Recenzja książki "Dziedzic wojowników"
05 kwietnia
Cinda Williams Chima znana jest ze swojej fantastycznej serii „Siedem
królestw”, która podbiła wiele serc. Teraz przyszła pora na nową serię – „Kroniki
dziedziców”.
Świat, w którym od wieków toczy się walka o władzę. Okrutne zasady,
które pozbawiły życia wielu istot… I w tym wszystkim niczego niepodejrzewający
Jack Swift, gimnazjalista, mający szansę na zawsze odmienić losy magicznego
świata.
W dniu, gdy Jack zapomina zażyć lekarstwa, które musi brać od
dzieciństwa, następuje przełomowy moment
w życiu nastolatka. Chłopak staje w obliczu prawdziwego zagrożenia. Dowiaduje się, że jest potomkiem wojowników -
pożądanym obiektem zwaśnionych rodów czarodziejów. Chcą pojmać go i wystawić do
„Gry”, która nie jest niczym innym, jak morderczym turniejem. Jednak Jack
otoczony jest magicznymi istotami, które zrobią wszystko, by chłopak nie wpadł w
ręce żadnego z rodów. Wkrótce rozpoczyna szkolenie, aby stawić czoło
nieprzyjaciołom, gdy po niego przyjdą.
„Dziedzic wojowników” jest osadzony w czasach współczesnych, chociaż
niejednokrotnie miałam wrażenie, że zostałam przeniesiona gdzieś do
średniowiecza, a wszystko to za sprawą magicznych artefaktów, walk na miecze,
tajemniczych czarodziejów czy innych magicznych postaci – guślarzy, wróżek,
zaklinaczy.
Z początku trudno było mi odnaleźć się w świecie młodego wojownika.
Autorka zrzuciła bombę w postaci informacji o magicznych istotach i bohaterach. Czułam się
jak przy tworzeniu karty postaci w jakiejś grze RPG. Brakowało tylko
dodatkowych bonusów za wybór danej profesji ;) Aż normalnie zastanawiałam się
czy nie robić sobie notatek. Ostatecznie zaznaczyłam tylko stronę, gdzie
autorka skrupulatnie opisała czym są czarodzieje, guślarze, wróżki itd.
Pani Wiliams Chima wykreowała bardzo ciekawych bohaterów. Każdemu z
nich nadała jakąś charakterystyczną osobowość, przez co nie odniosłam wrażenia, że wszystko kręci
się tylko i wyłącznie wokół młodego dziedzica. Dużo uwagi poświęcono także
dwójce jego przyjaciół – Willowi i Fitchowi, którzy za wszelką cenę chcieli
brać udział w magicznych wydarzeniach. Jednak muszę przyznać, że żadna z
postaci jakoś specjalnie do mnie nie przemówiła.
Kiedy zaczynało mi się wydawać, że fabuła jest schematyczna, akcja
przybierała niespodziewany obrót. Autorka niejednokrotnie mnie zaskoczyła.
Oczywiście - pojawiają się w tu elementy, które już wcześniej były gdzieś użyte, ale przy takiej ilości książek, która została wypuszczona, jest to
nieuniknione. Cała opowieść jest spójna i przyjemnie się ją czyta. Język, który
został wykorzystany do przekazania tej historii jak najbardziej pasuje do
klimatu w niej panującego. Wprowadzona została narracja trzecioosobowa, przez
co niektórych rzeczy możemy się domyśleć jeszcze przed tym, nim dowie się o nich
bohater. Akcja książki toczy się bardzo szybko. Jest kilka dużych przeskoków
czasowych, które moim zdaniem były bardzo dobrym zabiegiem - gdyby ich nie
było, niektóre sytuacje mogłyby się zacząć dłużyć.
Nie mogę nie wspomnieć o świetnej oprawie „Dziedzica wojowników”. Już
na pierwszy rzut oka widać, że książka jest magiczna. Na okładce widnieje miecz
– Pogromca Cieni, który towarzyszył młodemu wojownikowi od pierwszych dni jego
„nowego życia”. Niestety, jedna rzecz mi się nie spodobała, a mianowicie chodzi
o opis, który znajduje się z tyłu książki. Sądzę, że zdradza zbyt wiele. Krótszy i bardziej tajemniczy opis na pewno byłby korzystniejszy.
Swoją przygodę z książką „Dziedzic wojowników” uważam za bardzo udaną.
Początek był trudny, ale kiedy zbliżałam się ku końcowi historii było mi
smutno. Nie spodziewałam się takiego zakończenia. Już nie mogę doczekać się
drugiego tomu z tej serii!
Polecam książkę wszystkim fanom magicznych opowieści i nie tylko. „Dziedzic
wojowników”, to świetna odskocznia od codzienności, bez względu na wiek czy płeć.
Autor: Cinda
Williams Chima
Gatunek:
Fantasy
Seria / cykl
wydawniczy: Kroniki Dziedziców, tom 1
Wydawnictwo:
Galeria Książki
Liczba
stron: 448
5 comments
Jakoś nie mogę się przekonać do fantasy pisanego przez kobiety. Chyba tylko do Kossakowskiej czasami zdarza mi się wrócić.
OdpowiedzUsuńNie wiesz co tracisz :)
UsuńUwielbiam serię autorki, choć przeczytałam zaledwie dwa tomy "Siedmiu królestw" jestem pewna, że po tą też sięgnę :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam.
Powieść rzeczywiście fajna, ale nawet nie w połowie tak jak poprzednia seria autorki =)
OdpowiedzUsuńWygląda na to, że muszę zapoznać się z tą poprzednią serią :D
Usuń