Recenzja książki “Requiem”

4/18/2013


[Requiem] jest ostatnim tomem bestsellerowej trylogii  [Delirium]. Lauren Oliver stworzyła świat, w którym miłość jest uczuciem zakazanym, uznawanym za najgorszą chorobę. Gdzie ludzie muszą walczyć o prawo do [miłości]…

Uwaga, osoby, które nie zapoznały się z poprzednimi częściami nie powinny czytać tej recenzji, gdyż znajdują się w niej pewne spoilery, a przez to odbierzecie sobie przyjemność poznawania tej trylogii.

Z twórczością Lauren Oliver po raz pierwszy spotkałam się czytając rewelacyjne „7 razy dziś”. Następnie, gdy usłyszałam o [Delirium], od razu wiedziałam, że jest to książka dla mnie. [Pandemonium] również mnie zachwyciło i po jej zakończeniu nie mogłam doczekać się finału tej trylogii…

„Jak ktoś może mieć taką moc, 
by sprawić, że drugi człowiek rozpada się na tysiąc kawałków
 albo doświadcza uczucia pełni?”

Akcja [Requiem] zaczyna się niedługo po zakończeniu poprzedniego tomu. Lena w dalszym ciągu działa na rzecz Ruchu Oporu, który coraz bardziej się rozrasta. U boku dziewczyny wiernie stoi Julian, który zrezygnował ze swojego dotychczasowego życia na rzecz [miłości] do niej. Ona natomiast od chwili, gdy zobaczyła Aleksa, jest całkowicie rozdarta miedzy dawną, a nową [miłością]. Do tego dochodzi nieunikniona rewolucja i trudna walka o przetrwanie w głuszy, która przestała już być azylem Odmieńców…

Tymczasem Hana, była najlepsza przyjaciółka Leny, jest już po zabiegu i małymi krokami wkracza w bezpieczne, pozbawione miłości życie. Wkrótce ma zostać żoną nowego burmistrza Portland, wieść idealne życie i dawać przykład innym, jednak nie wszystko jest takie „perfekcyjne”. W nowym życiu Hany znalazło się miejsce na przebłyski, których nie powinna mieć…

Muszę przyznać, że [Requiem] czytałam jednych tchem i pozostawiło we mnie pewien niedosyt. Zakończenie ani trochę nie przypadło mi do gustu, czuję się nawet lekko zawiedziona. Jednocześnie chciałabym, aby ta seria się nie kończyła, a z drugiej strony pragnęłabym poznać konkretne zakończenie, a nie snuć jedynie domysły.

Bardzo podobało mi się to, jak w tej części pani Lauren Oliver wykreowała postać Leny. Od [Delirium] ta bohaterka bardzo się zmieniła, od skromnej, wystraszonej dziewczyny, przez narwaną buntowniczkę, aż do dojrzałej członkini Ruchu Oporu.

W tym tomie nie znajdziemy już rozdziałów przedstawiających przeszłość i teraźniejszość, ale dwa punkty widzenia. Raz Leny, a raz Hany. Jest to bardzo fajny zabieg i autorka ma ode mnie za to wielki plus. Do tej pory ukazany był tylko sposób widzenia Odmieńców, z góry było założone, że ich tok myślenia jest prawidłowy. Teraz przyszła pora wysłuchać co mają na ten temat do powiedzenia Wyleczeni. Może miłość faktycznie zabija?

„Amor deliria nervosa to nie jest choroba miłości.

To choroba egoizmu.”

Język, którym posługuje się autorka, jest prosty, przemawia do głębi duszy czytelnika i rewelacyjnie oddaje emocje oraz nastrój książki. Jak już wcześniej wspominałam - narracja jest dwutorowa, co świetnie odbiło się na przedstawieniu nowego punktu widzenia dotyczącego miłości. Moim zdaniem, tę książkę czyta się bardzo przyjemnie i szybko, nie sprawia żadnych trudności.

Oczywiście, jak to ze mną bywa, muszę powiedzieć coś o oprawie książki. Wydawnictwo Otwarte, a zwłaszcza książki z Moondriva, słyną ze wspaniałych okładek. Czasami nawet znacznie lepszych, niż oryginalne. Tym razem również nie było inaczej. Grafika oddaje nastrój, w którym utrzymane jest [Requiem], jednocześnie idealnie pasując do poprzednich części.

Jest mi strasznie przykro, że to już koniec trylogii [Delirium]. Mam nadzieję, że w Polsce zostaną wydane „A delirium Story”, czyli książki opowiadające historie poszczególnych bohaterów, takich jak Annabel, Hana, czy Raven.

„To właśnie robią ludzie w tym chaotycznym świecie, 
świecie wolności i wyboru:

odchodzą, kiedy chcą.”

[Delirium], [Pandemonium] i [Requiem] są takimi książkami, które można polecić wszystkim. Niosą pewien przekaz i skłaniają do głębszych refleksji nad czymś tak codziennym jak [miłość]. Jest to naprawdę piękna historia, która na zawsze pozostanie ze mną. Z pewnością nie raz jeszcze wrócę do tej wspaniałej serii.

Autor: Lauren Olivier
Seria/cykl wydawniczy: Delirium tom 3
Gatunek: Fantasy/Science-fiction
Wydawnictwo: Wydawnictwo Otwarte
Liczba stron: 392

Zobacz także:

17 komentarze

  1. Oj trylogia Delirium - co tu dużo mówić - uwielbiam, a nawet kocham! Mi zakończenie przypadło do gustu - było inne, ciekawe i oryginalne :3 I tak jak ty mam nadzieję, że wydadzą w Polsce krótkie historie Delirium, moja kolekcja byłaby pełna :3

    OdpowiedzUsuń
  2. zgadzam się z całą recenzją (włącznie z wybranymi cytatami), a zwłaszcza z akapitem o zakończeniu. ja jednak "Requiem" oceniłam na 10/10. mogło być lepiej, ale czy zmienia to fakt, że to jedna z najlepszych przeczytanych przeze mnie książek?:>

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja nie wystawiłam maksymalnej oceny właśnie przez to zakończenie :)

      Usuń
  3. Jeszcze z żadną z części się nie zapoznałam, choć dwie czekają na półce... :)

    Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  4. Nie czytałam jeszcze nawet pierwszej części, ale już mam ochotę na całą trylogię. :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wcale się Tobie nie dziwię :) Trylogia "Delirium" jest świetna!

      Usuń
  5. No cóż moim zdaniem książka jest tak samo beznadziejna jak poprzednie części ale każdy ma swoje zdanie ;)
    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  6. O tak, sama chętnie przeczytałabym historie ze świata Delirium. Ja, jeśli chodzi o Requiem, to nie mogę przeżyć zakończenia. Może u innego pisarza, w innej książce otwarty koniec byłby okej, ale u Oliver... Brakowało mi tej wyrazistości, która towarzyszyła przez całą trylogię. Mimo tego, nadal zaliczam Delirium do ulubionych serii. Teraz zacieram ręce w oczekiwaniu na serial ;D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mam tak samo! :) Wiadomo już kiedy wychodzi serial?:) Nie podoba mi się, że Emma Roberts będzie grała Lenę...

      Usuń
  7. Seria bardzo mi się podobała, ale zawiodłam się na ostatnim tomie. Czekałam na jakieś wielkie "wow", którego w moim przypadku nie było :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Moim zdaniem było sporo takich małych "wow"... ale zabrakło właśnie tego wielkiego "wow", wydaje mi się, że to przez te otwarte zakończenie...

      Usuń
  8. Moim zdaniem to najsłabsza cześć i po tym co autorka pokazała w "Pandemonium" spodziewałam się o wiele więcej

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mi i tak zawsze najbliższa sercu będzie pierwsza część :)

      Usuń
  9. Zgadzam się z wami najlepsza jest pierwsza część. A poza tym zawsze część pierwsza jest najlepsza, a ostatnia najsmutniejsza, najgorsza, bo wiemy że się już kończy i będziemy mieli niedosyt. Polecam tę trylogię, Jednym słowem świetna.

    OdpowiedzUsuń