Recenzja książki "Dotyk Julii"
27 czerwca
Tahereh Mafi to dwudziestoczteroletnia autorka, która cechuje się zamiłowaniem
do czytania i pisania, a także - jak sama przyznaje - jest uzależniona od
kofeiny. „Dotyk Julii” to pierwszy tom trylogii o tym samym tytule, a przede
wszystkim jej debiutancka powieść.
Kiedy po raz pierwszy usłyszałam o
„Dotyku Julii”, od razu wiedziałam, że muszę ją przeczytać, i to nie
tylko dlatego, że jestem kompletnie uzależniona od Moondrive’wowych książek. Od
początku wiedziałam, że jest to wyjątkowa historia i mimo bardzo zróżnicowanych
recenzji na jej temat, nie zniechęciłam się, ale też nie oczekiwałam od niej
zbyt wiele. Jednak muszę przyznać, że ta książką zrobiła na mnie ogromne
wrażenie.
Julia Ferrars przebywa w celi zakładu dla psychicznie chorych, do
którego wyrzucili oddali ją rodzice. Już od 264 dni nie miała kontaktu z
człowiekiem. Przez ten czas całkowitego odosobnienia nauczyła się radzić sobie
w tych strasznych warunkach. Swoje szalone myśli spisywała w niewielkim
notatniku, który wraz z uszkodzonym piórem był wszystkim co posiadała. Wszystko
ulega zmianie, gdy do jej celi zostaje przydzielony współwięzień
współlokator. Chłopak, który kogoś jej przypomina kogoś kogo znała.
„Teraz już wiem, że
naukowcy się mylą.
Ziemia jest płaska.
Wiem to, ponieważ
zepchnięto mnie z jej krawędzi,
choć przez 17 lat próbowałam
się jej trzymać.
Próbowałam wspiąć się
z powrotem,
ale pokonanie
grawitacji graniczy z cudem,
kiedy nikt nie chce
podać ci ręki.”
Komitet Odnowy, pod którego torturą kuratelą dziewczyna
przebywa, okazuje swoje zainteresowanie jej przekleństwem darem. Chcą go
wykorzystać, aby zawładnąć nad światem. Jednak dzięki wsparciu i miłości
dziewczyna po raz pierwszy w życiu się buntuje. Zaczyna walczyć.
Świat wykreowany przez autorkę to typowa antyutopia. Władzę nad ludźmi
przejął Komitet Odnowy, który miał poradzić sobie z brakiem żywności, wymierającymi
zwierzętami i ogólnie poprawić warunki życia ludzkości. Niestety jednak
wszystko idzie w zupełnie innym kierunku. Ta sytuacja jest dla Julii kompletną
nowością, więc ciemne i jasne strony tego nowego świata poznajemy na
równi z główną bohaterką.

Poza morderczym dotykiem Julii na pierwszym planie zdecydowanie jest
wątek miłosny, który, mimo iż niezbyt za nimi przepadam, totalnie mi się
spodobał. Jest to najlepsza para ever! I nie przyjmuję do wiadomości żadnego
miłosnego trójkąta! Autorka stopniowo budowała relację między nimi i wyszło jej
to genialnie. Należy też dodać, że bohaterowie, mimo swoich kilkunastu lat
zachowywali się bardzo dojrzale, co moim zdaniem bardzo pasuje do tej książki.
Jeśli chodzi o słownictwo, które zostało zastosowane w „Dotyku Julii”,
to uważam, że jest proste, lecz nie ubogie. Bardzo przyjemnie i szybko się czyta. Wszystko jest jak najbardziej zrozumiałe. Ponadto, autorka zastosowała
bardzo ciekawy i nietypowy zabieg podczas pisania, a mianowicie - w tekście
znajdziemy całkiem sporo przekreślonych słów, a nawet zdań. Nadaje to książce
bardzo osobisty charakter, jakbyśmy naprawdę czytali notatnik Julii, która
podczas pisania biła się z myślami. Nigdy wcześniej na coś takiego nie trafiłam.

Nie mogę zrozumieć skąd się biorą te wszystkie negatywne opinie.
Oczywiście „Dotyk Julii” nie jest wybitnym arcydziełem, jest debiutem dwudziestoczteroletniej
pisarki, która miała naprawdę fantastyczny pomysł. Fabuła, a raczej jej „ramy”, mogą
wydawać się znajome. Mi kojarzyły się zwłaszcza z „Delirium”, czy „Nową Ziemią”,
ponieważ znajdziemy tam ruch oporu, władze fałszującą rzeczywistość i
zniszczony świat. Moim zdaniem są to właśnie podstawy dobrej książki,
zwłaszcza że „Dotyk Julii” cechuje się wartką akcją, która niesamowicie wciąga.
Osobiście - „dawkując” sobie książkę wciągnęłam ją w 3 dni. Naprawdę ciężko było
mi się od niej oderwać.
„Spędzałam życie
wsunięta między kartki książek.
Z braku bliskości z
ludźmi budowałam
więzi z papierowymi postaciami.
więzi z papierowymi postaciami.
Przeżyłam miłość i
stratę z powieści historycznych,
doświadczyłam
dojrzewania przez analogię.
Mój świat jest utkaną
ze słów pajęczyną,
splatającą kończyny,
kości i ścięgna, myśli i obrazy.
Jestem istotą złożoną
z liter,
postacią stworzoną
przez zdania,
wytworem wyobraźni,
fikcją.”
Z czystym sumieniem mogę polecić „Dotyk Julii”, który zawiera w sobie wszystko, co powinna mieć dobra lektura - przynajmniej dla mnie. 17 lipca będzie miała
swoją premierę kontynuacja tej książki – „Sekret Julii”, a ja bardzo chcę
poznać jej sekret ;)
Autor: Tahereh Mafi
Gatunek: Science-fiction
Seria / cykl wydawniczy: Dotyk Julii, tom 1
Wydawnictwo: Otwarte
Liczba stron: 336