Recenzja książki "Wojna w blasku dnia" Księga I

25 czerwca

Zaledwie wczoraj miała miejsce premiera nowej książki Petera V. Bretta! Światło dzienne ujrzała "Wojna w blasku dnia. Księga II". Korzystając z tejże okazji i oczekując na swój egzemplarz nowej książki, zabrałem się do recenzji poprzedniego tomu Brett'owskiego Demonicznego Cyklu.

W poprzednich częściach autor skupiał się a to na osobie Arlena (w "Malowanym Człowieku"), a to na Ahmannie (w "Pustynnej Włóczni")... Inne wykreowane przez niego postaci nie pozostawały jednak w tyle. Jest tu całe mnóstwo ważniejszych lub też mniej znaczących osób, które przewijają się na kartach powieści. Są to między innymi Leesha, Rojer, Abban, Gared, czy w końcu Inevera...



To właśnie żonę krasjańskiego przywódcy czytelnicy poznają teraz nieco lepiej. Brett skupia się w tym tomie głównie właśnie na tej postaci. Tajemnicza, kontrowersyjna, wróżąca z kości piękność... Autor ukazuje jej losy - tak jak było to w przypadku innych bohaterów książek - niemal od samego początku, czyli od dość wczesnego dzieciństwa. Inevera z prostej dziewczyny, córki wyplataczki koszy, staje się w końcu wpływową i przebiegłą kobietą. Co każdy czytelnik Bretta powinien już świetnie wiedzieć. W tej książce natomiast ukazana została jej długa i wyboista droga, wszystkie przeszkody, które musiała pokonać w drodze na sam szczyt. Aż w końcu została Jiwah'Ka, czyli Pierwszą Żoną... Prócz licznych retrospekcji z życia Inevery, Brett przedstawia także losy reszty bohaterów, które mają miejsce w teraźniejszości. Do Wojny w blasku dnia pozostało jedynie 30 dni... Arlen oraz Jardir, dwaj zaciekli wrogowie, przygotowują się do wielkiego starcia. Razem na pewno mieliby większe szanse, ale w przeszłości zbyt wiele ich poróżniło... Malowany Człowiek i Renna stają się sobie coraz bliżsi, natomiast Rojer oraz Leesha odnajdują się w surowym krasjańskim świecie.

Odnoszę wrażenie, że niegdysiejsza trójka przyjaciół - która zyskała sobie moją ogromną sympatię - Arlen, Leesha oraz Rojer coraz bardziej się od siebie oddalają. Z tomu na tom... Decyzje, które przyszło im podjąć w tej książce oraz konsekwencje, jakie to ze sobą przyniesie... Obawiam się, że nic już nie będzie tak jak dawniej i trochę nad tym boleję... Ale tak jak w życiu, czas nie stoi w miejscu. Każdego dnia podejmujemy jakieś działania, które w ten czy inny sposób wpływają na nas lub na otoczenie. Tak samo i jest tutaj. Akcja wre do przodu (no, może nie aż tak szybko), umiejętnie jednak "spowalniana" wstawkami z życia młodej Inevery. Brett opanował to już chyba do perfekcji, bo zamiast nużyć (jak zdarza się innym autorom) takimi zabiegami, on po prostu wzmaga zainteresowanie. Nie raz chciałem przerzucić nieco kartek i powrócić do nagle przerwanego wątku, jednak ten drugi w końcu był równie interesujący! W książkach Bretta mogę tonąć godzinami, doprawdy.

Odnosząc się niemal do wszystkich aspektów książki, chociażby takich jak postacie, fabuła... Jest tak samo, jak było w przypadku poprzednich tomów. A może nawet nieco lepiej? Postacie są przedstawione świetnie i realistycznie. Fabuła, choć z chęcią powróciłbym sobie do samych początków, jest niesamowicie wciągająca. To jest zupełnie tak, jakby cały świat wykreowany przez Bretta faktycznie żył własnym życiem. Wiele wątków, które rozwijają się równolegle, wzmaga jedynie to wrażenie. Ważne są tu niewątpliwie dialogi, które są naprawdę bardzo żywe, a każda postać ma swój własny charakter, który odróżnia ją na tle innych. Bardzo wyraziści bohaterowie, świetnie wykreowany i oryginalny świat, wciągająca fabuła... No i oczywiście ilustracje - bo nie mógłbym o nich nie wspomnieć. Rysunki Dominika Brońka nadają niepowtarzalnego klimatu książkom Bretta. Ukłony również w stronę Marcina Mortki, świetnego polskiego pisarza, który w pocie czoła przekłada prozę Petera na nasz język ojczysty, co czyni doprawdy wyśmienicie, gdyż książki czyta się szybko i przyjemnie. Pozostaje mi jedynie zacierać ręce w oczekiwaniu na księgę II, która już do mnie jedzie i polecać twórczość tego pisarza, gdyż naprawdę warto! :)

I krótka informacja dla wszystkich, którym takie info się przyda :) Chciałbym wszem i wobec ogłosić, iż Demoniczny Cykl nie jest i nigdy nie miał być trylogią. Sam autor walczy do dziś z takimi opiniami, gdyż powszechnie panuje takie przekonanie... A saga ta będzie (i miała zawsze) liczyć 5 tomów, które jednak u nas ukażą się w formie 10 książek (każdy tom dzielony na 2 księgi). "Wojna w blasku dnia" jest zatem częścią 3 z 5. Poza tym jest także dodatkowa książka z opowiadaniami "Wielki Bazar. Złoto Brayana". No i - autor zapowiada także tom 6, który jednak będzie książką "niezależną", niezwiązaną ściśle fabularnie z poprzednimi.

Autor: Peter V. Brett
Tłumaczenie: Marcin Mortka
Ilustracje: Dominik Broniek
Gatunek: Fantasy
Seria / cykl wydawniczy: Demoniczny Cykl, tom 3, księga I
Wydawnictwo: Fabryka Słów
Liczba stron: 680
Ocena: 9/10


Zapraszam do zapoznania się z recenzjami innych książek tego pisarza:


Recenzja bierze udział w wyzwaniu "Czytam fantastykę".

Zobacz także:

10 comments

  1. Wprost uwielbiam tą serię, co już pewnie zdążyłeś zauważyć. Ogromnie się cieszę, że mogłam przeczytać tą recenzje, wiedziałam, że książka nie straci poziomu, ale lepiej było się przekonać.
    Nie wiem tylko, jak ja wytrzymam tyle czasu z Ineverą, mimo, ze ją szanuję, gdy tylko o niej czytałam coś mi się robiło. Denerwowała mnie ta kobieta. Może jednak, gdy poznam ją lepiej zrozumiem jej postępowanie i charakter.

    Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hehe :) Ja również miałem problemy ze strawieniem Inevery :P To samo było jednak w przypadku Jardira, ale po "Pustynnej Włóczni" i poznaniu go lepiej... Moje nastawienie się zmieniło :) Do Inevery teraz nieco też, niech jej będzie :D
      Brett to robi specjalnie, żeby czytelnik sam już nie wiedział "na kogo stawiać" w tym wszystkim... I do tego jeszcze te nowe przemądrzałe demony...

      W każdym razie - moją ulubioną postacią i tak zawsze będzie Arlen. Po prostu epicki bohater! :)

      Pozdrawiam!

      Usuń
    2. Demony w poprzedniej części bardzo mnie zainteresowały, a szczególnie ich władca(a właściwie władcy) :)

      Też uwielbiam Arlena, według mnie jest najciekawszą i najbardziej dynamiczną postacią całej serii. Myślę też, że właśnie dlatego, że dłużej go znam od innych postaci, tak go lubię. Przecież "przeżyłam" z nim całe dzieciństwo i dalsze lata jego życia :)

      Usuń
    3. Zgadzam się odnośnie Arlena, jednakowoż to samo można powiedzieć w przypadku Leeshy, Rojera i Jardira... A nawet Abbana. Przecież Brett ich młodzieńcze lata również przedstawił :) No i Inevera w "Wojnie w blasku dnia" :)

      Muszę się pochwalić, że właśnie rozpocząłem czytać nową książkę :) Jak miło jest wrócić do tego świata :)

      Usuń
  2. Ja jestem dopiero przy "Malowanym człowieku" , ale i do tej dotrę

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No, to życzę miłej lektury :) Choć jestem pewien, że taka właśnie będzie :)

      Usuń
  3. recenzja dodana do wyzwania
    pozdrawiam :)
    Miłośniczka Książek

    OdpowiedzUsuń
  4. Uwielbiam ten cykl :D Właśnie pochłaniam drugą część "Wojny..." i muszę powiedzieć, że... a nie zdradzę :P

    Świetna recenzja :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Och, nie może być :P Ja dziś po pracy jadę po swój egzemplarz, który czeka na mnie w księgarni... No i - zabieram się od razu za czytanie :)

      Usuń

Łączna liczba wyświetleń