeszcze serii ksiązek nie czytałam, ale ostatnio zaczęłam czytac komiksy, więc jak się uporam z pierwszą częścią, czyli przeczytaniem książek to zabiorę się za dodatki ;)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam.