Gra o tron sezon 04, odcinek 01: wrażenia
07 kwietnia
Kto jeszcze nie słyszał o "Grze o tron"? <nastała cisza> Nie koniecznie wszyscy muszą lubić i oglądać serial oraz książki George'a R. R. Martina, ale na pewno większość sporo o tym słyszała. Jako fani zarówno książek, jak i ekranizacji, nie mogliśmy przegapić kolejnego sezonu tego jakże widowiskowego serialu. Przyszła pora na sezon 4, emocje fanów sięgnęły zenitu, bo oczekiwania ciągnęły się w nieskończoność. Ale na szczęście doczekaliśmy się, obejrzeliśmy i postanowiliśmy podzielić się z wami naszymi wrażeniami po pierwszym odcinku!
Niestety powrót na ekrany jednego z najbardziej popularnych seriali ostatnich lat nie sprostał naszym oczekiwaniom. Wiele miesięcy czekaliśmy i czekaliśmy, a później wciąż czekaliśmy na powrót "Gry o tron" i podświadomie liczyło się na coś spektakularnego... Wybuchów i pościgów tu nie ma, ale i tak miło wrócić do Siedmiu Królestw.
Móc ponownie spotkać Daenerys, Tyriona, Jona Snow i innych - to jest coś. Tak, niestety, Joffrey nadal żyje... Ups. Spojler! Nie było go jednak na szczęście zbyt wiele.
Trzy najbardziej fantastyczne stworzenia w całej fabule, czyli smoki - rzecz jasna - od naszego ostatniego spotkania sporo podrosły. Nie możemy się doczekać aż zaczną siać spustoszenie w Królewskiej Przystani... (Bo do tego dojdzie, prawda...?) Poza tym w serialu pojawia się kilka nowych postaci. Między innymi książę Oberyn z Dorne, który od pierwszych chwil wydaje się nikczemnym i rozpustnym typkiem. Nastąpiła także zmiana aktorów w przypadku postaci Daario, co jednak nie wyszło na dobre. Owszem - poprzedni aktor zupełnie odbiegał od książkowego pierwowzoru, ale mimo wszystko z czasem udało się do niego przyzwyczaić. Nowy aktor natomiast zupełnie nam tu nie przypasował.
Wyjątkowo - Sansa Stark, Ups! (Ha ha ha), teraz już Lannister, była mniej irytująca niż zazwyczaj. Dało się ją nawet znieść, oczywiście dzięki obecności Tyriona i Khaleesi, którzy co prawda zbyt wiele czasu antenowego nie wywalczyli, ale dobrze było ich znów zobaczyć.
Jaimie wrócił do stolicy całkiem odmieniony i widać, że ledwo odnajduje się już w tym świecie pełnym kłamstw, intryg i krętactw. Królobójca chciałby wrócić do swego starego życia, ale widać, że już nie do końca tutaj pasuje. Podczas jego nieobecności wiele się pozmieniało... A może tak naprawdę nie zmieniło się nic?
Zdecydowanie najciekawszym wątkiem, który co prawda nie trwał zbyt długo, ale przyciągnął najwięcej uwagi, jest ta niecodzienna para - Ogar i Arya. Poza tym, gdy pojawili się na ekranie, to w końcu zaczęło się coś dziać. Nie żebyśmy zdradzali szczegóły, ale posypią się pierwsze trupy! Natomiast cycki pojawiły się już w pierwszych minutach serialu... To było do przewidzenia.
Jon Snow się trochę wycwaniaczył i jakby zaczął w końcu grać. Widocznie wizyta za Murem dobrze mu zrobiła i nie da już sobie w kaszę dmuchać, co wywarło na nas pozytywne wrażenie. O pozostałych postaciach również można coś napomknąć, ale nie chcielibyśmy aż tak się rozpisywać...
Generalnie pierwszy odcinek czwartego sezonu nie należał do tych epickich, ale jest całkiem dobrym rozpoczęciem kolejnej serii. Nie możemy doczekać się kontynuacji!
Dajcie znać czy oglądaliście lub będziecie oglądać "GoT'a"! Podzielcie się również swoimi wrażeniami z pierwszego odcinka. Będziemy też wdzięczni za informację czy tego typu post przypadł wam do gustu. Jeśli tak, to postaramy się kontynuować tę koncepcję :)
2 comments