Przedpremierowa recenzja książki "Klub Karmy"
19 czerwca
"Klub Karmy" to kolejna książką autorki bestselleru "52 powody, dla których nienawidzę mojego ojca". Jessica Brody od zawsze chciała być pisarką i już w wieku siedmiu lat stworzyła swoją pierwszą "książkę". Poza karierą literacką, Jessica marzyła o tym, żeby być jedną ze Spice Girls. Niestety nie wypaliło, jednak w zamian udało się jej zostać scenarzystką, producentką i gadżeciarzem ponad wszystko.
Madison bardzo pragnie wspiąć się po drabinie społecznej w liceum. Gdy jest już praktycznie pewna swojego długo wyczekiwanego awansu społecznego, wszystko na co tak ciężko pracowała obraca się w pył. Jej oddany chłopak, którego wizerunek miał zapewnić im dostanie się do śmietanki towarzyskiej, zdradza ją z najpopularniejszą dziewczyną w szkole. Madison zostaje z niczym, podczas gdy ta zdradziecka szumowina żyje pełnią życia u boku idealnej Heather. W dodatku po raz kolejny wygląda na to, że Wszechświat nic sobie z tego nie robi. Dlatego też Klub Karmy musi zadbać o przywrócenie równowagi.
Przypadek Madison nie jest jedynym, którym zajmie się specjalnie powołany Klub Karmy. Dziewczyna wraz ze swoimi przyjaciółkami pragnie w pewnie sposób "ukarać" osoby, które wyrządziły im krzywdę. Jest jedna zasada - musi to być całkiem anonimowe. Z początku nie jest to takie proste, ale kolejne zwycięstwa napędzają przyjaciółki. Jednak czy tak właśnie działa karma?
Pomysł na fabułę "Klubu Karmy" jest bardzo ciekawy i świetnie nadawałby się na scenariusz do filmu młodzieżowego. Bo właśnie tak się czułam czytając o przygodach Madison i jej przyjaciółek - jakbym oglądała jakąś luźną młodzieżówkę. Książka wywołuje naprawdę wiele pozytywnych emocji, chociaż przyznam, że zdarzył się też jeden rozdział, który niesamowicie mnie wynudził. Dokładnie chodzi mi o wizytę w Duchowym Ośrodku Wewnętrznego Rozwoju w dolinie Napa. Brzmi nudno, prawda? I tak właśnie było. Z pewnością taki był zamiar autorki, by przedstawić to w taki sposób, jednak chyba nie spodziewała się, że aż tak się to udało. Na szczęście nie trwało to długo, a reszta rozdziałów gwarantowała emocje pod dostatkiem.
Mimo iż jest to młodzieżówka, to nie bije od niej tą typową "pustością", która często towarzyszy temu gatunkowi. Główne bohaterki nie odstraszają od siebie, ani nie są jakieś super wyjątkowe, jak to zwykle bywa. Zachowują się jak normalne dziewczyny, które kończą szkołę i mają trochę oleju w głowie, więc naprawdę da się je lubić. Zwłaszcza, że wspólnie realizują odjazdowe pomysły, których pozazdrościłaby im nie jedna "królowa" zemsty! Jeśli chodzi o przewidywalność w "Klubie Karmy", to muszę przyznać, że była to dla mnie bardzo zaskakująca lektura w wielu momentach. Oczywiście podejrzewałam, że niektóre sytuacje ułożą się tak, jak się ułożyły, ale nie popsuło mi to w żadnym stopniu lektury.
"Klub Karmy" pochłania się naprawdę szybko. Prosty język i pierwszoosobowa narracja bardzo dobrze sprawdzają się w tego typu pozycjach. Krótkie rozdziały, a także ich ciekawe nazwy również wpływają na atrakcyjność tej książki. Jedynym mankamentem, który naprawdę mi się nie podoba jest okładka. Przykro mi to pisać, ale jest tragiczna. Nie sądzę bym zainteresowała się tą pozycją, gdybym natrafiła na nią w księgarni. Szkoda, że została tak nieatrakcyjnie wydana, gdyż jest to bardzo fajna i luźna książka.
Książka "Klub Karmy" jest naprawdę wartą uwagi młodzieżówką. Zawiera w sobie praktycznie wszystko to, co powinna mieć dobra lektura, przy której czytelnik może się rozluźnić i z uśmiechem na ustach, a czasem i z przerażeniem, będzie poznawał historię Klubu Karmy.
Autor: Jessica Brody
Gatunek: Młodzieżowa
Wydawnictwo: Fabryka Słów
Liczba stron: 340
Madison bardzo pragnie wspiąć się po drabinie społecznej w liceum. Gdy jest już praktycznie pewna swojego długo wyczekiwanego awansu społecznego, wszystko na co tak ciężko pracowała obraca się w pył. Jej oddany chłopak, którego wizerunek miał zapewnić im dostanie się do śmietanki towarzyskiej, zdradza ją z najpopularniejszą dziewczyną w szkole. Madison zostaje z niczym, podczas gdy ta zdradziecka szumowina żyje pełnią życia u boku idealnej Heather. W dodatku po raz kolejny wygląda na to, że Wszechświat nic sobie z tego nie robi. Dlatego też Klub Karmy musi zadbać o przywrócenie równowagi.
Przypadek Madison nie jest jedynym, którym zajmie się specjalnie powołany Klub Karmy. Dziewczyna wraz ze swoimi przyjaciółkami pragnie w pewnie sposób "ukarać" osoby, które wyrządziły im krzywdę. Jest jedna zasada - musi to być całkiem anonimowe. Z początku nie jest to takie proste, ale kolejne zwycięstwa napędzają przyjaciółki. Jednak czy tak właśnie działa karma?
Pomysł na fabułę "Klubu Karmy" jest bardzo ciekawy i świetnie nadawałby się na scenariusz do filmu młodzieżowego. Bo właśnie tak się czułam czytając o przygodach Madison i jej przyjaciółek - jakbym oglądała jakąś luźną młodzieżówkę. Książka wywołuje naprawdę wiele pozytywnych emocji, chociaż przyznam, że zdarzył się też jeden rozdział, który niesamowicie mnie wynudził. Dokładnie chodzi mi o wizytę w Duchowym Ośrodku Wewnętrznego Rozwoju w dolinie Napa. Brzmi nudno, prawda? I tak właśnie było. Z pewnością taki był zamiar autorki, by przedstawić to w taki sposób, jednak chyba nie spodziewała się, że aż tak się to udało. Na szczęście nie trwało to długo, a reszta rozdziałów gwarantowała emocje pod dostatkiem.
Mimo iż jest to młodzieżówka, to nie bije od niej tą typową "pustością", która często towarzyszy temu gatunkowi. Główne bohaterki nie odstraszają od siebie, ani nie są jakieś super wyjątkowe, jak to zwykle bywa. Zachowują się jak normalne dziewczyny, które kończą szkołę i mają trochę oleju w głowie, więc naprawdę da się je lubić. Zwłaszcza, że wspólnie realizują odjazdowe pomysły, których pozazdrościłaby im nie jedna "królowa" zemsty! Jeśli chodzi o przewidywalność w "Klubie Karmy", to muszę przyznać, że była to dla mnie bardzo zaskakująca lektura w wielu momentach. Oczywiście podejrzewałam, że niektóre sytuacje ułożą się tak, jak się ułożyły, ale nie popsuło mi to w żadnym stopniu lektury.
"Klub Karmy" pochłania się naprawdę szybko. Prosty język i pierwszoosobowa narracja bardzo dobrze sprawdzają się w tego typu pozycjach. Krótkie rozdziały, a także ich ciekawe nazwy również wpływają na atrakcyjność tej książki. Jedynym mankamentem, który naprawdę mi się nie podoba jest okładka. Przykro mi to pisać, ale jest tragiczna. Nie sądzę bym zainteresowała się tą pozycją, gdybym natrafiła na nią w księgarni. Szkoda, że została tak nieatrakcyjnie wydana, gdyż jest to bardzo fajna i luźna książka.
Książka "Klub Karmy" jest naprawdę wartą uwagi młodzieżówką. Zawiera w sobie praktycznie wszystko to, co powinna mieć dobra lektura, przy której czytelnik może się rozluźnić i z uśmiechem na ustach, a czasem i z przerażeniem, będzie poznawał historię Klubu Karmy.
Autor: Jessica Brody
Gatunek: Młodzieżowa
Wydawnictwo: Fabryka Słów
Liczba stron: 340
2 comments
Uwielbiam "52 powody...", więc z chęcią przeczytam również "Klub Karmy" :))
OdpowiedzUsuńCzytałam obie powieści tej autorki i "Klub Karmy" podobał mi się równym stopniu co "52 powody" - taka lekka lektura na rozluźnienie.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam