Gra o tron sezon 04, odcinek 07: wrażenia

5/19/2014

Coraz bliżej do finału! Już siódmy odcinek za pasem, a my jak zwykle prezentujemy wam nasze wrażenia jeszcze przed polską premierą.

W zeszły poniedziałek twórcy stopniowo budowali napięcie, by wreszcie zakończyć mocną sceną, gdzie odtwórca roli Karła pokazał na co go stać. Czekaliśmy więc z niecierpliwością na dalszy rozwój wydarzeń.

W tym epizodzie akcja nie jest zbyt dynamiczna, ale przenosimy się co rusz od jednej grupy bohaterów do drugiej. Widocznie twórcy postanowili zagęścić trochę atmosferę i przystopować z "fajerwerkami", żeby przygotować nas na nadchodzące wydarzenia. Jak wiemy - szykuje się rozwiązanie sprawy Tyriona, który zażądał próby walki, by oczyścić się z zarzutów. Sęk jednak w tym, że jedynym przyjacielem, który mu pozostał jest jego brat. Jednoręki Jaimie.


Uwaga, możliwe spojlery!

Odcinek przenosi z sali tronowej wprost do lochów, gdzie Tyrion wraz ze swym bratem dyskutują na temat konsekwencji wyskoku Karła. Znaczna część czasu antenowego została tak naprawdę poświęcona najmłodszemu, najniższemu, a w zasadzie i najinteligentniejszemu z dziedziców Tywina. Jednak Tyrionowi asy z rękawa zaczynają się powoli kończyć i okazuje się, że przyszłość nie zapowiada się zbyt kolorowo. Poza scenami rozgrywającymi się w lochach, gdzie skazańca odwiedzają starzy i nowi znajomi, w odcinku przewija się dość sporo postaci i co chwilę zostajemy przenoszeni do innego zakątka świata.

W fabule przewija się także Cersei, która stara się doprowadzić wreszcie do upadku brata, sprowadzając na dwór Gregora "Górę" Clegane'a. Poza tym pojawia się także duet Arya & Ogar, którzy raz się kłócą, by potem znowu zacząć się nad sobą rozczulać. Tym razem Ogar otwiera się przed młodą Starkówną i opowiada jej historię ze swego dzieciństwa. Na chwilę wpadamy także pod Mur, by ponownie zobaczyć jak nieporadnie poczyna sobie Nocna Straż. Jon wystawiany na pośmiewisko przez lekkomyślnego dowódcę wron powinien w końcu wziąć sprawy w swoje ręce, bo inaczej może się to skończyć dość nieprzyjemnie zarówno dla całej Nocnej Straży, jak i krain na południe od Muru.


Na kilka chwil zaglądamy także do Daenerys, która uskutecznia sobie romanse z podróbką Daario, w efekcie czego daje mu się namówić na coś, czego mogłaby szybko pożałować. Na szczęście na ziemię sprowadza ją jej najbardziej zaufany (i zarazem zdradziecki, ha!) doradca. Nie mogło także zabraknąć golizny i tym razem (czego w scenach z Matką Smoków poskąpili), więc na parę minut odwiedzamy w kąpieli Melisandre. Która, żeby było ciekawiej, ucina sobie pogawędkę z królową. No, to poziom nagości chyba został utrzymany.

W drugiej połowie odcinka pojawia się także Brienne z Podrickiem, którzy odwiedzają przydrożną gospodę i spotykają dobrze znaną już widzom postać. Dzięki temu otrzymują nieco wskazówek potrzebnych do wypełnienia swej misji, więc tym razem wiedzą chociaż gdzie zacząć poszukiwania. Nie mogło zabraknąć także płomiennowłosej Sansy, która przesiaduje sobie w bezpiecznym schronieniu w Orlim Gnieździe. No i tutaj mamy w zasadzie punkt kulminacyjny całego odcinka, bo w ciągu ostatnich kilku minut wiele się dzieje. No dobra - możemy chyba powiedzieć - ktoś w końcu zginie.

Ten odcinek był dość stonowany i spokojny, oprócz mocnej końcówki, ale w nadchodzących tygodniach liczymy na nieco więcej akcji. Do końca sezonu pozostały jedynie trzy odcinki, a zgodnie z książką jeszcze sporo krwi się przeleje. Jest więc na co czekać, a tymczasem dajcie znać jakie są wasze wrażenia po siódmym epizodzie :)

Zobacz także:

6 komentarze