Recenzja komiksu Noe. I wody spadły na ziemię (t.3)

11 kwietnia

Przeczytawszy dwa pierwsze tomy tej historii, po prostu nie mogłem nie pokusić się o sięgnięcie po kolejną część, zatytułowaną "I wody spadły na ziemię". Z niecierpliwością wyczekiwałem chwili, gdy w końcu będę miał okazję przeczytać kontynuację przygód Noego i jego rodziny. I wreszcie ta chwila nastąpiła. Gdy tylko listonosz przekazał mi komiks, od razu wziąłem się za lekturę. Wsiąknąłem momentalnie i nawet się nie obejrzałem, gdy wylądowałem po zaledwie kilku chwilach na ostatniej stronie. Halo? To już? Tomik ma zaledwie 64 strony, zatem w sumie nic dziwnego. Jednak trzecia część przepłynęła mi przez palce z zabójczą szybkością, niczym wody, które spadły na ziemię.


"...Z głębokości trysnęła woda.
I rozpętał się gniew żywiołów."


Kolejną część tej epickiej historii otwiera wielka bitwa, która rozgrywa się między potężnymi Strażnikami, a niegodziwymi ludźmi, chcącymi przywłaszczyć sobie arkę. Na kartach więc trup ściele się gęsto i niewiele się mówi. Największe wrażenie wywarła na mnie śmierć pierwszego ze Strażników, który po skonaniu przemieniał się w świetlistoskrzydłą istotę. Moment ten jest naprawdę świetnie oddany i mam nadzieję, że w filmie wykonano go w widowiskowy sposób (film obejrzany - niestety nie). Oczywiście, każdy kolejny powalony gigant również odchodził w ten sam sposób. Pan wzywał ich do siebie - jak sami krzyczeli w bitewnym zgiełku. Poza samą bitwą, która zajmuje mniej więcej połowę objętości tomu, nie można powiedzieć, żeby działo się tu zbyt wiele. Wody wreszcie spadły i akcja w zasadzie zamyka się potem we wnętrzu arki. Noe po raz kolejny musi borykać się ze swym sumieniem, gdyż znów przyszło mu podejmować bardzo trudne decyzje. Relacje z jednym z jego synów bardzo się pogorszyły i nie będzie wcale kłamstwem przyznanie, że Cham znienawidził swego rodziciela. Do tego stopnia, że będzie nawet życzył mu śmierci.

Akcja tej części nie jest tak rozbudowana jak w poprzedniczce, jednak nie należy się dziwić. Niewielkie pole manewru mieli autorzy, których bohaterowie znaleźli się w gigantycznej pływającej skrzyni. Nie zawiodłem się jednak licząc na to, że fabuła ruszy trochę z kopyta. Sam początek jest wyśmienity, bitwę śledzi się z zainteresowaniem, a gdy emocje nieco już opadają historia zwalnia nieco tempa i czytelnik ponownie może śledzić relacje tej nietypowej rodziny. Problemów nie brakuje, Noe z każdym kolejnym dniem cierpi coraz bardziej z powodu decyzji, które musiał podjąć, a sytuacja pod pokładem robi się napięta. Główny bohater dźwiga na swych barkach ogromną odpowiedzialność i zdaje sobie świetnie sprawę z misji, którą wyznaczył mu Pan. Niekoniecznie jest jednak zadowolony z obrotu spraw i tego, że musi przysparzać cierpienia swoim najbliższym. Wola Boga jest dla niego sprawą nadrzędną i zdaje się, że nic nie jest w stanie przekonać go, by kierował się własnymi pragnieniami.


Kolejny zeszyt komiksu jest równie świetnie wykonany jak poprzedniczki. Henrichon tworzy niesamowite ilustracje i sceny, zarówno te dynamiczne, jak i bardziej statyczne. Rysownikowi nie można odmówić talentu, gdyż dzięki jego pracy komiks ten nabiera niepowtarzalnego klimatu. Wielką rolę odgrywa w tym także kolorystyka, którą artysta wyjątkowo zręcznie manipuluje, przez co ilustracje naprawdę cieszą oko. Samo wydanie zeszytu jest także wielkim atutem tej pozycji. Komiks w twardej oprawie, z genialną okładką i porządnymi kartkami w środku. Rzecz zdecydowanie warta swojej ceny.

Jestem bardzo ciekaw jak zakończy się ta przygoda tych ostatnich przedstawicieli z gatunku ludzkiego. Czy, zgodnie z biblijną historią, odnajdą wreszcie upragniony ląd? Czy Noe pozostanie wierny swej misji aż do samego końca? Ile jeszcze cierpienia muszą znieść bohaterowie i dokąd ich to w końcu zaprowadzi? Mam nadzieję, że zakończenie będzie równie interesujące jak dotychczasowe tomy, a może i jeszcze lepsze.

"Patrzycie na mnie jak na mordercę. 
Zastanawiacie się, czy w tym starym ciele tkwi jeszcze serce."

Komu polecam? Odradzam na pewno osobom, którym nie w smak jest jakakolwiek ingerencja w religię. Aronofsky i Handel zręcznie manipulują tu bowiem historią przedstawioną w Biblii, sprowadzając ją na tory epickiej opowieści na pograniczu fantastyki. Dla niektórych może to być obrazoburstwo, jednak ludzie podchodzący do sprawy z dystansem i nastawieni na dobrą przygodę w surowym i klimatycznym świecie nie będą zawiedzeni. "Noe" wzbudza spore kontrowersje, więc nie polecam go osobom z klapkami na oczach. Dla wszystkich innych może być jednak niezapomnianym i pięknym przeżyciem.

Autorzy: Niko Henrichon, Darren Aronofsky, Ari Handel
Seria/cykl wydawniczy: Noe, tom 3
Gatunek: Komiks / Fantasy
Wydawnictwo: Sine Qua Non
Liczba stron: 64                  
Ocena: 8/10

Recenzja bierze udział w wyzwaniu "Czytam fantastykę".

Zobacz także:

0 comments

Łączna liczba wyświetleń