Recenzja książki "Nowa Ziemia. Świat po wybuchu"
27 lutego
Julianna Baggott, znana też jako Bridget Asher, gdyż taki jest
literacki pseudonim autorki „Nowej Ziemi”. Rozpoznawalna jest głównie z
powieści obyczajowych, wydała także trzy tomiki poezji i książki dla dzieci.
Powieści jej autorstwa ukazały się w ponad pięćdziesięciu zagranicznych
wydawnictwach. Przy czym - pierwsza część trylogii „Świat po wybuchu” – „Nowa
Ziemia” została przetłumaczona na 20 języków i prawa filmowe do niej wykupiła
wytwórnia Fox 2000. Autorka jest również założycielką fundacji „Kids in Need –
Books in Dead”, której celem jest przekazywanie książek dzieciom z ubogich
rodzin.
Bomby nuklearne pogrążyły świat w chaosie. Ziemia uległa zniszczeniu.
Zagładę przetrwali tylko nieliczni. Stali się zmutowani, zdeformowani poprzez
stopienie ze szkłem, metalem, bądź różnymi innymi rzeczami, które towarzyszyły
im na co dzień w dawnym życiu.
Jakimś cudem szesnastoletniej Pressi udało się przeżyć wybuch i żyje
wraz z dziadkiem pośród gruzowiska. Po stracie rodziców to on stał się jej
jedyną rodziną. Wspierają się wzajemnie i robią wszystko, by przetrwać te
trudne czasy. Jedna wiadomość napełnia ich nadzieją - nazywają ją przesłaniem...
"Nasi bracia i
siostry, wiemy, że tu jesteście.
Pewnego dnia wyjdziemy z Kopuły i przyłączymy się do Was w pokoju.
A na razie przyglądamy się wam życzliwie z oddali."
Pewnego dnia wyjdziemy z Kopuły i przyłączymy się do Was w pokoju.
A na razie przyglądamy się wam życzliwie z oddali."
W kopule, miejscu, w którym schronili się nieliczni mieszkańcy Ziemi,
żyje nastoletni Partridge. Dzięki wpływom swojego ojca dane jest mu żyć w
niemal idealnym miejscu. Niestety, ani jego matka, ani brat nie mogą cieszyć
się z nim tym szczęściem - oboje zginęli, a Partridge został sam na sam z ojcem
tyranem. Chłopak, przeczuwając że
karmiony jest kłamstwami, postanawia opuścić kopułę i odszukać odpowiedzi na
liczne pytania, które nie dają mu spokoju.
Na zewnątrz, w zrujnowanym świecie, losy Pressi i Partridge’a
niespodziewanie łączą się. Pisane im było się spotkać. Razem mają szansę
odmienić świat, jednak na drodze staje im wiele przeszkód.
Od początku bardzo polubiłam niewinną Lyde - jedną z czterech
narratorów książki. Na rozdziały opowiadające o jej przeżyciach czekałam
najbardziej. Mam nadzieję, że w kolejnej części jej postać nie zostanie
zepchnięta na dalszy plan. Poza tym, nie mogę pominąć El Capitana i jego brata
Helmuta, którzy skradli moje serce od początku. Ich historia jest bardzo
wzruszająca, wstrzymywałam oddech za każdym razem kiedy mogło im się coś złego
stać.
„Czasami spotykasz
kogoś i wiesz, że o tej chwili Twoje życie zupełnie się zmieni."
Po „Nową Ziemie” chciałam sięgnąć od chwili, gdy zobaczyłam ją w
księgarni na półce z innymi dystopiami czy też autopiami. Gdy w końcu trafiła
do mnie, trochę czasu przeczekała na półce, machając do mnie codziennie i
krzycząc bezgłośnie „czytaj mnie!”. Myślałam o niej ciągle i nie mogłam się
doczekać kiedy się za nią zabiorę. Kiedy to już nastąpiło… czytanie jej szło mi
jak krew z nosa. Bardzo długo nie mogłam się wczuć. Nie odczułam tego „WOW” ani
w trakcie, ani nawet po zakończeniu. Nie wiem czym było to spowodowane... Być
może za dużo od niej wymagałam, naczytałam się recenzji, które wychwalały „Nową
Ziemię” pod niebiosa i efektem tego jest mój lekki zawód?
Akcja stopniowo narastała, a fabuła, pomimo że tematyka apokalipsy
wielokrotnie była poruszana, nie przypominała żadnej książki, którą dotychczas
miałam okazję czytać. Każdy z bohaterów został ciekawie wykreowany i
przemyślany. Niestety sugestywność opisów autorki powodowała, że bardzo szybko
domyślałam się poszczególnych elementów „układanki”. Choć muszę przyznać, że
pewnej rzeczy się nie spodziewałam i z pewnością nigdy w życiu bym na to nie
wpadła. Dopatrzyłam się malutkiego wątku miłosnego, który był miłym odstępstwem
od surowego świata postapokaliptycznego.
Książka podzielona jest na liczne rozdziały, a każdy opowiada o jednej
z czterech osób, która przedstawia historię ze swojego punktu widzenia. Język,
jakim posługuje się autorka jest dosyć prosty i obrazowy. Wielokrotnie została
pokazana brzydota ludzkich ciał czy straszliwych miejsc, a dokładne opisy
tychże zjawisk przyprawiały o prawdziwe dreszcze...
„Nową Ziemię” polecam wszystkim, bez względu na wiek czy płeć.
Szczególnie miłośnikom dystopii, a także antyutopii. Każdy z pewnością znajdzie
w niej coś dla siebie.
Autor: Julianna Baggott
Autor: Julianna Baggott
Seria/cykl wydawniczy: Świat po wybuchu t.1
Gatunek: Science-fiction
Wydawnictwo: Egmont
Liczba stron: 472
5 comments
Czytałam i mogę z czystym sumieniem polecić. Mi się bardzo książka podobała i czekam na kontynuację :)
OdpowiedzUsuńMi również się podobała, ale nie tak bardzo jak myślałam, że będzie :) Po kontynuację (chyba wychodzi w maju?) na pewno sięgnę chociażby dla Lydy i Helmuda :)
UsuńHelmuta* oczywiście :)
UsuńBardzo dobra recenzja. Czekam z niecierpliwością na następne recenzje. Dodaję do ulubionych!
OdpowiedzUsuńK.
[http://z-ksiazkami-przez-swiat.blogspot.com/]
Powiem szczerze, że książka okazała się dla mnie sporym zaskoczeniem. Na plus oczywiście. Już nie mogę się doczekać kontynuacji :D
OdpowiedzUsuń