Recenzja książki "Po kres czasu"
18 grudnia
Daniele Steel jest amerykańską pisarką, która ma na swoim koncie ponad 120 książek. Większość z jej powieści stała
się bestsellerami, a ich łączny nakład przekroczył rekordową liczbę
300 milionów egzemplarzy. Jako że jej książki utrzymują się
na pierwszym miejscu list bestsellerów, autorka trafiła nawet do „Księgi
Guinnessa”. Steel udziela się społecznie – jest przewodniczącą
Amerykańskiego Stowarzyszenia Bibliotecznego oraz rzecznikiem prasowym
American Human Association, działającego na rzecz dzieci uzależnionych. Ponadto jest matką dziewięciorga dzieci.
Dwie pary, cztery dekady i łącząca je tajemnica.
W chwili, gdy Bill pierwszy raz zobaczył Jenny, wiedział że to jest kobieta, na którą czekał całe życie. Pewna siebie, spełniająca się w swoim zawodzie, oczarowała go i wprowadziła na nowe tory życiowe. Po kilku latach małżeństwa Jenny została wystawiona na prawdziwą próbę.
"Jestem głęboko przekonany, że jeżeli ludzie naprawdę się kochają
odnajdą się również w innym życiu."
Lillibet stara się żyć według wielu skomplikowanych zasad, ma jednak w sobie buntowniczą nutkę. Po kryjomu napisała książkę i wysłała ją do wydawcy. Mężczyzna jest zachwycony dziełem dziewczyny, czuje że czekał na nią całe życie. Jednak pochodzenie młodej amiszki nie działa na korzyść tego związku.
Przyznam, że z początku akcja książki strasznie się dłużyła. Autorka w ciągu ponad stu stron przedstawiła kilka lat życia bohaterów. Głównie to jak się poznali i jak budowali swój związek... Myślę, że miało to na celu dokładne przedstawienie postaci. To z czym się zmagają, aby w efekcie emocjonalnie powiązać czytelnika z bohaterami. Uważam, że mogłoby to trwać trochę krócej, gdyż w trakcie lektury wielokrotnie się nudziłam, w oczekiwaniu na jakąś akcję.
Niestety muszę stwierdzić, że pierwsza historia niczym mnie nie zaskoczyła. Przede wszystkim dlatego, że autorka o wszystkich najważniejszych momentach pisała już wcześniej - oczywiście na innych przykładach. Jednak, gdy sytuacje zaczynały przypominać te, o których już była mowa, to dokładnie wiedziałam co się stanie. Niestety nie była to jednorazowa akcja. Przy ilości książek, jaką rocznie wydaje ta autorka, to w sumie mnie nie dziwi, że ta pozycja była taka przewidywalna.
Mimo tak długiego zapoznania z postaciami i wielokrotnego powtarzania, że Jenny jest taka "idealna", jakoś przez dłuższy czas nie mogłam zacząć tak jej postrzegać. Jej zachowanie nie wskazywało na to, aby różniła się od Nowojorskiej elity. Dopiero później, gdy postanowiła faktycznie działać dla dobra ludzi, zaczęła zasługiwać na to miano. Jednak nie ukrywam, że i tak mam do niej kilka zastrzeżeń.
Jeśli chodzi o drugą historię, to była bardziej interesująca niż ta pierwsza. Spowodowane jest to tym, że tym razem główna bohaterka jest amiszką. Nie wiem za wiele o tej intrygującej społeczności, dlatego też znacznie przyjemniej czytało mi się tę historię. Niestety to koniec plusów, bo motyw romansu wypadł tu strasznie blado, a opowieść znów nie była do końca spójna. "Po kres czasu" to podobno historie o niezwykłej, ponadczasowej miłości. Tego typu książki powinny wywoływać morza łez, a przynajmniej wzruszenie. Niestety w tej książce tego zabrakło. Oczywiście, było kilka momentów, które lekko wyróżniałyby się na tle innych, jednak czegoś w nich zdecydowanie brakowało. Może problem leży w tym, że nie zżyłam się z bohaterami i ich losy były mi dość obojętne. Jednak jedno jest pewne - nie uroniłam ani jeden łezki.
Była to moja pierwsza i ostatnia przygoda z twórczością Danielle Steel. Jak się okazało, nie jest to autorka dla mnie. Jestem zdania, że pisarze, którzy wydają tak dużą ilość książek, nie wkładają w nie całego serca i stąd tyle tych minusów. Znacznie bardziej cenię sobie autorów, którzy piszą książkę nawet po kilka lat, dopracowując szczegóły i dają z siebie 100%.
Autor: Danielle Steel
Gatunek: Romans
Wydawnictwo: Znak literanova
Liczba stron: 352
Niestety muszę stwierdzić, że pierwsza historia niczym mnie nie zaskoczyła. Przede wszystkim dlatego, że autorka o wszystkich najważniejszych momentach pisała już wcześniej - oczywiście na innych przykładach. Jednak, gdy sytuacje zaczynały przypominać te, o których już była mowa, to dokładnie wiedziałam co się stanie. Niestety nie była to jednorazowa akcja. Przy ilości książek, jaką rocznie wydaje ta autorka, to w sumie mnie nie dziwi, że ta pozycja była taka przewidywalna.
Mimo tak długiego zapoznania z postaciami i wielokrotnego powtarzania, że Jenny jest taka "idealna", jakoś przez dłuższy czas nie mogłam zacząć tak jej postrzegać. Jej zachowanie nie wskazywało na to, aby różniła się od Nowojorskiej elity. Dopiero później, gdy postanowiła faktycznie działać dla dobra ludzi, zaczęła zasługiwać na to miano. Jednak nie ukrywam, że i tak mam do niej kilka zastrzeżeń.
Jeśli chodzi o drugą historię, to była bardziej interesująca niż ta pierwsza. Spowodowane jest to tym, że tym razem główna bohaterka jest amiszką. Nie wiem za wiele o tej intrygującej społeczności, dlatego też znacznie przyjemniej czytało mi się tę historię. Niestety to koniec plusów, bo motyw romansu wypadł tu strasznie blado, a opowieść znów nie była do końca spójna. "Po kres czasu" to podobno historie o niezwykłej, ponadczasowej miłości. Tego typu książki powinny wywoływać morza łez, a przynajmniej wzruszenie. Niestety w tej książce tego zabrakło. Oczywiście, było kilka momentów, które lekko wyróżniałyby się na tle innych, jednak czegoś w nich zdecydowanie brakowało. Może problem leży w tym, że nie zżyłam się z bohaterami i ich losy były mi dość obojętne. Jednak jedno jest pewne - nie uroniłam ani jeden łezki.
Była to moja pierwsza i ostatnia przygoda z twórczością Danielle Steel. Jak się okazało, nie jest to autorka dla mnie. Jestem zdania, że pisarze, którzy wydają tak dużą ilość książek, nie wkładają w nie całego serca i stąd tyle tych minusów. Znacznie bardziej cenię sobie autorów, którzy piszą książkę nawet po kilka lat, dopracowując szczegóły i dają z siebie 100%.
Autor: Danielle Steel
Gatunek: Romans
Wydawnictwo: Znak literanova
Liczba stron: 352
4 comments
Ja czytałam jedną książkę tej pani i mówiąc szczerze: o jedną za dużo. "To niemożliwe" zapowiadało się bardzo dobrze, ale wykonanie fatalne
OdpowiedzUsuńO szkoda, że ma tyle wad, w takim razie nie ma co żałować nieprzeczytania.
OdpowiedzUsuńJa czytałam dużo książek Steel, dawno temu, ale pamiętam, że te po które ja sięgałam były ciekawe, np. "Wypadek". W sumie to... dziwię się, że wydała tak dużo książek i czytałam, że wydaje 3 w ciągu roku, to strasznie dużo. Ja sama piszę, ale nie jestem w stanie ukończyć książki w ciągu roku, a co dopiero krócej... Mam jej książkę "Dom" i niedługo jakoś będę ją czytać, ciekawe jak spodoba mi się po tylu latach przerwy od Steel :)
OdpowiedzUsuńJa nie jestem w stanie czytać książek pani Steel. Denerwują mnie idealizowaniem głównych bohaterek i tym przesłodzonym światem...
OdpowiedzUsuńWszystko toczy się wokół miłości... ale czego ja oczekuje od romansu :D
Pozdrawiam!
M.