Recenzja filmu - To już jest koniec
19 grudnia
Naprawdę dawno już nie oglądałem tak zwariowanego filmu. Za obsadę robi tu cała plejada aktorów znanych głównie z komedii, którzy grają tu... samych siebie. Do tego Emma Watson, Rihanna i jeszcze kilku innych celebrytów, a to wszystko w iście szalonej parodii biblijnej apokalipsy!
Zaczyna się dość niewinnie (jak dla kogo). Dwóch kumpli - Seth Rogen (jako Seth Rogen) oraz Jay Baruchel (jako Jay Baruchel) spotykają się po długiej rozłące. Plan na wspólne spędzenie czasu jest prosty. Relaks + marihuana. Wszystko jednak spala na panewce...
Jay nie jest zbyt towarzyski i woli posiedzieć z przyjacielem, lecz Seth wyciąga go na wielką imprezę u Jamesa Franco. Tak, granego oczywiście przez Jamesa Franco. W wielkiej chałupie celebryty pojawia się mnóstwo osobistości. Balanga jest nieziemska i dzieje się sporo. Nowi kumple Setha chcą dobrze przyjąć Jaya, jednak ten w dalszym ciągu czuje się nieswojo. Zdecydowanie wolałby w tym momencie siedzieć na kanapie i zaciągać się dymem, niż obracać się w tłumie osób, które za wszelką cenę chcą okazać się miłe. W końcu Jayowi udaje się na chwilę wyrwać z imprezy i w towarzystwie Setha udaje się do pobliskiego sklepu. I wtedy się zaczyna...
Trzęsienia ziemi, otwarcie wielkich szczelin prowadzących wgłąb planety, panika, chaos i apokalipsa. Świetlne promienie z nieba, usilna próba przetrwania, kłótnie, planowanie, strach, modlitwa... Tylko nieliczni przeżyją. Pozostałych pochłoną czeluście piekielne lub też jeszcze gorsze paskudztwa. Nie wiadomo dlaczego akurat teraz nastąpił przepowiadany przez wielu koniec świata, ale jedno jest pewne. To się dzieje. To jest cholernie poważna sprawa i... E tam, humor to rzecz święta. Więc bawmy się, przerzucajmy wyzwiskami i niech żarty nas nie opuszczają! Bo... "To już jest koniec"!
Mimo tego, że w wokół umierają ludzie, bohaterowie filmu nadal pozostają komiczni. Owszem, szczają w portki, wytrzeszczają oczy w przerażeniu, głodują, wrzeszczą na siebie, ale wszystko to wygląda tak zabawnie, że nie ma siły... Trzeba się śmiać. Już dawno nie oglądałem tak absurdalnej produkcji filmowej, która - nota bene - mi się spodobała. Postacie były świetnie odegrane - może ma to coś wspólnego z tym, że aktorzy grali samych siebie? Scenariusz zasługuje na pochwałę, a efekty specjalne są po prostu genialne. Nic dziwnego, w końcu to hollywoodzka produkcja. I jak to przy tego typu komediach bywa - humor nie jest tu wyszukany. Dla niektórych może okazać się obraźliwy, bądź też miejscami obrzydliwy. Jeśli ktoś jednak zaznajomiony jest z amerykańskim kinem rozrywkowym, to doskonale wie czego można się spodziewać. Krew, przekleństwa i wymiociny nie są tu żadną niespodzianką, ale co wrażliwszym może się to nie spodobać. Całej reszcie film mogę polecić z czystym sumieniem, gdyż zazwyczaj tego typu produkcje niezbyt mnie ruszają. Tutaj było zupełnie inaczej, bo nie raz i nie dwa zdarzyło mi się wybuchnąć śmiechem. Mało tego - akcja potrafi trzymać w napięciu i naszpikowana jest nawiązaniami do popkultury.
Niewymagające kino rozrywkowe. Polecam na zimne i ponure wieczory. Doskonale sprawdzi się w roli poprawiacza nastroju. Ubawiłem się przednio.
Tytuł: To już jest koniec
Gatunek: Science-fiction / Komedia
Wytwórnia: United International Pictures
Czas trwania: 1 h 46 min
Ocena: 7/10
4 comments