Recenzja książki “Requiem”
18 kwietnia
Uwaga, osoby, które nie zapoznały się z poprzednimi częściami nie
powinny czytać tej recenzji, gdyż znajdują się w niej pewne spoilery, a przez
to odbierzecie sobie przyjemność poznawania tej trylogii.
Z twórczością Lauren Oliver po raz pierwszy spotkałam się czytając
rewelacyjne „7 razy dziś”. Następnie, gdy usłyszałam o [Delirium], od razu wiedziałam,
że jest to książka dla mnie. [Pandemonium] również mnie zachwyciło i po jej
zakończeniu nie mogłam doczekać się finału tej trylogii…
„Jak ktoś może mieć
taką moc,
by sprawić, że drugi człowiek rozpada się na tysiąc kawałków
albo doświadcza uczucia pełni?”
by sprawić, że drugi człowiek rozpada się na tysiąc kawałków
albo doświadcza uczucia pełni?”
Akcja [Requiem] zaczyna się niedługo po zakończeniu poprzedniego tomu.
Lena w dalszym ciągu działa na rzecz Ruchu Oporu, który coraz bardziej się
rozrasta. U boku dziewczyny wiernie stoi Julian, który zrezygnował ze swojego
dotychczasowego życia na rzecz [miłości] do niej. Ona natomiast od chwili, gdy
zobaczyła Aleksa, jest całkowicie rozdarta miedzy dawną, a nową [miłością]. Do
tego dochodzi nieunikniona rewolucja i trudna walka o przetrwanie w głuszy,
która przestała już być azylem Odmieńców…
Tymczasem Hana, była najlepsza przyjaciółka Leny, jest już po zabiegu i
małymi krokami wkracza w bezpieczne, pozbawione miłości życie. Wkrótce ma
zostać żoną nowego burmistrza Portland, wieść idealne życie i dawać przykład
innym, jednak nie wszystko jest takie „perfekcyjne”. W nowym życiu Hany znalazło się
miejsce na przebłyski, których nie powinna mieć…
Muszę przyznać, że [Requiem]
czytałam jednych tchem i pozostawiło we mnie pewien niedosyt. Zakończenie ani trochę
nie przypadło mi do gustu, czuję się nawet lekko zawiedziona. Jednocześnie chciałabym, aby ta seria się nie kończyła, a z drugiej strony pragnęłabym poznać konkretne
zakończenie, a nie snuć jedynie domysły.
Bardzo podobało mi się to, jak w tej części pani Lauren Oliver
wykreowała postać Leny. Od [Delirium] ta bohaterka bardzo się zmieniła, od
skromnej, wystraszonej dziewczyny, przez narwaną buntowniczkę, aż do dojrzałej członkini
Ruchu Oporu.
W tym tomie nie znajdziemy już rozdziałów przedstawiających przeszłość
i teraźniejszość, ale dwa punkty widzenia. Raz Leny, a raz Hany. Jest to bardzo
fajny zabieg i autorka ma ode mnie za to wielki plus. Do tej pory ukazany był
tylko sposób widzenia Odmieńców, z góry było założone, że ich tok myślenia jest
prawidłowy. Teraz przyszła pora wysłuchać co mają na ten temat do powiedzenia Wyleczeni. Może miłość faktycznie zabija?
„Amor deliria nervosa
to nie jest choroba miłości.
To choroba egoizmu.”
Język, którym posługuje się autorka, jest prosty, przemawia do głębi duszy czytelnika i rewelacyjnie oddaje emocje oraz nastrój książki. Jak już
wcześniej wspominałam - narracja jest dwutorowa, co świetnie odbiło się na
przedstawieniu nowego punktu widzenia dotyczącego miłości. Moim zdaniem, tę książkę czyta się bardzo przyjemnie i szybko, nie sprawia żadnych trudności.
Oczywiście, jak to ze mną bywa, muszę powiedzieć coś o oprawie książki.
Wydawnictwo Otwarte, a zwłaszcza książki z Moondriva, słyną ze wspaniałych
okładek. Czasami nawet znacznie lepszych, niż oryginalne. Tym razem również nie
było inaczej. Grafika oddaje nastrój, w którym utrzymane jest [Requiem],
jednocześnie idealnie pasując do poprzednich części.
Jest mi strasznie przykro, że to już koniec trylogii [Delirium]. Mam
nadzieję, że w Polsce zostaną wydane „A delirium Story”, czyli książki
opowiadające historie poszczególnych bohaterów, takich jak Annabel, Hana, czy Raven.
„To właśnie robią
ludzie w tym chaotycznym świecie,
świecie wolności i wyboru:
świecie wolności i wyboru:
odchodzą, kiedy chcą.”
[Delirium], [Pandemonium] i [Requiem] są takimi książkami, które można
polecić wszystkim. Niosą pewien przekaz i skłaniają do głębszych refleksji nad
czymś tak codziennym jak [miłość]. Jest to naprawdę piękna historia, która na
zawsze pozostanie ze mną. Z pewnością nie raz jeszcze wrócę do tej wspaniałej
serii.
Autor: Lauren
Olivier
Seria/cykl wydawniczy: Delirium tom 3
Gatunek: Fantasy/Science-fiction
Wydawnictwo:
Wydawnictwo Otwarte
Liczba stron: 392
Liczba stron: 392
17 comments
Oj trylogia Delirium - co tu dużo mówić - uwielbiam, a nawet kocham! Mi zakończenie przypadło do gustu - było inne, ciekawe i oryginalne :3 I tak jak ty mam nadzieję, że wydadzą w Polsce krótkie historie Delirium, moja kolekcja byłaby pełna :3
OdpowiedzUsuńObyśmy nie musiały długo czekać :)
Usuńzgadzam się z całą recenzją (włącznie z wybranymi cytatami), a zwłaszcza z akapitem o zakończeniu. ja jednak "Requiem" oceniłam na 10/10. mogło być lepiej, ale czy zmienia to fakt, że to jedna z najlepszych przeczytanych przeze mnie książek?:>
OdpowiedzUsuńJa nie wystawiłam maksymalnej oceny właśnie przez to zakończenie :)
UsuńJeszcze z żadną z części się nie zapoznałam, choć dwie czekają na półce... :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam.
Nie ma co zwlekać! :)
UsuńNie czytałam jeszcze nawet pierwszej części, ale już mam ochotę na całą trylogię. :)
OdpowiedzUsuńWcale się Tobie nie dziwię :) Trylogia "Delirium" jest świetna!
UsuńNo cóż moim zdaniem książka jest tak samo beznadziejna jak poprzednie części ale każdy ma swoje zdanie ;)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam :)
Dokładnie, każdy lubi co innego ;)
UsuńO tak, sama chętnie przeczytałabym historie ze świata Delirium. Ja, jeśli chodzi o Requiem, to nie mogę przeżyć zakończenia. Może u innego pisarza, w innej książce otwarty koniec byłby okej, ale u Oliver... Brakowało mi tej wyrazistości, która towarzyszyła przez całą trylogię. Mimo tego, nadal zaliczam Delirium do ulubionych serii. Teraz zacieram ręce w oczekiwaniu na serial ;D
OdpowiedzUsuńMam tak samo! :) Wiadomo już kiedy wychodzi serial?:) Nie podoba mi się, że Emma Roberts będzie grała Lenę...
UsuńSeria bardzo mi się podobała, ale zawiodłam się na ostatnim tomie. Czekałam na jakieś wielkie "wow", którego w moim przypadku nie było :)
OdpowiedzUsuńMoim zdaniem było sporo takich małych "wow"... ale zabrakło właśnie tego wielkiego "wow", wydaje mi się, że to przez te otwarte zakończenie...
UsuńMoim zdaniem to najsłabsza cześć i po tym co autorka pokazała w "Pandemonium" spodziewałam się o wiele więcej
OdpowiedzUsuńMi i tak zawsze najbliższa sercu będzie pierwsza część :)
UsuńZgadzam się z wami najlepsza jest pierwsza część. A poza tym zawsze część pierwsza jest najlepsza, a ostatnia najsmutniejsza, najgorsza, bo wiemy że się już kończy i będziemy mieli niedosyt. Polecam tę trylogię, Jednym słowem świetna.
OdpowiedzUsuń