Recenzja komiksu Gra o tron - tom 1

06 czerwca

Moja przygoda z "Grą o tron" rozpoczęła się od serialu, jak pewnie miało to miejsce u wielu innych ludzi. Od razu stałem się fanem tej produkcji i zapragnąłem przeczytać wszystkie książki George'a R. R. Martina. Choć przez długi czas nie mogłem pozwolić sobie na tak kosztowną inwestycję, to udało mi się uzyskać wszystkie wydane do tej pory tomy sagi dzięki polskiemu wydawcy - Zysk i S-ka, za co bardzo dziękuję! Dzięki temu mogłem porównać sam serial z twórczością pisarza (więcej o tym niebawem), ale także miałem to szczęście i przed zajrzeniem do komiksu znałem oryginalną treść "Gry o tron". Bardzo dobrze się złożyło... Bardzo dobrze :)


Komiks został stworzony przez Daniela Abrahama oraz Tommy'ego Pattersona i początkowo to, co można przeczytać w jednym dość pokaźnym tomie, znajdowało się w oddzielnych sześciu zeszytach. Jak to wyglądało? Nie wiem, bo niestety nie widziałem. Aczkolwiek jestem bardzo ciekaw... W każdym razie - wszystko to jest graficzną, bądź też rysunkową (jak kto woli), wersją twórczości literackiej George'a R. R. Martina. Wystarczy zresztą spojrzeć na okładkę i jest, jak byk - "Gra o tron". Wątpliwości zatem nie ma żadnych :)

Zacznijmy jednak od początku, czyli od okładki właśnie. Prosta, bez pstrokacizny, cukierkowatości i tym podobnych. Estetyczna i rzucająca się w oczy. Można? Można! Nie każda oprawa książkowa, czy też i komiksowa musi  dawać po oczach złoceniami, wypukłościami i feerią barw. Wystarczy nieco szkiców na białym tle, dominujący czerwony kolor i Wieeelkie Nazwisko Autora cyklu (czy ja się czepiam?, gdzie tam...!) i mamy. Gotowe! Idzie jak ciepłe bułeczki :) Czy faktycznie? Nie wiem... Może ktoś jednak ma jakieś dane, statystyki, tajne informacje rządowe? :)

Skoro jeszcze jesteśmy przy zewnętrznej stronie tego tomiku, to na części tylnej mamy fotografię Martina wraz z opisem i linkiem do jego strony oraz krótkie info o dwóch autorach tegoż graficznego dzieła. No i jeszcze coś... Cena. Oh, come on! Dlaczego komiksy w naszym Pięknym Kraju... nie ironizuję... muszą być takie drogie? Szczerze? Byłem gotów wyłożyć tyle gotówki, ale udało mi się uzyskać komiks za niecałe 30% wartości... I po przeczytaniu stwierdzam, że ciesze się, iż nie wtopiłem tych pięciu dych...

Nie, no nie było tak źle! Bez przesady... Jednak dobrze też nie było...

Kto oglądał serial, ten mniej więcej wie o co w tym wszystkim chodzi i o co ta cała afera. Kto czytał książki, ten wie jeszcze lepiej. I ja wiem. I mniej więcej i jeszcze lepiej... No, ale szlag! Człowiek nieobeznany ani z jednym, ani z drugim nie zrozumiałby do końca tego komiksu... Przeskakiwanie z krainy do krainy, od postaci do postaci jest często nieoczekiwane, a narracja tu zastosowana, mimo iż w dużej mierze zgodna z samą książką, strasznie chaotyczna... Poza tym - sporo błędów. Czyż nikt nie sprawdzał interpunkcji, gramatyki, itd? Żeby linijkę kończyć "i", "a", "o", a później kontynuować zdanie w kolejnej... Tak się nie robi, drodzy Państwo... Żaden ze mnie znawca, ale pewne rzeczy się po prostu wie.. Pomijając jednak te wszystkie językowe uchybienia, to stwierdzam, że "narrator" często rzuca informacjami wyrwanymi z kontekstu i chyba trochę bez sensu... Czyż nie o to w komiksie chodzi, aby ukazywać obrazami, a nie rzucać informację: "Will siedział na drzewie", a w międzyczasie pokazywać coś innego?  No... Chyba, że taki był zamysł autorów. To zwracam honor. Taki mały skok w bok. No, bo w końcu na okładce napisali, iż jest to "powieść graficzna", a nie komiks, jak śmiałem go określać :)

Żeby jednak za długo nie marudzić, to w gruncie rzeczy podoba mi się ta produkcja (poza wieloma aspektami...). Hodor! Do tej pory byłem fanem jedynie serialu, ale po zapoznaniu się z książką stwierdzam, że kryje się tam o wiele więcej, niż w ekranizacji. Niektóre wątki, postacie, itd., nieco się różnią, a komiks ma taką zaletę, że trzyma się jednak swojego pierwowzoru, czyli tekstów Martina. To się chwali, gdyż mogłem wizualizować sobie książkę, wyrzucając na jakiś czas z głowy aktorów, którzy wcielili się w role mieszkańców Westeros. Jednakowoż... Choć ilustracje, kolory, estetyka, szczegółowość i całokształt zawartych w komiksie ilustracji jest na wysokim poziomie... To jednak wszystko to wydawało mi się jakby zbyt kolorowe, cukierkowe wręcz. Klimat zawarty w twórczości Martina o wiele lepiej przedstawiony został jednak w ekranizacji. Jest to bowiem świat surowy, gdzie krew leje się gęsto, kłamstwa płyną z ust każdego i... "winter is coming" (if u know, what i mean). I owszem - tutaj też znajdzie się krew, a nawet i goliznę... Ale, szlag! Przedstawione jest to tak zdawkowo, jak tylko można było to zrobić. Komiks zdecydowanie bardziej nadaje się dla młodzieży, niż sam serial i książka, które głównie skierowane są do osób dorosłych lub wyrośniętych chociaż... Poza tym - zauważyłem pewien problem z oddawaniem emocji na twarzach narysowanych bohaterów. Czasami mina postaci całkowicie nie oddawała tego, co akurat mówiła, bądź też przeżywała. Jak na przykład scena, [spoiler?] gdy jeden ze Starków wypadł, a w zasadzie został zrzucony z wieży. Zakładam, że młodzieniec był wtedy przerażony, czego jednak nie udało się rysownikowi uwidocznić.

Chociaż naprawdę lubię komiksy i nie mam nic przeciwko przedstawianiu powieści w takiej formie, to jednak nieco się zawiodłem na niniejszej produkcji. Ilość stron jest niewątpliwym atutem, piękne ilustracje również, ale spodziewałem się czegoś o wiele lepszego... Cieszę się, że udało mi się zdobyć egzemplarz po niższej cenie, ale jednocześnie chciałbym kiedyś móc zapoznać się z dalszymi częściami komiksu na podstawie Martinowskiej prozy. Być może moja opinia wyglądałaby zupełnie inaczej, gdybym nie czytał "Gry o tron". Jednakowoż tak się stało i odwołania już nie ma.

Autorzy: Daniel Abraham, Tommy Patterson
Na podstawie powieści: George'a R. R. Martina
Seria/cykl wydawniczy: Pieśń Lodu i Ognia, tom 1
Gatunek: Komiks / Fantasy
Wydawnictwo: Amber
Liczba stron: 176                     
Ocena: 5/10

Recenzja bierze udział w wyzwaniu "Czytam fantastykę".

Zobacz także:

4 comments

  1. Dla mnie nie do przebrnięcia. Nuda, kiepskie rysunki i brak jakiejkolwiek spójności skreślają ten komiks. Nawet 5/10 bym nie dał.

    OdpowiedzUsuń
  2. "Grę o tron" lubię, mimo iż przeczytałem tylko pierwszą część sagi. Za komiksami natomiast nie przepadam i po ten zapewne też nie sięgnę.

    OdpowiedzUsuń
  3. Nie przepadam za komiksami (oprócz "Koziołka Matołka :P), więc pozostanę nadal przy książce i serialu. Musze obie formy w końcu nadrobić :D

    OdpowiedzUsuń
  4. Można zgłaszać komiksy. Zaliczam innemu uczestnikowi wyzwania, więc i Tobie nie odmówię :)
    pozdrawiam
    Miłośniczka Książek

    OdpowiedzUsuń

Łączna liczba wyświetleń