Recenzja filmu - X-Men. Przeszłość, która nadejdzie

10 czerwca

Kolejny widowiskowy film o przygodach marvelowskich mutantów jest czymś, czego prawdziwi fani nie powinni sobie odpuścić. I lepiej niech tego nie robią, bo naprawdę warto wybrać się na seans. Oglądaliśmy wszystkie części filmów o X-Menach. Jedne były lepsze, drugie (jak choćby Geneza...) były gorsze. "Przeszłość, która nadejdzie" niekoniecznie zostanie przez każdego uznana za najlepszą część serii, ale zdecydowanie bije na głowę ostatnie filmy o mutantach.



Do kina poszliśmy z nieco mieszanymi uczuciami. Z jednej strony podekscytowani ponowną możliwością zobaczenia na ekranie swoich ulubieńców, ale z drugiej strony - z lekkim dystansem do produkcji, gdyż ostatni film o Wolverinie nie do końca sprostał naszym oczekiwaniom. Okazało się jednak, że nie ma powodów do obaw. Film Singera sprawił, że odzyskaliśmy wiarę w przyszłość tej serii.


"Przeszłość, która nadejdzie", jak łatwo się z resztą domyślić, przenosi nas w przeszłość. Logan dostaje bardzo ważne zadanie - ma naprawić pewne wydarzenia, które w znacznym stopniu wpłynęły na losy nie tylko mutantów, ale także wszystkich mieszkańców Ziemi. Maszyny stworzone do eliminacji ludzi z genem X trochę się zagalopowały i zamiast eksterminować jedynie mutantów, zaczęły zabijać każdego, kto mógłby posiadać lub przekazać swojemu potomstwu ten gen. Sentinele są praktycznie niepokonane. Zostały skonstruowane tak, że w żaden sposób nie da się ich zniszczyć. Giną miliony mutantów i ludzi. Wszystko to jest spowodowane pewnymi wydarzeniami z przeszłości, których dopuściła się Mistique. Wolverine, jako jedyny zdolny do przetrwania odległej podróży w czasie, musi odwrócić bieg historii. Dziś Xavier i Magneto łączą swe siły, by stawić czoła potężnym mechanicznym przeciwnikom, jednak kilkadziesiąt lat temu sprawy miały się zupełnie inaczej. Okaże się, że znacznie trudniej jest naprawić przeszłość. Wszystko zaczyna się coraz bardziej komplikować, a Sentinele są coraz bliżej kryjówki ostatnich mutantów na Ziemi.


Jest to zdecydowanie najbardziej skomplikowany film z całej serii. Trzeba nieco skupienia, by połapać się we wszystkich wydarzeniach - szczególnie, jeśli oglądało się poprzednie ekranizacje. Jeśli nie jest się wielkim fanem X-Menów, to można niektórych rzeczy nie zrozumieć do końca, choć po głębszej analizie, okazuje się, że wszelkie niejasności i nieścisłości mają jednak swoje rozwiązanie. Jak choćby to - dlaczego Xavier nadal żyje?

Oczywiście postacią najważniejszą w tym filmie jest Wolverine (Hugh Jackman) - zresztą nie ma się czemu dziwić, bo komiksowy bohater jest jednym z najbardziej rozpoznawalnych z marvelowskiej zagrody, a sam aktor świetnie wpasował się do swej roli (mimo słabych filmów o przeszłości Rosomaka). Logan jest tu jednak spychany nieco na ubocze przez młodego Magneta (Michael Fassbender). Postać Mistique (w tej roli Jennifer Lawrence) wypadła na tle innych trochę słabo. Sama kreacja bohaterki jest według nas gorsza, niż ta z poprzednich filmów i aktorka jednak nie do końca pasuje do tej roli, choć trzeba jej przyznać - stara się jak może. Stara gwardia X-Menów, jak i ich młodsze odpowiedniki generalnie nie zawodzą i z uśmiechem na ustach obserwuje się kolejnych mutantów, których tak dobrze już znamy. Choć odrobinę przerażają sceny ich śmierci...

Jedną z najlepszych, a niech to!, najlepszą sceną w filmie jest ta z udziałem Quicksilvera (Evan Peters), gdy biega sobie jak gdyby nigdy nic i kopie tyłki strażnikom. Ten fragment był chyba najzabawniejszym z całej filmowej sagi, co potwierdzają tysiące komentarzy widzów.

Nie można oczywiście nie wspomnieć o roli Petera Dinklage'a (znanego świetnie z "Gry o tron"), który wcielił się tu w dr Bolivara Traska. O ile zawsze będzie on dla nas Tyrionem z rodu Lannisterów, o tyle wykazał się tutaj swoimi świetnymi umiejętnościami aktorskimi i wypadł naprawdę dobrze.


Ta recenzja jest chyba równie chaotyczna jak ten film... My długo po jego zakończeniu dochodziliśmy jeszcze o co dokładnie chodziło w poszczególnych scenach i jaki wpływ miały one na poprzednie ekranizacje. "X-Men. Przeszłość, która nadejdzie" jest zdecydowanie godzien polecenia i dzięki niemu przyszłość kolejnych filmów (bo takie oczywiście będą) maluje się w nieco lepszych barwach. Niekoniecznie tylko wielcy fani serii muszą po niego sięgnąć, jednak zdecydowanie to głównie do nich ten film jest skierowany. Jeszcze nie raz sięgniemy po niniejszy film i z niecierpliwością będziemy oczekiwać kolejnej części.


Tytuł: X-Men. Przeszłość, która nadejdzie
Gatunek: Akcja / Sci-fi
Reżyseria: Bryan Singer
Wytwórnia: Marvel Entertainment
Czas trwania: 2 h 10 min
Ocena: 8/10

Zobacz także:

2 comments

Łączna liczba wyświetleń