Recenzja książki "Dziedzic wojowników"

4/05/2013

Cinda Williams Chima znana jest ze swojej fantastycznej serii „Siedem królestw”, która podbiła wiele serc. Teraz przyszła pora na nową serię – „Kroniki dziedziców”.

Świat, w którym od wieków toczy się walka o władzę. Okrutne zasady, które pozbawiły życia wielu istot… I w tym wszystkim niczego niepodejrzewający Jack Swift, gimnazjalista, mający szansę na zawsze odmienić losy magicznego świata.

W dniu, gdy Jack zapomina zażyć lekarstwa, które musi brać od dzieciństwa, następuje przełomowy moment w życiu nastolatka. Chłopak staje w obliczu prawdziwego zagrożenia. Dowiaduje się, że jest potomkiem wojowników - pożądanym obiektem zwaśnionych rodów czarodziejów. Chcą pojmać go i wystawić do „Gry”, która nie jest niczym innym, jak morderczym turniejem. Jednak Jack otoczony jest magicznymi istotami, które zrobią wszystko, by chłopak nie wpadł w ręce żadnego z rodów. Wkrótce rozpoczyna szkolenie, aby stawić czoło nieprzyjaciołom, gdy po niego przyjdą.


„Dziedzic wojowników” jest osadzony w czasach współczesnych, chociaż niejednokrotnie miałam wrażenie, że zostałam przeniesiona gdzieś do średniowiecza, a wszystko to za sprawą magicznych artefaktów, walk na miecze, tajemniczych czarodziejów czy innych magicznych postaci – guślarzy, wróżek, zaklinaczy.

Z początku trudno było mi odnaleźć się w świecie młodego wojownika. Autorka zrzuciła bombę w postaci informacji o magicznych istotach i bohaterach. Czułam się jak przy tworzeniu karty postaci w jakiejś grze RPG. Brakowało tylko dodatkowych bonusów za wybór danej profesji ;) Aż normalnie zastanawiałam się czy nie robić sobie notatek. Ostatecznie zaznaczyłam tylko stronę, gdzie autorka skrupulatnie opisała czym są czarodzieje, guślarze, wróżki itd.

Pani Wiliams Chima wykreowała bardzo ciekawych bohaterów. Każdemu z nich nadała jakąś charakterystyczną osobowość, przez co nie odniosłam wrażenia, że wszystko kręci się tylko i wyłącznie wokół młodego dziedzica. Dużo uwagi poświęcono także dwójce jego przyjaciół – Willowi i Fitchowi, którzy za wszelką cenę chcieli brać udział w magicznych wydarzeniach. Jednak muszę przyznać, że żadna z postaci jakoś specjalnie do mnie nie przemówiła.

Kiedy zaczynało mi się wydawać, że fabuła jest schematyczna, akcja przybierała niespodziewany obrót. Autorka niejednokrotnie mnie zaskoczyła. Oczywiście - pojawiają się w tu elementy, które już wcześniej były gdzieś użyte, ale przy takiej ilości książek, która została wypuszczona, jest to nieuniknione. Cała opowieść jest spójna i przyjemnie się ją czyta. Język, który został wykorzystany do przekazania tej historii jak najbardziej pasuje do klimatu w niej panującego. Wprowadzona została narracja trzecioosobowa, przez co niektórych rzeczy możemy się domyśleć jeszcze przed tym, nim dowie się o nich bohater. Akcja książki toczy się bardzo szybko. Jest kilka dużych przeskoków czasowych, które moim zdaniem były bardzo dobrym zabiegiem - gdyby ich nie było, niektóre sytuacje mogłyby się zacząć dłużyć.

Nie mogę nie wspomnieć o świetnej oprawie „Dziedzica wojowników”. Już na pierwszy rzut oka widać, że książka jest magiczna. Na okładce widnieje miecz – Pogromca Cieni, który towarzyszył młodemu wojownikowi od pierwszych dni jego „nowego życia”. Niestety, jedna rzecz mi się nie spodobała, a mianowicie chodzi o opis, który znajduje się z tyłu książki. Sądzę, że zdradza zbyt wiele. Krótszy i bardziej tajemniczy opis na pewno byłby korzystniejszy.

Swoją przygodę z książką „Dziedzic wojowników” uważam za bardzo udaną. Początek był trudny, ale kiedy zbliżałam się ku końcowi historii było mi smutno. Nie spodziewałam się takiego zakończenia. Już nie mogę doczekać się drugiego tomu z tej serii!

Polecam książkę wszystkim fanom magicznych opowieści i nie tylko. „Dziedzic wojowników”, to świetna odskocznia od codzienności, bez względu na wiek czy płeć.


Autor: Cinda Williams Chima
Gatunek: Fantasy
Seria / cykl wydawniczy: Kroniki Dziedziców, tom 1
Wydawnictwo: Galeria Książki
Liczba stron: 448

Zobacz także:

5 komentarze

  1. Jakoś nie mogę się przekonać do fantasy pisanego przez kobiety. Chyba tylko do Kossakowskiej czasami zdarza mi się wrócić.

    OdpowiedzUsuń
  2. Uwielbiam serię autorki, choć przeczytałam zaledwie dwa tomy "Siedmiu królestw" jestem pewna, że po tą też sięgnę :)

    Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  3. Powieść rzeczywiście fajna, ale nawet nie w połowie tak jak poprzednia seria autorki =)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wygląda na to, że muszę zapoznać się z tą poprzednią serią :D

      Usuń