Recenzja książki "Żywe Trupy. Droga do Woodbury"

06 kwietnia

Po zapoznaniu się z pierwszą częścią, zatytułowaną "Narodziny Gubernatora", wstyd byłoby nie sięgnąć po kontynuację. Jednakowoż, "Drogi do Woodbury" nie można pełnoprawnie uznać za ciąg dalszy. Przynajmniej nie w dosłownym znaczeniu, bowiem tu historia opowiada zupełnie o kimś innym, choć pojawiają się również postacie z tomu pierwszego.

Świat opanowany przez zombie. Garstka pozostałych przy życiu ludzi codziennie staje oko w oko ze swoim strachem. Nikt nie może czuć się bezpieczny. Na każdym rogu czai się śmierć. Tysiące trupów błąka się po ulicach w poszukiwaniu pożywienia. Ludzkiego mięsa. Plotki, jakoby zombiaki zjadały jedynie mózgi są przesadzone. One lubią wszystko, co się rusza i jeszcze nie gnije. Znów kłamstwo. Nie musi się wcale ruszać - może to nawet lepiej, bo nie trzeba za tym gonić.


"Życie boli bardziej niż śmierć"
                         Jim Morrison

Tak. Podobnie jak w części pierwszej "Żywych Trupów", tu również znaleźć można kilka klimatycznych cytatów. A ten powyższy jest już na samym wstępie. I trudno tu się nie zgodzić z tym stwierdzeniem, bowiem bohaterom ciężko jest przeżyć w zaistniałych okolicznościach. Zapewne mniej problematyczną i mniej bolesną byłaby śmierć właśnie. Wystarczy po prostu przestać uciekać. Pogodzić się ze swoim losem, zatrzymać się i czekać na to, co nieuniknione - skonsumowanie przez zombie lub, co może i jeszcze gorsze - zostanie jednym z nich. Ale nie! Zawsze trafi się grupka uciekinierów, która za wygraną nie da i będzie uciekać do końca świata i o jeden dzień dłużej. Pie*rzyć system! Zjeść się nie damy!

W ten oto sposób czytelnikowi przedstawieni zostają ludzie, którzy utworzyli małą społeczność wygnańców i podróżują razem po Atlancie. Jedną z nich jest Lilly Caul - młoda i nieco lękliwa dziewczyna, która nie przeżyłaby zbyt długo na tym padole łez bez pomocy innych. Zawsze może liczyć na Josha, potężnie zbudowanego Afroamerykanina, który wspiera ją pomimo przeciwności losu. Uchodźcy rozbijają obozowisko na rozległej polanie wśród drzew, myśląc iż będą mogli w spokoju odpocząć od codziennych trudów. Niestety, nie na długo, gdyż wkrótce - nawiasem mówiąc, w najmniej odpowiednim momencie - pojawia się horda żywych trupów. Krew, krzyk, flaki i śmierć niewinnych osób. W tym i również dzieci... Ciąg wydarzeń związanych z tym właśnie faktem przedkłada się w końcu na to, iż... Lilly, Josh oraz kilka innych osób opuszczają obóz. W zorganizowanym pośpiechu.

Tak też zaczyna się ich wspólna przygoda. Po drodze napotkają wszelakie problemy, trochę jęczących i wygłodniałych truposzy, ale przede wszystkim - nieco lepiej się wszyscy poznają. W "Drodze do Woodbury" fabuła bowiem ponownie skupia się na ludzkich zachowaniach, psychice, a co za tym idzie - również i zmianach. Tych na lepsze i tych na gorsze. Choć trzeba przyznać, że tych złych jest tu znacznie więcej. Nie ma się jednak czemu dziwić. Spróbujcie sami choć przez kilka godzin wytrzymać z bandą śmierdzących i jęczących trupów, które wyłaniają się niemal na każdym zakręcie. Sami byście ześwirowali...
No co, może nie mam racji?


WITAMY 
W WOODBURY
1102 MIESZKAŃCÓW

Po różnych perypetiach bohaterowie trafiają do mieściny zwanej Woodbury, która czasy świetności ma już jednak za sobą. Liczba mieszkańców skurczyła się do zaledwie kilkudziesięciu osób, ale nie powstrzymuje ich to od dalszej egzystencji. Ludzie tu przebywający utworzyli w miarę zorganizowaną społeczność. Jest  pożywienie i broń - nieodłączny element świata opanowanego przez chodzące trupy. Co jednak najważniejsze - mieszkańcy są bezpieczni za murem, który postawili własnymi rękoma i który w dalszym ciągu rozbudowują. Woodbury ma perspektywy, życie w tym miejscu jakoś się toczy. Może nie jest najlepiej, ale Lilly i Josh postanawiają przysiąść tu na jakiś czas. Odetchnąć i nabrać sił do dalszej drogi. Im dłużej jednak zostają, tym więcej złego ich tu spotka... Okazuje się bowiem, że miasto skrywa w sobie niejedną mroczną tajemnicę, za którą nieodmiennie stoi przywódca - Gubernator Philip Blake, którego postać przedstawiona została w tomie poprzednim.

Książka prezentuje się bardzo dobrze, tak jak miało to miejsce w przypadku części pierwszej. Tu natomiast nieco na jakości ucierpiał papier, przez co wydanie mocno różni się od tamtego. Nie ma jednak podstaw do zbytniego narzekania, bowiem zdecydowana większość książek na rynku używa do produkcji tego typu kartek. Troszkę szkoda jedynie poprzez fakt, iż oba tomy na półce nieco od siebie odbiegają i nie tworzą spójnej całości. Ale to już takie trochę malkontenctwo. Co trzeba zaliczyć na ogromny plus? Redakcja. O ile w przypadku "Narodzin Gubernatora" błędy raziły w oczy na niemal każdej stronie, o tyle tu jest ich zdecydowanie znikoma ilość, choć się zdarzają (zauważam takie rzeczy niestety - choroba zawodowa/ czyt. redaktor). No i dodatkowo - dziwna sprawa w postaci "rozstrzelenia" poszczególnych wyrazów. Początkowo myślałem, że to zabieg celowy, jednakowoż w trakcie lektury wyłapywałem całkowicie losowe słowa. Wyglądało to mianowicie tak: "n a d c i ą g a j ą c e g o", "ery s p a l i n o w e j"... D l a c z e g o? - pytam. 

Kirkman i Bonansinga (już nawet nie muszę sprawdzać czy poprawnie zapisuję jego nazwisko!) po raz drugi udowodnili mi, że mam powody do plucia sobie w brodę, iż nie czytałem komiksów i nie oglądałem serialu "The Walking Dead". Postaram się to nadrobić, gdyż książki bardzo mi się podobały. Może i nawet polubiłem trochę zombie... Chociaż nie! Jak w ogóle można lubić zombie? Przecież śmierdzą i chcą nas zjeść... No dobra, ale może bardziej przekonałem się, iż tematyka żywych trupów nie zawsze musi być przewidywalna, nudna i skupiająca się jedynie na fruwających flakach. No dobra, tu też są fruwające flaki. Ale jest też zdecydowanie więcej ciekawszych elementów, jak chociażby fabuła, zmiany zachodzące w bohaterach i... wiele wiele innych nie śmierdzących jeszcze trupami rzeczy.

Mam nadzieję, że będzie tom kolejny. Tyle jeszcze mózgów do zjedzenia :)




Autor: Robert Kirkman, Jay Bonansinga
Gatunek: Horror
Seria / cykl wydawniczy: Żywe Trupy, tom 2
Wydawnictwo: Sine Qua Non
Liczba stron: 320
Ocena: 8/10


Recenzja bierze udział w wyzwaniu "Czytam fantastykę".

P.S. Tak czysto kontrolnie spytam. Czy byłby ktoś chętny na konkurs z nagrodami w postaci dylogii "Żywych Trupów"? Nic nie obiecujemy, ale chcemy się zorientować ;)

P.P.S. Ilustracje tu zamieszczone są mojego autorstwa :) Miałem wenę. Może komuś się spodoba :)

Zobacz także:

26 comments

  1. Bardzo fajna recenzja. Gdy skończę kilka książek, które zaplanowałem przeczytać może sięgnę po tę. :) Na konkurs zawsze jestem chętny :D A co do rysunków - świetne! Bardzo mi się podobają, szczególnie ten pierwszy! :))

    Pozdrawiam,

    [http://ksiazkowy-chaos.blogspot.com/]
    Ps. Zapraszam do odpowiedzi na pytanie w najnowszym poście na moim blogu :))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki :) Polecam serdecznie, a być może będzie okazja zdobyć je w konkursie :) Jak mówiłem - nic obiecać na razie nie możemy :) Fajnie, że podobają się ilustracje, czasami lubię dać od siebie coś więcej, niż tylko słowa :P

      Pozdrawiam również!

      Usuń
  2. Odpowiedzi
    1. Fajnie :) Na razie trwa u nas jeszcze Konkurs Tygrysi :) Tak więc zapraszamy! Szczegóły w zakładce "Konkurs!", bądź w banerze w prawym górnym rogu ;)

      Usuń
  3. Ja swoje egzemplarze mam więc na konkurs się nie piszę ;) świetna recenzja, świetne rysunki, gratuluję ! ;)
    Ps. Zamieściłam link do high five pod postem Zuz nie wiem czy widzieliście bo nie było odzewu ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. OK ;) Wielkie dzięki :) Starałem się :P No dobra, rysunki to był nagły impuls i rysowałem to zaledwie kilka minut... Przyznaję się bez bicia :D

      Twój ranking został już dopisany ;) Na przyszłość bardzo prosimy o nie wrzucanie linków do konkretnego posta, ale do zakładki ogólnej od High Five, o tu: http://recenzjum.blogspot.com/p/high-five_17.html

      Bo nam się wtedy wszystko gubi, a tak jest względny porządek ;)

      Pozdrawiam!

      Usuń
  4. To nie moja tematyka. Wszystko zniosę, ale nie mogę znieść zombie i tym podobnych istot. :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ale one przecież nie gryzą :)

      No dobra... Może jednak troszeczkę :P

      Usuń
  5. Książki wydają sie ciekawe, ja o serialu i komiksie usłyszałam dopiero po wydaniu książki, więc nie tak dawno. Nie wiem jednak, czy sięgnę. :)
    Muszę też dodać, że świetne obrazki :D Mózg, mnie urzekł. Na prawdę ładnie (u ile można tak powiedzieć o zombie):)


    Pozdrawiam.

    PS w konkursie spróbowałabym sił, gdyby się pojawił. :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja myślę, że warto sięgnąć ;) Najwyżej się zawiedziesz, ale przynajmniej będziesz wiedziała o co ten szum ;)

      Dzięki za dobre słowa :P Nie wiem czy można powiedzieć, iż zombie są ładne... No, ale mimo wszystko - myślę, że te szkice wyszły całkiem fajnie :P Teraz tak patrzę, że ten drugi rysunek mało wyraźny... Ale już trudno :)

      Pozdrawiam! ;)

      Usuń
  6. Chętnie sięgnę, "Żywe Trupy" ostatnio strasznie mnie zainteresowały :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Fajnie, ja z chęcią przeczytałbym kolejną książkę z tej serii, o ile jakieś jeszcze wyjdą :)

      Usuń
  7. Słyszałam wiele świetnych opinii o serialu "The Walking Dead", nawet mój brat go ogląda. Myślę, że pierwsza część oraz druga będą idealnym prezentem dla niego. Choć muszę przyznać, że szalenie ciągnie mnie do tych książek. ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja natomiast dopiero zaczynam swoją przygodę z serialem :) Komiksu chyba jednak czytać nie będę. Po pierwsze - za dużo wyszło już tomów, po drugie - widziałem, że te komiksy są czarno-białe, a takich to niestety nie lubię :(

      Myślę, że na książkach się nie zawiedziesz ;)

      Usuń
  8. do tej pory widdziałem wszystkie odcinki serialu, z książkami i komiksem nie miałem okazji się zapoznać.
    bardzo fajne rysunki :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Warto oglądać serial? Same dobre opinie, ale muszę przyznać, że po odcinku pierwszym mam mieszane odczucia... Trochę trąci mi to wszystko taką tanią sztucznością... Mam nadzieję, że nie obrażę żadnego fana, no ale cóż...

      Dzięki za dobre słowa ;)

      Usuń
    2. Wiesz co, pierwszy sezon jest moim skromnym zdaniem najlepszy, w drugim mało się dzieje, w trzecim początek mi się podobał, a później zrobiła się taka obyczajówka. Na pocieszenie powiem, że po finale obecnego sezonu mam wielkie nadzieje na kolejny - podobało mi się zakończenie, choć nie było mocnym cliffhangerem...

      Usuń
    3. No, to zobaczymy... Postaram się oglądać dalej, jeśli czas pozwoli ;) Dzięki za odpowiedź!

      Usuń
  9. Nawet nie myślałam, że może to być tak ciekawa ksiażka - zachęciłeś mnie niesamowicie do lektury "Walking Dead". :)
    P.S. Konkurs? Czemu nie? Jeśli będzie to może popróbuję swoich sił.:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Książki bardzo interesujące, choć większą tajemniczością cechował się tom pierwszy :P

      Dobrze znać wasze opinie o konkursie, pomyślimy więc o zorganizowaniu ;)

      Usuń
  10. I kolejna recenzja dodana do Twojego konta :)
    pozdrawiam serdecznie :)

    OdpowiedzUsuń
  11. Hmm... Zastanawiam się, czy warto zaczynać całą przygodę The Walking Dead od tej strony. Przyznam, że komiksów jeszcze nie zacząłem, ale kilka pierwszych tomów czeka na mój wolny czas. Serial jest nudny, ale obejrzałem na razie wszystko.
    Książki jeszcze nie mam, ale przyznam, że ostatnio planowałem zakup.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja zacząłem właśnie od książek :) I spodobało mi się :) Tematyka zombie występuje również w książce "Przegląd końca świata FEED", którą gorąco polecam. W moim mniemaniu jeszcze lepsza :P

      W każdym razie - komiksy niezbyt mnie zachęciły. Jestem estetą i czarno-białych komiksów nie przetrawiam ;/

      Jeśli zastanawiasz się nad sięgnięciem po książki "Żywe Trupy", to obserwuj nas na bieżąco ;) Na razie trwa u nas jeden konkurs (do udziału zapraszamy!), a później być może wystartujemy z kolejnym ;)

      Pozdrawiam

      Usuń
  12. Co do jakości kartek to akurat się nie wypowadałam. Ale trudno nie zauważyć, ze jakość kartek nie wpływa na prezentację książek na półce (chyba ze ktoś ustawia je kartkami do "publiczności :P) natomiast nie mogę się zgodzić z tym, ze szata graficzna jednej książki różni się od drugiej - faktycznie zastosowano inną kolorystykę ale zachowano styl grafiki, dzięki temu książki prezentują się obok siebie na półce bardzo dobrze :)
    Pozdrawiam! :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dla niektórych jakość papieru ma znaczenie, choć mi akurat nie robi to zbytniej różnicy ;)Odnoszę wrażenie, że źle mnie zrozumiałaś... Nie chodziło mi o to, że książki na półce odbiegają od siebie z powodu innych kartek, ale z uwagi na inny format. Pragnę zauważyć, że tom drugi jest nieco wyższy i szerszy niż ten poprzedni ;) No i nawet inne ustawienie logotypu, co zarzucało sporo ludzi. Zwracam uwagę na tego typu sprawy. No i nie mówię wcale, iż książki prezentują się źle :) Mi się podobają grafiki Roberta Sienickiego, no ale to już również kwestia gustu ;)
      Pozdrawiam ;)

      Usuń

Łączna liczba wyświetleń