Recenzja książki "Pustynna Włócznia" Księga II

20 czerwca


Zauważyłem dziwną sytuację... Czasem, gdy książka średnio mi się podoba, to bardzo ciężko mi usiąść i napisać recenzję. Nie raz przez to przechodziłem. Natomiast jeśli ktoś czytał poprzednie recenzje dot. Petera V. Bretta (<klik) - to wie, iż ten autor jest niemal moim idolem... A jednak - zasiadając do recenzji jego kolejnej książki... Ech, zbierałem się do tego chyba kilka tygodni. A tekst i tak napisany został "na raty" :D Nie wiem dlaczego tak się dzieje... Może powodem jest to, iż ową książkę czytałem już sporo czasu temu? Całkiem możliwe.

Mimo wszystko jednak... Podzielę się w końcu z wami tym, co wiem i tym, co myślę o drugiej księdze "Pustynnej Włóczni". Zapraszam! :)



Jeśli ktoś nie wie o co chodzi w książkach Petera V. Bretta, to odsyłam do "Malowanego Człowieka" i mojej pierwszej recenzji tegoż cyklu. Nie znając części poprzednich książek i tak nie ma sensu zasiadać do "Pustynnej Włóczni". No, chyba że ktoś lubi zasiadać do historii w połowie :) A nawet nie, bo w sumie to można powiedzieć, że w 2/5.

Tu, w przeciwieństwie do księgi I, fabuła nie skupia się już "aż tak" jedynie na krasjańskim przywódcy. Z tego co pamiętam, to historia Arlena oraz Jardira mniej więcej się równoważą. A czegóż tu można się spodziewać? Tak pokrótce... Ahmann na czele swojej armii przybywa do zielonych krain północnych. A po cóż to? Oczywiście - żeby je podbić. Prości Rizończycy nie mają szans z świetnie wyszkoloną armią z Pustynnej Włóczni - to widać już na pierwszy rzut oka, zatem z góry wiadomo jak to się skończy... Po podbiciu miasta następuje proces "krasjanizacji" (o ile można to tak nazwać) - czyli innymi słowy - mieszkańcy Fortu Rizon zmuszani są do zmiany swoich przyzwyczajeń i sposobu życia. Mężczyźni muszą chwycić za broń i przystąpić do nauki sztuk walki, a kobiety pogodzić się z noszeniem tradycyjnych szat, usługiwaniem mężom i wieloma innymi nieprzyjemnymi aspektami życia kobiety zgodnie z tamtejszą kulturą. Przy okazji Jardir poznaje także Leeshe oraz Rojera (znanych również z poprzednich książek). Pustynny przywódca upatruje sobie przyszłą żonę w osobie młodej zielarki, której urodą został oczarowany.  Leesha dostrzega w tym pewną szansę na możliwość uratowania swoich bliskich i sądzi, że uda jej się odwieźć Ahmanna od walki...

W międzyczasie Arlen przebywa wcale nie tak daleko od swego największego wroga. Jest w Zakątku Wybawiciela i razem z tamtejszą ludnością przygotowuje się na nieuchronne - najazd krasjańskiej armii. Naznaczony przeżywa wiele rozterek. Zdaje sobie sprawę, że stał się kimś innym. Zdecydowanie nie jest już zwykłym człowiekiem. Demonem również nie. Zatem kim jest tak naprawdę? Wielu z mieszkańców Zakątka widzi w nim prawdziwego Wybawiciela i wielu tak też go tytułuje. Arlen jednak nie jest zadowolony z takiego obrotu sprawy. Nigdy nie chciał być wielkim bohaterem, nie chciał także stawać się postaciom z legend. Pragnie jedynie chronić ludzkość przed okrutnymi demonami, choć teraz doszedł i cel kolejny - przetrwać najazd wrogiej armii.

Poza wątkami Ahmanna, Arlena, Inevery, Leeshy, Rojera, Abbana pojawiają się tutaj także historie Renny - przyjaciółki Arlena z dzieciństwa, a także Alagai Ka - jednego z bardzo inteligentnych i potężnych demonów umysłu. Te dwie, jakby nie było, nowe postacie wprowadzają jeszcze więcej do rozbudowanej już przecież fabuły książki. Jednak autor operuje tym wszystkim tak umiejętnie, że razem z informacjami nie pojawia się chaos. Wszystko jest wyważone, a postacie i historie zaczynają się łączyć i zazębiać ze sobą.

Czytałem zarówno opinie, iż księga druga "Pustynnej Włóczni" jest gorsza od poprzedniczki, jak i takie, gdzie opisywana jest jako lepsza. Sam nie wiem co o tym sądzić, bowiem tak naprawdę to przecież jedna książka. Autor napisał ją jako całość, jednakowoż to w Polsce została podzielona przez wydawcę na dwie księgi. Czy to źle, czy dobrze? Nie wiem. Z ekonomicznego punktu widzenia - na pewno lepiej dla kieszeni wydawcy, a gorzej dla czytelnika. Jednak biorąc pod uwagę objętość książki, to moim zdaniem zostało to dobrze rozwiązane. Fakt faktem - wydaję zapewne dwa razy więcej, niż wydałbym gdyby podzielone nie zostało. Jednakowoż mogę cieszyć się ładnym wydaniem, przyjemną dla oka czcionką, dużą ilością "ozdób" w środku, a także sporą porcją ilustracji uwielbianego przeze mnie Dominika Brońka. A za takie elementy to dam się pokroić. Ale wiadomo - są zwolennicy, jak i przeciwnicy. I tak już będzie zawsze.

Jeśli chodzi o same postaci. Niewątpliwie role się nieco odwróciły. Przede wszystkim Ahmann nie jest tu ukazany jako potężny wódz, gdyż tak naprawdę można pokusić się o powiedzenie, iż jest on marionetką w rękach swojej przebiegłej żony Inevery... która - nota bene - musi mieć się na baczności, bo Jardir wywiesza język na sam widok pięknej Leeshy... która ma zamiar wykorzystać krasjańskiego przywódce, a w zasadzie jest gotowa na wszystko, byleby tylko doprowadzić do zaprzestania wojny. Natomiast Arlen Bales przeżywa rozterki, zbroi miasto i kontempluje nad swoim jestestwem. Wszystkie te postacie, łącznie z Rojerem (jakoś słabo "eksploatowanym" tutaj) oraz z Abbanem (również), w jakiś sposób się rozwijają, zmieniają - na lepsze lub gorsze. W każdym razie, o ile ktoś czytał poprzednie tomy - ci bohaterowie są znani. Czasem są przewidywalni, czasem zaskakują, ale po prostu dobrze się o nich czyta. Natomiast nowa postać Renny. Ok - niby już się pojawiała. Jako mała dziewczynka była przyrzeczona Arlenowi i mieli kiedyś się pobrać, co finalnie nigdy przecież nie miało miejsca... W każdym razie - ta dziewczyna kompletnie do mnie nie trafia. Nie mówię, że jej "przygody" nie są ciekawe - łatwego życia nie miała, oj nie... - tylko, że (jak dla mnie) ona nie jest tu potrzebna. Czytając, miałem czasem wrażenie, że ona jest tu trochę na siłę... Nie pasuje mi tu, jakoś nie mogę się do niej przekonać... Być może w przyszłości się to zmieni, bo wiadomo już, że na pewno Renna zabawi tu na dłużej...

Cóż mogę rzec jeszcze. Dla czytających "Malowanego Człowieka"... Książka raczej nie zawodzi, choć według mnie jest nieco gorsza niż jej poprzedniczki. Odrobinę, ale zawsze. Nie jestem w stanie tego racjonalnie wytłumaczyć. Po prostu wywarła na mnie nieco gorsze wrażenie. Ale tak już chyba jest z kontynuacjami... Zazwyczaj im dalej w las, tym gorzej. Często nie chcemy, aby "nasi" bohaterowie szli w kierunku, który wyznacza im autor w kolejnych tomach. Czasami chciałbym skończyć przygodę na jednej książce, jednakowoż w tym wypadku tak nie jest. To w dalszym ciągu kawał świetnej literatury fantasy, a na pewno nie czytałoby się tak dobrze, gdyby nie Marcin Mortka, który tłumaczy książki Bretta. No i klimatu nadają jeszcze ilustracje Brońka, o czym wspomnieć nie sposób. Na pewno jest ciekawie, na pewno historia zmierza dalej. Teraz już nie tylko ludzie walczą z demonami. I człowiek człowiekowi wilkiem się stał. Do tego nowy wróg w postaci demona umysłu... Aż strach pomyśleć co będzie dalej. Mam nadzieję, że Peter nie dąży do apokalipsy rasy ludzkiej... Być może skończy się na wyzwoleniu ludzi spod jarzma Otchłańców? Któż to wie... W każdym razie polecam wszystkim twórczość Petera V. Bretta - bo warto!


Autor: Peter V. Brett

Tłumaczenie: Marcin Mortka

Ilustracje: Dominik Broniek

Gatunek: Fantasy

Seria / cykl wydawniczy: Demoniczny Cykl, tom 2, księga II

Wydawnictwo: Fabryka Słów

Liczba stron: 664

Ocena: 9/10

Zapraszam do zapoznania się z recenzjami innych książek tego pisarza:


Recenzja bierze udział w wyzwaniu "Czytam fantastykę".

Zobacz także:

12 comments

  1. Dotychczas przeczytałam wszystkie tomy z serii, oprócz tych najnowszych. Cykl jest naprawdę oryginalny. W przeciwieństwie do Ciebie, mi spodobały się wszystkie tomu ; )

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja mam przeczytane wszystkie dotychczas wydane książki Bretta :) Być może źle zrozumiałaś, gdyż mi również podobały się wszystkie książki. Ten autor jest jednym z moich ulubionych, jednak uważam, iż "Pustynna Włócznia" jest po prostu nieco gorsza od poprzedniczki. To jednakowoż nie oznacza, że mi się nie podoba :)

      Pozdrawiam :)

      Usuń
  2. Znów recenzja ksiażek Bretta, uwielbiam :) Ja jestem w grupie osób, które uważają, że druga księga jest lepsza. Pierwsza troche mnie nudziła, tam dopiero bohaterowie się rozkręcali, a do tego było mało Arlena, którego bardzo lubię. Wszystkie zrecenzowane przez Ciebie książki przeczytałam, jednak nadal nie miałam okazji zapoznać się z najnowszymi, czego bardzo żałuję. ;( Mam nadzieję, że szybko pojawi sie u Was recenzja.

    Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Recenzja "Wojny w blasku dnia" na pewno niebawem się pojawi, bo książkę przeczytałem niemal od razu po jej premierze... Czas jednak nie pozwolił mi napisać recenzji... Staram się jak mogę :P

      Usuń
  3. Co tu dużo pisać. Uwielbiam ten cykl :D Teraz z niecierpliwością oczekuję kiedy w moje ręce wpadnie "Wojna w Blasku Dnia cz.2". :D

    OdpowiedzUsuń
  4. Niestety nie miałam do czynienia ani z tą serią ani z autorem, czas to nadrobić, zapraszam serdecznie http://qltura.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  5. Nie jestem przekonana do tej serii, więc ją sobie odpuszczę :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Informuję, że dodałam recenzję do wyzwania "Czytam Fantastykę" :)
    pozdrawiam
    i dobrej nocy życzę
    Miłośniczka Książek

    OdpowiedzUsuń

Łączna liczba wyświetleń