Recenzja książki "Zamknięta prawda"

10 kwietnia


Gdy ja kreślę te zdania, gdzieś w Polsce fani kryminału mogą cieszyć się towarzystwem jednego z autorów młodego pokolenia, który miał już okazję zadebiutować na rodzimym rynku. Trasa promująca powieść "Zamknięta prawda" trwa już jakiś czas i muszę przyznać, że raduje się me serce, widząc jak ochoczo i z nielichym rozmachem wydawcy stawiają na promowanie polskich twórców i polskiej prozy.

Konstruktorem zagadki, z którą przyszło mi się mierzyć ostatnie dwa tygodnie jest pan Bartłomiej Basiura, a jego dzieło było dla mnie nowym doświadczeniem nie tylko z powodu zaskakującej treści, ale głównie dlatego, że po raz pierwszy czytałem coś stworzonego przez kogoś młodszego ode mnie.


"Zamknięta prawda" to powieść kryminalna osadzona w polskich realiach. Wysocy urzędnicy wojskowi umierają w pozornie normalnych okolicznościach. Fabuła nabiera rozpędu w momencie, w którym okazuje się, że wszystkie zgony są szczegółowo dopracowanymi morderstwami. Ktoś urządza sobie polowanie na pułkowników polskiej armii. Do pokonania złoczyńcy zaprzęgnięto elitę polskiego organu ścigania - behawiorystę i tancerkę… Brzmi trywialnie i prześmiewczo, ale potencjał tego duetu onieśmiela i współpraca tych dwojga wydaje się być jedynym, co może powstrzymać reprezentanta ciemnej strony mocy.

Autor nie patyczkuje się z nami i bez większych ceregieli wrzuca nas w wir wydarzeń, które mają się rozwinąć i wyjaśnić zaraz na następnej stronie. Początkowy chaos dialogu powoduje pełną mobilizację szarych komórek, a chęć zrozumienia sytuacji powoduje, że kurczowo trzymamy się okładki. Szybkie skróty myślowe pomagają się skupić, a zamiar autora zapowiedziany w prologu - że czytelnik ma przewracać stronę za stroną - w pełni się udaje. Jak mawiał Hitchcock: powinno zacząć się od trzęsienia ziemi, a potem napięcie powinno już tylko rosnąć. Bartłomiej Basiura nie wypuszcza nasz ze swoich sideł. Nie tylko treść, ale także i budowa utworu nie pozwala nam odłożyć książki. W powieści mamy do czynienia nie z jedna, ale z kilkoma głównymi postaciami, a ich losy przeplatane są losami innych, tak więc gdy kończymy rozdział ukazujący nam rzeczywistość z punktu widzenia detektywa, zostaje nam przedstawiony fragment, w którym - i tu nadchodzi ogromna świeżość, której zawsze brakowało mi w Holmesie - obserwujemy świat z punktu widzenia przestępcy.

Olbrzymim plusem jest odwaga autora, bo realia są typowo polskie i widać, że to, co napisane, jest napisane z pasją do tworzenia. Autor nie trudzi się, aby uderzyć w europejski rynek, umiejscawiając swoją historie w ciemnych zaułkach mrocznego Londynu, a bohaterowie nie nazywają się John, czy Elza.


Kolejnym fascynującym zabiegiem jest umiejętne posłużenie się zabójcą jako elementem wprowadzającym chaos. Cele owego nikczemnika zmieniają się jak w kalejdoskopie, a co za tym idzie - zaczynamy obawiać się, że czerwona kropka laserowego celownika spocznie na piersi naszego ulubieńca.

Co do samej intrygi, bo to w sumie jest kwintesencją kryminału, to jest to istna matrioszka. Gdy zeskrobiemy pierwszą warstwę tajemnicy, okazuje się że druga czeka tylko na nas, szczerząc kły z drapieżnym wyzwaniem. 

"Zamknięta prawda" jest pozycją, w którą warto się zaopatrzyć. Jeśli jesteście z tych strachliwych, którzy boją się czytania kryminałów po ciemnicy, to i tak zadbajcie o to, by jeden egzemplarz znalazł się w waszej torbie. Powoli zbliża się lato i szkoda by było zmarnować plażowy czas na inną powieść. Ale póki co jest jeszcze wiosna, więc można poczytać sobie ot, chociażby na ławce w parku.

Autor: Bartłomiej Basiura
Gatunek: Kryminał / Thriller / Sensacja
Wydawnictwo: Novae Res
Liczba stron: 534
Ocena: 7/10

Zobacz także:

0 comments

Łączna liczba wyświetleń