­

Recenzja Fantasy Komiks t.20

26 marca

Jako, iż nie tak dawno temu na niniejszym blogu pojawił się wpis zatytułowany: "Recenzja lub może raczej artykuł, bądź rekomendacja Fantasy Komiks", postanowiłem kontynuować, com zaczął. Innymi słowy - mam zamiar recenzować każdy kolejny zeszyt, który ujrzy światło dzienne. 


A dlaczego? Bo nie chciałbym, oj nie chciałbym, aby pismo upadło. W dzisiejszych czasach na polskim rynku nie mają łatwo ani komiksy, ani czasopisma... FK zdobył moją sympatię i czytuję go od samego początku, ale nie będę dłużej rozwodzić się na ten temat -  więcej szczegółów poznacie po kliknięciu w powyższy link.

Z tego miejsca, jeśli to czytacie - chciałbym zaprosić każdego, kto choć trochę interesuje się komiksami, do przyjrzenia się bliżej akcji "Cała Polska pisze o komiksach", nad którą obejmujemy patronat :)

Powróćmy więc do omawianego dziś komiksu, czyli tomu 20 Fantasy Komiks. Co pierwsze rzuca się w oczy? Jak zwykle - okładka, rzecz jasna. Odnośnie szaty graficznej cyklu FK, to nie ma tu co dłużej nad tym debatować. Każda okładka jest świetna! Bowiem każda pochodzi z jednej z komiksowych serii, które zawarte są w tejże antologii. Na szczęście Egmont nie poszedł inną drogą i nie pokusił się na wymyślanie swoich grafik w tym wypadku, co wychodzi tylko i wyłącznie na zdrowie! A jeśli już chodzi o obrazek, który zdobi tom 20, to przedstawia on jedną z postaci cyklu "Zmierzch bogów", zawartą również w niniejszym tomie.

Po zerknięciu na świetną okładkę, otwieramy zeszyt i natrafiamy na komiksową reklamę oraz spis treści, który również jest wykonany estetycznie i raczej nie można mieć mu nic do zarzucenia. Na następnej stronie mieści się strip komiksowy o goblinach, zabawnych zielonych stworkach, zamieszkujących fantastyczną krainę - o ile ktoś nie wie, cóż to za istoty są :) Cykl "Gobliny", którego odcinki zajmują po jednej stronie, jest zdecydowanie jednym z najśmieszniejszych kiedykolwiek publikowanych w FK serii. Osobiście bardzo go lubię, dlatego boleję nad faktem, iż w tomie 20 na samym początku jest tylko jeden odcinek i to wszystko. Czasem zdarzało się i tak, że w numerach FK w ogóle goblinów nie było... To były ciężkie czasy. Chlip... Poza tym w FK 20 brak pozostałych humorystycznych serii również. Jedna strona z Goblinami na początku, i to niestety wszystko.

Ale co poza tym? W niniejszym numerze FK zdecydowano się na kontynuację trzech serii, jak to jest zazwyczaj. A były to, kolejno: Samuraj, Bracia krwi; Zmierzch bogów, Ragnarok oraz  Łowcy smoków, Brisken cz.1.

Cykl o samuraju, imieniem Takeo, ciągnie się już od tomu 02, czyli naprawdę kawał czasu. O ile na początku wydawał mi się bardzo ciekawy, o tyle - im dalej w las - tym mniej mi się podoba. Nie interesuję się w zbyt wielkim stopniu dalekim wschodem, ale samuraje zawsze wydawali mi się postaciami intrygującymi, jednakowoż ten cykl komiksowy z odcinka na odcinek coraz mniej mnie wciąga. Niestety. W tej części główny bohater razem ze swym wiernym mnichem muszą zakraść się do rezydencji miejscowego wielmoży. Nie robią tego dla przyjemności, ale dlatego, iż zmusiła ich Yakuza, przetrzymująca w niewoli brata Takeo. Przy okazji główny bohater szuka również pewnej dziewczyny, w której to się zakochał.

Następnie poczytać można już szóstą część Zmierzchu bogów, która jest jednocześnie zwieńczeniem pierwszej serii. Sporo się tu dzieje. Siegfried, jeden z głównych bohaterów, wyrusza wraz z władcą Burgundów, aby w jego imieniu zdobyć rękę pięknej Brunhildy (choć kobieta ta była miłością jego życia...). Loki na czele olbrzymów, potworów i umarłych wkracza do Asgardu, by tam stoczyć ostateczny bój ze znienawidzonym Odynem i resztą bogów. Pierścień Nibelungów cały czas jest w centrum zamieszania i niektórzy zrobią wiele, by go posiąść. Cykl o nordyckich bogach i herosach jest dla mnie jednym z ciekawszych z FK, gdyż sam interesuję się w dużym stopniu mitologią. Mimo, iż to już szósta część, to z niecierpliwością wyczekuję kolejnej.

No, i na koniec: Łowcy smoków. Ta seria komiksów nie jest typowa, bowiem nie opowiada od początku do końca o jednym głównym wątku fabularnym. Tutaj każdy odcinek, to zupełnie inna przygoda. Tym razem akcja toczy się wokół legendarnej już, wspominanej nawet w poprzednich częściach, bitwie na przełęczy Brisken. Okazuje się, że kobiety, które oddają swoje życie w walce ze skrzydlatymi bestiami, nie są wcale wszędzie mile widziane. Sam cesarz pragnie pozbyć się Zakonu Łowczyń i prosi je o przysługę. Mają uratować królestwo, jednak wszystko jest jedynie misternym podstępem władcy i wkrótce wiele kobiet ginie... Komiks jest bardzo popularny na zachodzie, a człowiek, który zilustrował Łowców smoków to Philippe Briones, francuski grafik, który współtworzył animowane filmy Disneya, a w Ameryce zdobył uznanie kontynuacjami historii o superbohaterach. Bardzo fajny pomysł na cykl komiksów, swoją drogą. Nie trzeba znać poprzednich "odcinków", aby móc czerpać radość z czytania. A kolejna część już w następnym tomie FK.

No i właśnie - kolejny tom ma ukazać się 28 maja 2013, więc sporo oczekiwania. Wielka szkoda, że Fantasy Komiks nie utrzymał się jako miesięcznik. W każdym razie. Bardzo serdecznie polecam wszystkim fanom fantastyki, wszystkim fanom komiksu i wszystkim, którzy nie przepadają ani za jednym, ani za drugim. Warto sięgnąć :) Wysoki poziom ilustracji oraz scenariuszy, bardzo dobre wydanie i tłumaczenie. A błędów gramatycznych czy inszych się nie dopatrzyłem lub też nie pamiętam, aby takowe się tam znalazły. Koszt, to jedynie 29,99, zatem nie jest to wygórowana cena. A ile przyjemności z czytania :) Kupuję już od marca 2010 i nie żałuję :)


Autorzy: Różni
Gatunek: Komiks / Fantasy / SF
Seria: Fantasy Komiks, tom 20
Wydawnictwo: Egmont
Ocena: 7/10

Recenzja bierze udział w wyzwaniu "Czytam fantastykę".

Zobacz także:

Łączna liczba wyświetleń

783,123