Recenzja książki "Pustynna Włócznia" Księga I

6/11/2013

Przy okazji recenzji (<klik) poprzedniego tomu Brett'owskiego cyklu wspominałem z rozrzewnieniem moją pierwszą przygodę z tym autorem i jego twórczością. Choć minęło sporo czasu od tych pierwszych przeczytanych przeze mnie słów - "Z oddali dobiegł odgłos wielkiego rogu...", to moja ekscytacja każdą kolejną książką Petera jest taka sama. Jeśli nie większa - bo strasznie długo na kolejne tomy trzeba czekać! Protestuję! Chciałbym już mieć w swoich szponach cały cykl w komplecie. Ale niestety - muszę uzbroić się w cierpliwość... No, nic nie poradzę! W międzyczasie przedstawię zatem moje refleksje odnośnie "Pustynnej Włóczni". O tej serii, to ja mogę pisać i pisać :)




"Malowany Człowiek", mam tu na myśli obie księgi, głównie poświęcony był osobie Arlena Balesa, młodego chłopca, który z wiekiem coraz bardziej mężniał i uświadczył się w przekonaniu, że przed demonami uciekać nie można. Z demonami trzeba walczyć. Jeśli ktoś nie wie o czym mowa, to wyjaśnię pokrótce, iż świat wykreowany przez Petera V. Bretta, to świat mroczny. Ludzie żyją w ciągłym strachu i nie mogą zbytnio oddalić się od swoich domostw w obawie, iż nie zdążą wrócić przed zmrokiem... Wtedy to właśnie na powierzchnię wychodzą potwory, zwane demonami z otchłani, które niszczą wszystko na swojej drodze i nie mają ni krzyny litości. Ci bardziej odważni przedstawiciele rasy ludzkiej nie chcieli chować głowy w piach i co poniektórzy wkraczali na ścieżkę Posłańca, osoby specjalnie wyszkolonej, która podróżuje od wioski do wioski, od miasta do miasta, śpiąc często pod gołym niebem za towarzystwo mając jedynie krwiożercze demony. Takim kimś stał się właśnie wspomniany już wcześniej bohater. Stał się nawet kimś więcej. Naznaczonym, Malowanym Człowiekiem, czy nawet Wybawicielem, jak niektórzy go zwali. O tym jednak zbyt dużo mówić nie można, by nie popsuć radości z czytania tych pierwszych książek z serii. Oprócz Arlena  występowali tam również inni bohaterowie. Między innymi Leesha oraz Rojer, młoda zielarka, która wyrosła na silną i zaradną kobietę i utalentowany minstrel, dla którego życie nie było zbyt łaskawe. Tyle tytułem objaśnienia, przejdźmy jednak do faktycznego omówienia "Pustynnej Włóczni"...


„Jedność jest warta ceny zapłaconej we krwi. Gdy zapada noc i pojawiają się nieprzeliczone legiony Nie, sto tysięcy ludzi walczących ramię w ramię jest o wiele lepszych od stu milionów kulących się ze strachu.”

Sam tytuł nie jest tu przypadkowy, jak łatwo się domyślić. Pustynna Włócznia jest bowiem pewnym miejscem, ogromnym miastem nazywanym również Krasją. O ile w "Malowanym..." większość akcji fabularnej rozgrywała się w Królestwie Thesy, o tyle tutaj pałeczkę przejmuje właśnie Krasja. Jest to egzotyczna kraina, położona na terenach pustynnych, która ze względu na znaczną odległość od Thesy, różni się od niej pod wieloma względami. A niemal we wszystkim, można powiedzieć. Wszystko tu wygląda inaczej - kultura, obyczaje, krajobraz, ludzie wyznają inną religię, posługują się innym językiem, a w społeczeństwie funkcjonują kasty. Kluczową sprawą jest tutaj to, iż mieszkańcy Krasji uważają, że człowiek, który nie zabił w swoim życiu demona, nie osiągnie zbawienia u boku Everama (ich boga). Każdej nocy wojownicy wyruszają do Labiryntu, by stawić tam czoła Otchłańcom, co brane jest u nich za wielki zaszczyt.

W tymże miejscu przyszło żyć Ahmannowi Jardirowi, którego osoba przedstawiona została także w "Malowanym...". Jednak tam nie został on ukazany w zbyt dobrym świetle, gdyż Arlen mocno się sparzył na swoim niegdysiejszym krasjańskim przyjacielu. Ale o tym pisać nie mogę :) W każdym razie, to Ahmann właśnie staje się tu głównym bohaterem i czytelnikowi przyjdzie poznać jego losy aż od dzieciństwa do dorosłego życia. Brutalne szkolenie, wielka presja i wiele innych czynników miało ogromny wpływ na to, jakim stał się człowiekiem. Może to wszystko w pewien sposób usprawiedliwić jego niegodziwe - zdawałoby się - postępowanie, ponieważ Jardir nie jest człowiekiem złym. Został wychowany w ten, a nie inny sposób, żyje w kraju surowym i musi podejmować bardzo ciężkie decyzje. 

Początkowo sądziłem, że ta książka nie będzie tak ciekawa, jak jej poprzedniczka. Arlen zdobył bowiem moją ogromną sympatię i to właśnie jego losy chciałem śledzić. O nim chciałem dowiedzieć się jeszcze więcej - czytać o jego zmaganiach z demonami oraz ze samym sobą. Także Rojer i Leesha byli bardzo interesującymi postaciami i ciekaw byłem co tam u nich słychać... Ale nie zawiodłem się, bo po pierwsze - żywot Jardira oraz poznawanie Krasji były bardzo emocjonującym doświadczeniem, a po drugie - moi ulubieni bohaterowie tu również się pojawili (na krótko, ale zawsze!). "Pustynna Włócznia" podzielona jest bowiem na dwie części, i to właśnie w tej drugiej powrócili oni na karty książki. Od wydarzeń opisanych w księdze II "Malowanego..." minął rok. Trójka wspomnianych postaci przebywa w Zakątku Wybawiciela, miasteczku, w którym przez ten czas sporo się zmieniło za ich właśnie sprawą. Mieszkańcy tego miejsca przestali obawiać się już Otchłańców i nauczeni zostali jak stawiać im opór. Arlen dzięki wielokrotnym wizytom w Krasji wiele się nauczył i przelał tą wiedzę na swych nowych podopiecznych. Brett wprowadza tu także (poniekąd) nową postać - Rennę, którą czytelnicy mogą pamiętać jako małą dziewczynkę, z którą Naznaczony przyjaźnił się w młodości. Zostali sobie nawet przyrzeczeni i ich rodzice mieli nadzieję, że pewnego dnia dzieci się pobiorą. Jednak życie Renny od tego czasu uległo sporej zmianie - głównie na gorsze, niestety...

Dużo się zmieniło, akcja wre do przodu. Autor ukazuje świat z różnych perspektyw, oczami różnych  bohaterów, co początkowo poddawałem wątpliwości, ale dziś nie wyobrażam sobie tego inaczej. Oprócz ukazywania zmagań ludzkości z demonami, starcia dobra ze złem, autor przedstawia także rozgrywki między ludźmi. Intrygi, knowania, plany, relacje międzyludzkie, a także problemy społeczne i kulturalne. Brett stworzył tak dopracowany, a zarazem otwarty jeszcze świat, że można mieć wrażenie, jakby faktycznie gdzieś mógł taki istnieć. Dzień domeną ludzkości, noc należąca do Otchłańców. Taka wizja jest doprawdy przerażająca, ale fascynująca zarazem. Nie zawiodłem się na "Pustynnej Włóczni", choć według mnie "Malowany Człowiek" był jeszcze lepszy. Bowiem tym razem świat Bretta nie wciągnął mnie do tego stopnia, iż zarwałem całą noc... Nie czytało się tego tak szybko, z taką ekscytacją, jak poprzedniego tomu - choć w gruncie rzeczy nie wiem dlaczego. Nie można tu nie wspomnieć o fantastycznych ilustracjach Dominika Brońka, które zachwycają samego pisarza, a także o tłumaczeniu Marcina Mortki, który jak zwykle niesamowicie się wykazał!

Choć "Malowanego Człowieka" zrecenzowałem jako całość, to w tym przypadku postanowiłem rozbić recenzję na osobne teksty. Któż bowiem chciałby tyle czytać na raz? :) A i mnie ciężko by to wszystko było połączyć. Druga księga "Pustynnej Włóczni" niesie ze sobą bowiem tyle, że nie sposób opisać to w kilku zdaniach, zatem pozostawię to sobie na później. A książkę, jak i cały cykl Petera V. Bretta, gorąco polecam!

Autor: Peter V. Brett
Tłumaczenie: Marcin Mortka
Ilustracje: Dominik Broniek
Gatunek: Fantasy
Seria / cykl wydawniczy: Demoniczny Cykl, tom 2, księga I
Wydawnictwo: Fabryka Słów
Liczba stron: 528
Ocena: 9/10

Zapraszam do zapoznania się z recenzjami innych książek tego pisarza:


Recenzja bierze udział w wyzwaniu "Czytam fantastykę".

Zobacz także:

10 komentarze

  1. Nie mam pojęcia, kiedy zabiorę się za serię Bretta, ale czytałam poprzednia recenzję i kusi mnie seria ogromnie;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Życzę, aby stało się to jak najszybciej ;) Warto!

      Usuń
  2. Muszę w końcu sięgnąć po twórczość Bretta! ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. Zastanowię się jeszcze nad tą serią ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tu się nie ma co zastanawiać ;) Naprawdę warto :)

      Usuń
  4. Świetna seria, uwielbiam autora i nie mogę się doczekać, kiedy zabiorę się za trzecią część, jak na razie moja biblioteka jej nie zakupiła, ale pogadam z paniami, bo warto :D Dziwi mnie(i również cieszy), że autor zmienił pomysł z trylogią na cykl, do tej pory myślałam, że to właśnie trylogia i mam tak w zakładkach :)

    Pozdrawiam.

    PS. Czekam na recenzje trzeciego tomu. :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hej, autor nigdy nie chciał zamknąć tego w trylogii :) Od początku historię planował w pięciu tomach, choć nie wiedział czy kiedykolwiek książki skończy, bo tak naprawdę zaczął je pisać, nie mając pojęcia, że tak dobrze się przyjmą. Ba! Podbijają światowe listy bestsellerów :)

      Jeszcze przed recenzją "Wojny w blasku dnia k.1" będzie tekst o "Pustynnej Włóczni k.2" :)

      Pozdrawiam i zapraszam! :)

      Usuń
  5. Recenzja dodana do wyzwania,
    pozdrawiam serdecznie
    Miłośniczka Książek :)

    OdpowiedzUsuń